Świetny występ Rosjan na mundialu spowodował masę plotek na temat rzekomego dopingu stosowanego przez piłkarzy Stanisława Czerczesowa. Jak się okazuje, zaledwie jeden z piłkarzy został przebadany na obecność nielegalnych substancji. Był to nie kto inny jak bezwzględna gwiazda mistrzostw – Denis Czeryszew.
Dochodzenie zostanie przeprowadzone przez AEPSAD, czyli hiszpańską agencję ds. ochrony zdrowia w sporcie, która jest odpowiedzialna za zwalczanie dopingu. Pomocnik Valencii został niejako wkopany przez swojego ojca, który w rosyjskich mediach rozpowiadał na prawo i lewo, że jego syn jeszcze w czasach gry dla Villarrealu dostał pewien zastrzyk w trakcie leczenia kontuzji. Konkretnie chodziło o hormon wzrostu, mający na celu pomóc w szybszym powrocie do zdrowia.
Czeryszew przededniu spotkania o awans o ćwierćfinału przeciwko Hiszpanii, zaprzeczył, jakoby wówczas otrzymał jakikolwiek zastrzyk: – Nigdy nie stosowałem zakazanych substancji – stwierdził piłkarz.
Z kolei Rosyjski Związek Piłki Nożnej w trakcie trwania mistrzostw oznajmił, że leczenie, któremu poddany został zawodnik, było zastrzykiem osocza bogaty w płytki krwi. Dodatkowo zasugerowano, że dziennikarz niewłaściwie zinterpretował słowa Dmitrija Czeryszewa.
O całej kontroli – co ciekawe – nie został poinformowany klub, do którego Czeryszew powrócił na początku sierpnia. Dyrektor generalny Valencii, Mateu Alemany, poinformował w środę, że klub nie był świadomy śledztwa, także dodając, że słowa ojca zawodnika zostały źle przetłumaczone: – Nie zostaliśmy powiadomieni o tym, co zostało opublikowane. Jeśli gracz był zaangażowany w śledztwo, to agencja powinna poinformować nie tylko gracza, ale także jego klub. Wiemy zaledwie tyle, że Denis odbył kontrolę antydopingową będąc jeszcze zawodnikiem Villarrealu oraz podczas mundialu.