1. Pogoń Szczecin (7 pkt.) – W zasadzie nie musiała rozgrywać meczu w Kielcach. Wszyscy już w sobotni poranek dopisali szczecinianom 3 punkty w tabeli. A tu o 18.28 szok… jak to?! Co się stało?! Można mówić, że Portowcom brakowało szczęścia, że sędzia zabrał 3 punkty… coś w tym jest. Pogoń była lepsza od Korony… ale nie zawsze lepszy wygrywa. To jest sport, to jest piłka nożna, za to ją kochamy, a sędziego nie ma się co czepiać. Niech lepiej Janukiewicz powie, dlaczego nie złapał strzału Golańskiego. Coś nam się wydaje, że przyczyną jest pewny plac i brak rywala do miejsca w bramce. Póki był przyzwoity Pernis, była forma, a Kudła?! Może być rywalem dla Botscha, Lorbieckiego czy Brzozowskiego (bramkarze Pogoni II – przyp.). Ten sam poziom, a Robak? W Kielcach wystąpił… nową gwiazdą Frączczak? Trzy mecze na wysokim poziomie, jak zagra dziesięć, zaczniemy się zastanawiać. Warto spojrzeć na Murawskiego, ewidentnie służy mu paprykarz szczeciński… lub bosman.
2. Jagiellonia Białystok (7 pkt.) – Do meczu z „Pasami” przystępowała w roli faworyta, wygranie piątkowego spotkania oznaczało nawet fotel lidera i tego jakby się wystraszyła. Podopieczni trenera Probierza w pierwszej fazie spotkania nie mieli pomysłu na sforsowanie szczelnej defensywy rywala, a sami zaczęli w szykach obronnych popełniać błędy. (Wiel)błąd trafił się w 25 minucie. W walce o prostą piłkę, niczym pociągi pod Szczekocinami zderzyli się Modelski z Maderą… Umiejętnie wykorzystał to Zajdler, który idealnie obsłużył Rakelsa i było 1-0. Minęło kilka minut i obudzili się białostoczanie. Jeszcze przed przerwą dwukrotnie fantastyczne okazje spierdolił Piątkowski postraszył Pilarza. A to co nie udało się jemu tuż po przerwie, uczynił Gajos. Później jeszcze przewrotka Tuszyńskiego, poprzeczka Madery… i nieudolność Jasińskiego. I gdy wydawało się, że mecz skończy się remisem, bramkę na wagę trzech punktów zdobył rezerwowy Pazdan.
3. Lechia Gdańsk (7 pkt.) – Wygrała łatwo i zdecydowanie, powinna wyżej, nie zaprezentowała nic nadzwyczajnego. Co do gdańszczan, nasze wymagania wobec nich niebotycznie urosły i ci, przynajmniej na razie, nie są im w stanie sprostać. Przyzwoicie spisują się Sadajew, Vranjes, Borysiuk, Wiśniewski… ale co z Pawłowskim, Valente?! Poukładanie tych klocków może zająć trochę czasu.
4. GKS Bełchatów (7 pkt.) – Kolejna bramka Mateusza Maka. Oj przepraszam – tym razem strzelił Michał. Mam wrażenie, że to specjalna taktyka trenera Kieresia. Bo przecież nikt z rywali nie wie, czy w danym momencie kryje Michała, czy może Mateuszaa. Podobną taktykę stosował kiedyś trener Engel z braćmi Żewłakow. Tam było rywalom o tyle łatwiej , że tylko jeden potrafił kopnąć prosto piłkę. Ważny punkt, ale jeśli wygrywa się z Legią w Warszawie (nawet jeśli była to Legia B, a nawet C), to z Łęczną też powinny być 3 punkty.
5. Śląsk Wrocław (6 pkt.) – Pich Pach! Dwa gole Słowaka dały drugą w tym sezonie wygraną. Pod nieobecność Marco Paixao, to właśnie Pich, a nie Flavio, wziął się za strzelanie bramek… ktoś w końcu musi. Śląsk zagrał dobrą pierwszą połowę, natomiast drugą … Obejrzeli tylko ci, którym udało się nie zasnąć. Nawet grając w przewadze, nie udało się podwyższyć prowadzenia. Źle oglądało nam się Dudu, który po bardzo dobrej końcówce ubiegłego sezonu, teraz ma ogromne problemy z atakami rywali. To właśnie jego najbardziej ucieszyła czerwona kartka dla Carlosa, bo gdyby ten dograł do końca, to lewy obrońca z Wrocławia pewnie do teraz kręciłby się w kółko…
6. Górnik Zabrze (5 pkt.) – Podobno bieda łączy i mobilizuje. Zabrzanie na Łazienkowską przyjechali bez kompleksów, zjednoczeni w jednym celu, by wygrać. Niestety by tak się stało, musieliby mieć dużo szczęścia, a tego brakło, natomiast na remis zasłużyli na pewno. Mimo tego, że nawet nie strzelili bramki… wyręczyło ich trio Kuciak – Dossa – Lewczuk. W bramce niezawodny Steinbors, w obronie pewny w tym sezonie jak nigdy Augustyn (swoją drogą paradoks – chłop zagrał więcej meczów w Serie A, niż w Ekstraklasie), po lewej stronie niezły technicznie Gergel i przeżywający chyba już drugą czwartą młodość Łukasz Madej. Hajs może się nie zgadza, ale jakość gry Górnika jakby się podniosła. Pomysł, aby Ekstraklasa była półamatorska, mógłby mieć rację bytu.
