W futbolu na uznanie trzeba pracować naprawdę długo, czasem nawet latami. Wszystko jednak zmienia się, kiedy jesteś… napastnikiem. Jeśli złapiesz formę i regularnie sprawiasz radość swoim kibicom, zadziwiając przy tym cały świat, jest o tobie głośno. Każdy kij ma jednak dwa końce i kiedy napastnikowi nie idzie, nakłada się na niego ogromną presję.
W ligach z europejskiego TOP5 mamy wielu kapitalnych napastników, w tym także z Polski. Może nie jest to szczególnie sprawiedliwe podejście, ale mierzymy ich niemal głównie po liczbie bramek na koncie. Nieważne, czy ma mało sytuacji, czy dużo, czy koledzy mu pomagają, czy musi się męczyć sam. Strzelasz dużo – jesteś cacy. Strzelasz mało – jesteś be.
Dla tych, którym takie generalizowanie nie za bardzo się podoba, mamy coś innego. Znany już współczynnik xG (spodziewanych bramek) nałożony na faktyczny dorobek zawodników. W zestawieniu porównano dokonania napastników Premier League, La Liga, Bundesligi, Serie A oraz Ligue 1, odejmując „gole spodziewane” od bramek, które mają obecnie na koncie.
Ujmując to najprościej, liderzy zestawienia wykorzystują dogodne okazje, do tego dokładają coś „ekstra” w postaci trafień w nie do końca klarownych sytuacjach. Panowie z czerwonych pól – wręcz odwrotnie. Nawet jeśli strzelają dużo, marnują przy tym mnóstwo świetnych szans, czy nawet „setek”.
Zaskoczenia? Największym jest z pewnością Robert Lewandowski, który szoruje dno zestawienia. Polak prowadzi przecież w klasyfikacji strzelców Bundesligi i jest uznawany za jednego z najlepszych napastników na świecie. Jak widać w Bayernie wcale nie jest tak źle z dostarczaniem mu piłek, a Lewandowski mimo regularnego trafiania często po prostu zawodzi.
Po drugiej stronie barykady mamy m.in. Krzysztofa Piątka, który prowadzi wśród strzelców Serie A i do tego jest najefektywniejszy. W przeciętnej Genoi i mającym problem z ofensywą Milanie, wykorzystuje niemal wszystko, co może. Podobnie jak tragicznie zmarły Emiliano Sala, który świetną rundą jesienną pozostawił po sobie wynik, który widzimy wyżej.
Są w zestawieniu zawodnicy, których pozycje szczególnie was zaskoczyły? Poza zachwytami nad Messim, można się pochylić także nad kilkoma innymi nazwiskami.