Southampton przechodził w tym sezonie przez naprawdę spore kłopoty, na szczęście pożar udało się ugasić pożegnaniem Marka Hughesa, którego zastąpił Ralph Hasenhuttl. Austriak co prawda nie utrzymał jeszcze „Świętych” w lidze, ale jest na dobrej drodze ku temu. Zamiana Bundesligi na Premier League nie była jednak łatwa.
Hasenhuttl nie potrzebował wielkiego zespołu, by zaprezentować swoje umiejętności. Najpierw po raz pierwszy wprowadził Ingolstadt do Bundesligi, po czym spokojnie go utrzymał (skończył na 11. miejscu). Wtedy rozpoczęła się jego owocna praca w RB Lipsk, w którym spędził dwa lata. Przez ten czas Austriak zdążył dużo się nauczyć o niemieckiej piłce i może porównywać ją z tą angielską.
51-latek wejście do Premier League miał świetne. Najpierw wygrał z Arsenalem, kończąc serię 22 meczów „Kanonierów” bez porażki, następnie ograł Huddersfield. Był to pierwszy raz od kwietnia 2017 roku, kiedy Southampton wygrał dwa kolejne mecze, wydostając się tym samym ze strefy spadkowej. Wrażenia trenera „Świętych”, szczególnie z gry przeciwko drużynom z TOP6, są dość wymowne…
– W Premier League mamy sześć drużyn na poziomie Bayernu Monachium. Można więc powiedzieć, że w sezonie gramy z Bayernem 12 razy. 12 meczów, w których zwykle nie zdobywasz wielu punktów. Jest także cztery czy pięć drużyn na poziomie Bayeru Leverkusen, czy RB Lipsk. A my? My jesteśmy Mainz, Freiburgiem lub Augsburgiem Premier League. (…) Musimy grać perfekcyjne mecze, a nawet to nie daje gwarancji punktów. Dlatego jest to tak trudnym wyzwaniem – ocenił zmagania w Premier League Hasenhuttl.
Austriak jeszcze przed meczem z Liverpoolem wspominał, że cieszy się na ponowne spotkanie z Kloppem. – „Spotkaliśmy się raz, kiedy w Aalen podejmowaliśmy Dortmund w Pucharze Niemiec w 2012 roku. Wtedy to nie skończyło się dla mnie dobrze!”, powiedział 51-latek. Cóż, w piątkowym meczu z Liverpoolem także musiał uznać wyższość rywala – Suothampton mimo objęcia prowadzenia ostatecznie przegrał 1:3. Wcześniej „Święci” wygrali jednak trzy z czterech spotkań, pokonując m.in. Tottenham. Biorąc pod uwagę, że w pierwszych 16 kolejkach sezonu udało zwyciężyć się tylko raz, progres jest widoczny – Ralph Hasenhuttl „zrobił robotę”.