„Po prostu muszę to skończyć. Nie jestem tu po to, żeby się rehabilitować, tylko żeby grać w piłkę. Chciałem zostać piłkarskim dziadkiem, ale to się nie uda”. Tymi słowami 35-letni van der Vaart zakończył swoją bogatą, choć trochę pokręconą karierę. A trzeba przyznać, że jest co wspominać.
Holender dorastał w Ajaksie, obserwując jako młody chłopak drużynę, która zachwycała całą Europę. w 2000 roku, jeszcze jako 17-latek, zaczął grać regularnie w pierwszej drużynie i szybko stał się jej mocnym punktem. Trzy lata później, zdobywając 18 bramek w 21 występach w Eredivisie (był pomocnikiem!), zapewnił sobie pierwszą w historii nagrodę „Golden Boy”. „Jeśli dobrze pamiętam, Wayne Rooney i Cristiano Ronaldo zajęli w tamtym roku drugie i trzecie miejsce” – wspomina van der Vaart w wywiadzie dla FourFourTwo.
Od dziecka mówiono mu, że będzie nowym Cruyffem. Młody Rafa na szczęście nie ulegał ciężarowi tych słów, bo od zawsze chciał pracować tylko na swoje nazwisko, chciał być sobą. Uwielbiał oglądać Romario, grającego wówczas w PSV. Nie tworzyło to jednak „konfliktu interesów”, a młody chłopak na pierwszym miejscu stawiał „swój” Ajax. „Zawsze wiedziałem, że jestem dobry, ale nie wiedziałem, jak daleko zajdę. Miałem lewą nogę i wizję jak nikt inny, nie byłem jednak najszybszy i prawa noga nie była tak świetna. Były więc obszary, nad którymi musiałem pracować. (…) Szybkość może zrobić ogromną różnicę i wierzę, że jeśli byłbym szybszy, na jakimś etapie swojej kariery mógłbym zdobyć Złotą Piłkę”.
Kliknij i odbierz zakład bez ryzyka 110 zł + 10 zł na START + 400 zł od depozytu!
Śmiałe, ale nie przesadzone stwierdzenie. Van der Vaart wyglądał genialnie jako młody chłopak – szczególnie w barwach HSV, kiedy poznał go cały świat. Poskutkowało to transferem do wielkiego Realu w wieku 25 lat, ale potem nie było już tak kolorowo. Po dwóch sezonach „Królewscy” kupili Oezila, a Mourinho, nowy trener, powiedział wprost, że to Niemiec ma grać na jego pozycji. „Powiedział, że mogę zostać, ale nie będę w jego wyjściowym składzie. W tamtym momencie jednak wciąż chciałem zostać w Madrycie na kolejny sezon. (…) W „Deadline Day” około czwartej zadzwonił mój agent i powiedział o zainteresowaniu Tottenhamu. Spytałem, czy da mi trochę czasu, miałem dwie godziny, ale zrobiłem sobie drzemkę… Zadzwonił ok. 17:40, pomyślałem tylko przez kilka sekund i stwierdziłem: Tak, zróbmy to. Nie miałem czasu tego przemyśleć ani z nikim przedyskutować, to była intuicja. (…) Od pierwszego momentu w Spurs poczułem się jak w domu”.
Ciekawostką jest również relacja, jaką Holender miał ze Zlatanem Ibrahimoviciem, z którym przecież grał w Ajaksie przez trzy sezony. „Tak, Zlatan groził, że połamie mi nogi. Ale on mówił to każdemu. To prawda, że w tamtym czasie rzeczy między nami nie były w najlepszym stanie, ale wolę w drużynie osoby szczere, jak on, nawet jeśli mają być przez to spory. Nie ma momentu, w którym coś się zaczęło dziać – ogólnie nie żyliśmy ze sobą dobrze”. Kilka lat temu swoje trzy grosze dorzucił też Ibrahimović, mówiąc: „Nie sfaulowałem go celowo. Gdybym chciał sfaulować go celowo, połamałbym mu obie nogi.” Coż, w meczu Szwecja – Holandia w 2004 roku wyglądało to inaczej…
To wszystko niewielki procent z tego, czym podzielił się van der Vaart. Mamy przeczucie, że Holender powinien pomyśleć nad wydaniem autobiografii – tak, wiemy, że zalewają one nas z każdej strony, ale w tym przypadku, przy tak ciekawym zawodniku i człowieku, świetnie byłoby poznać więcej smaczków. Szkoda, że jego kariera nie rozwinęła się tak, jak oczekiwali wszyscy, obserwując go w okolicach 20-23 roku życia…
Kliknij i odbierz zakład bez ryzyka 110 zł + 10 zł na START + 400 zł od depozytu!