„Ja pięć, oni zero” – tak Ronaldo na gorąco przekazał dziennikarzom co sądzi o meczu, w którym Atletico pokonało jego Juventus 2:0. Triumfów w Lidze Mistrzów Portugalczykowi nikt już nie zabierze, podobnie jak bramek, które zdobył. Pytanie, czy można sobie puścić w tym momencie znane z bajek: „That’s all, folks!”…
Na ostatnie 11 edycji Ligi Mistrzów, Cristiano Ronaldo zdobywał najwięcej bramek aż w siedmiu z nich (w 2015 roku razem z Messim i Neymarem). To pokazuje, jak bardzo upodobał sobie strzelanie w najważniejszych europejskich rozgrywkach, pokazują to także statystyki. „CR7” zdobył w nich aż 121 bramek i wraz z Messim (106 trafień) wręcz zaorał konkurencję. Kolejny w zestawieniu Raul ma „tylko” 71 bramek.
Jeśli nie zrobi tego Argentyńczyk, to prawdopodobnie nikt przez długie lata nie odbierze Ronaldo rekordu. Tym bardziej, że przecież wciąż może go śrubować. Warunki do tego ma wręcz idealne, ale coś… coś się zepsuło. W ostatnich dziewięciu meczach Ligi Mistrzów Ronaldo zdobył zaledwie jedną bramkę, w przegranym jesienią meczu z Manchesterem United. Wygląda to dość zawstydzająco na tle tego, że we wcześniejszych dziesięciu meczach trafiał aż… piętnastokrotnie.
Ciekawe, co siedzi w głowie takiego Cristiano. Ma wielką presję. Juventus wygrywał Serie A bez niego, kupił go pod triumfy w Lidze Mistrzów, a już po pierwszym meczu 1/8 finału Juve o krok od odpadnięcia. Ale nawet pod presją, takie gesty nic dobrego mu nie dadzą. ??♂️??♂️ https://t.co/l4kNhWHmgg
— Jakub Kręcidło (@J_Krecidlo) February 20, 2019
Czy to koniec Ronaldo? Czy król Ligi Mistrzów ostatecznie abdykuje? Tylko głupiec mógłby tak pomyśleć. Portugalczyk już wiele razy udowadniał nam, że nie można go skreślać. Lepiej więc użyć określenia „uśpiony gigant”, bo najlepszy strzelec Juventusu może obudzić się w UCL w każdej chwili. A najpewniej wtedy, kiedy drużyna będzie go najbardziej potrzebowała. Czujemy, że rewanż z Atletico na Allianz Stadium może być jego popisem. Czy tak będzie, przekonamy się 12 marca.