Piłka nożna ma coraz większe przełożenie na wirtualny świat. Już nie zawsze liczy się to, jaką dany zawodnik ma formę, tylko czy jego karta w grze jest grywalna, czy dadzą mu update i czy będzie „dzikiem”. Podobnie wygląda to w różnych zabawach, w których co kolejkę zawodnicy nagradzani są punktami za występ. Fantasy Premier League jest najpopularniejszym przykładem, ale nie jedynym. A zabawa często może przerodzić się w coś poważniejszego.
Social media ogarniają niemal wszystkich, także piłkarzy. Ma to swoje dobre i złe strony, ale nieunikniony jest także hejt. Zagrasz dobrze – ok, ale kiedy ci nie pójdzie, lepiej nie wchodzić do Internetu. O ile komentarze typu „jak mogłeś tak nawalić w barwach mojej ukochanej drużyny!” można zrozumieć, o tyle „przez ciebie mam tak mało punktów w fantasy!” są nieco niepokojące.
Niedawno przekonał się o tym Kevin-Prince Boateng, do którego z pretensjami napisał gracz Fantacalcio (odpowiednik FPL, popularny głównie we Włoszech). Wspomniany petent kupił w grze Boatenga tuż przed jego transferem do Barcelony, przez co oczywiście stracił cały wkład. „Co mam teraz zrobić, oddasz mi te pieniądze?” – napisał do piłkarza. Ghańczyk podszedł do tego z dużym dystansem i przelał pieniądze na konto gracza. Ten stwierdził, że przekaże je na cele charytatywne, a jako zadośćuczynienie ucieszyłby się ze spotkania z piłkarzem i zdjęcia z nim. Wszystko zakończyło się w bardzo miłej atmosferze, do której daleko Joao Cancelo.
Cancelo miał pocisnąć na Insta chłopakowi, który mu narzekał, że ma go w fantacalcio a Joao nie notuje żadnych asyst.
Ciekawe kiedy Zielek się weźmie za hejterów. pic.twitter.com/tkbsFdS0he
— Michał Borkowski (@mbork88) February 25, 2019
– Pie*dol się, mam wywalone na Fantacalcio, jedyne co się liczy to zwycięstwa – tak miała brzmieć odpowiedź Cancelo na pretensje kibica. Porównując to z reakcją Boatenga, można dostrzec „lekkie” różnice. Z drugiej strony półżartem, półserio można dodać, że idealnie oddaje to filozofię Juventusu. Nieważny styl, nieważne czy kibicom się podoba, liczą się tylko trzy oczka. Cancelo chyba szybko załapał, o co chodzi w Turynie.