7. Wisła Kraków (5 pkt.) – Skazywani na pożarcie, wcale nie wystraszyli się „Kolejorza”. Grali odważnie i szybko objęli prowadzenie. Tym razem nie za podawanie, jak w meczu z Piastem, a za strzelanie wziął się Łukasz Garguła. Dwa jego trafienia ustaliły wynik do przerwy. Chociaż tak naprawdę, po pierwszych 45. minutach, Wiślacy powinni prowadzić spokojnie z 4-0 jak nie więcej. Do składu wrócił Paweł Brożek i zagrał na swoim normalnych poziomie, czyli marnował co popadnie… W drugiej połowie zawodnicy Smudy oddali pole gry gospodarzom i wydawało się, że ci wydrą im z rąk 3 punkty. Na szczęście w końcówce Guerrier przechylił szalę na stronę „Białej gwiazdy” i to do Krakowa jedzie komplet oczek.
8. Górnik Łęczna (5 pkt.) –To że górnicy z Łęcznej jeszcze nie przegrali, należy uznać za sukces podopiecznych Jurija Szatałowa. Czy mogli mieć na koncie 7 punktów po trzech kolejkach? Jak najbardziej tak. Ponieważ jednak w naszej kochanej lidze liczy się, żeby „primo” nie przegrać, dlatego Łęczna zadowoliła się jednym oczkiem. Do meczu z Legią będą przystępować patrząc na rywala z góry.
9. Lech Poznań (4 pkt.) – Wilusz, Kamiński, teraz Wołąkiewicz… Sezon jeszcze się dobrze nie zaczął, a każdy z nich zawalił po jednym meczu. Zaczęło się niby dobrze, „Kolejorz” konstruował akcję za akcją, Teodorczyk zdążył spieprzyć setkę, ale wydawało się, że gol to kwestia kilka minut… i tak było, tyle że dwukrotnie trafił Garguła. Później znowu to samo, Lech atakował, doprowadził do wyrównania i gdy wydawało się, że uda się jeszcze ten mecz wygrać, znów gol… tym razem Guerriera, po błędzie Wołąkiewicza. Poznaniacy przegrywają drugi mecz z rzędu i nawet gdy w czwartek wymęczą Islandczyków, to trzeba sobie zadać pytanie: Panie Rumcajs, ile jeszcze tego wstydu?
10. Legia Warszawa (4 pkt.) – Podobno wygrana z Celtikiem miała zamknąć usta tym, którym nie podoba się rotacja w składzie Wojskowych. No to się wyłamujemy. Jaki sens ma wystawianie skreślonego w klubie Ojamy? Dlaczego nominalny prawy obrońca gra na środku defensywy? Ile szans na grę dostaną Kalinkowski i Moneta, gdy sezon wejdzie we właściwą fazę? Ponadto są zawodnicy, którym rotacja nie służy… Bereszyński chyba się obraził, że ogląda plecy Brozia, a taki Brzyski gra tylko dlatego, że nie ma zmiennika. Dlaczego więc nie mogą Radović, Duda czy Żyro?! Efekt jest taki, że po trzech meczach Legia ma 4 punkty… w tym 3 z beznadziejną Cracovią. Ktoś powie, że nie jest źle…. Niestety z tygodnia na tydzień może być co raz gorzej… różnica punktowa może się powiększać, a wtedy wszystko będzie ratował podział punktów. Jedno spostrzeżenie… Legia może ma i szeroką kadrę… ale tak naprawdę, ten drugi wybór trenera Berga to przeciętni grajkowie, za słabi na GKS, Górnik i pewnie klika drużyn. Z sobotniego meczu wspomnimy dwie rzeczy. Wspaniałe uczczenie wybuchu Powstania Warszawskiego przez kibiców Legii i 99. bramkę w Ekstraklasie Marka Saganowskiego. Reszta jest nieistotna.
11. Podbeskidzie Bielsko-Biała (3 pkt.) – Po pierwszej, nudnej połowie, nic nie zapowiadało takiego obrotu spraw. Wystarczyła jedna zmiana, z boiska zszedł bezproduktywny Demjan, a jego miejsce zajął Chrapek. Wówczas nastąpiło dobrze znane z losowania lotto „zwolnienie blokady”. Podbeskidzie grało z animuszem, podwójną energią i na gole nie musieliśmy długo czekać. Fantastyczny debiut zaliczył Maciej Korzym, który doskonale czuje się pod opieką Ojrzyńskiego. „Górale” odnotowują pierwsze zwycięstwo w lidze, teraz ma być już tylko lepiej.
12. Zawisza Bydgoszcz (3 pkt.) – Zanim przejdziemy do meczu ze Śląskiem. Pamiętacie, jak po pierwszym, przegranym meczu z Zulte Waregem, wszyscy pisali, że Zawisza się nie skompromitował? W końcu przecież grał z belgijskim potentatem… Widzieliście na kogo ich rywali trafili w kolejnej rundzie? Na Białoruski Soligorsk. Wynik meczu u siebie? 2-5 w plecy… Tyle, jeśli chodzi o poziom Zawiszy w tym sezonie. Potwierdziło to spotkanie we Wrocławiu, gdzie gospodarze nie zagrali jakiegoś fantastycznego meczu, a i tak poradzili sobie z tą beznadziejną, portugalską kolonią z Bydgoszczy.
13. Korona Kielce (1 pkt.) – Pogrzebana została już przed meczem. Wszyscy zastanawiali się tylko, jaki wymiar kary spotka kielczan. Nawet początek spotkania sprowadzał się do konkluzji, że gol dla gości to kwestia minut. A tu niespodzianka, dwa pierdolnięcia strzały z daleka niemal dały podopiecznym Tarasiewicza zwycięstwo. A że mieli przy tym sporo szczęścia… czasami ściany w domu nie pomagają… Golańskiemu pomógł więc Janukiewicz. Ale już uderzenie Kiełba – stadiony świata. Nas zastanawia fakt, kto sprowadził do Kielc Ouattarę. Tak słabego obrońcy nie widzieliśmy już dawno… bardzo dawno. Z 6 straconych bramek, połowa to jego indywidualne błędy.
14. Piast Gliwice (1 pkt.) – Coś nam się wydaje, że „słońce Malediwów” powoli zachodzi nad Gliwicami. Nie, nie jesteśmy fanami zwalniania trenerów po trzech kolejkach… ale po ośmiu już tak. Angel Perez Garcia jest tak dobrym trenerem, jak dobrym bramkarzem jest jego kolega Cifuentes… a że Hiszpan między słupkami prezentuje się jak małpka w klatce, czyli śmiesznie… macie obraz trenera. Trenera, który szkoleniowcem został tylko dlatego, że zna/a może znał del Bosque. Wykorzystajcie to w życiu: macie znajomego w banku, a nuż może zostaniecie bankierami. Czasem fajnie jest poudawać… O Piaście nie ma co pisać. Z dnia na dzień z klubu mądrze i dobrze poukładanego, który dla wielu mógłby być wzorem, staje się cyrkiem… a najlepsi aktorzy przyjechali z Hiszpanii.
15. Cracovia (0 pkt.) – Ostatni trening przed wyjazdem do Białegostoku obserwował sam prezes. Może nawet podpowiedział co nieco trenerowi. Kto jak kto, ale on na futbolu zna się najlepiej… tym razem niestety rady nie poskutkowały, choć początek był obiecujący. I nawet nikt nie zauważył, że awizowany w wyjściowym składzie Nowak, znów boisko zamienił na gabinet lekarski. Zastępujący go Rakels strzelił pierwszą po ponad trzech latach pobytu w Polsce bramkę w Ekstraklasie i wydawało się, że może być tylko lepiej, ale później Cracovia przysnęła… i nie obudziła się już do końca meczu. Jagiellonia nie tylko wyrównała, nie tylko strzeliła zwycięską bramkę, ale powinna mogła wygrać wyżej. Coś nam się wydaje, że los Podolińskiego jest już przesądzony… najlepszym kandydatem na nowego szkoleniowca jest sam prezes. Albo nie, sam po trzech przegranych meczach przecież się nie zwolni….
16. Ruch Chorzów (0 pkt.) – W lidze słabiutko, póki co ratują ich wyniki w pucharach… Co prawda mizerne, ale póki co nie przynoszące wstydu. Czyżby mecze co 3 dni tak oddziaływały na nogi naszych „profesjonalistów”? Ciężko w to uwierzyć, bo zespół jest dopiero po okresie przygotowawczym. Jeżeli Ruch podtrzyma swoją „formę”, to w czwartek i on doczeka się eurowpierdolu.
/ Łukasz Bola /