Franck Ribery jest jednym z zawodników, którzy wciąż nie wiedzą, gdzie rozpoczną zbliżający się coraz większymi krokami sezon. „Wolny agent” wciąż przegląda i rozważa oferty z najróżniejszych miejsc, chcąc zaliczyć po odejściu z Bayernu jak najmniejszy spadek sportowy.
Odbierz zakład bez ryzyka z kodem GRAMGRUBO500 w BETCLIC – jest już legalny w Polsce!
Chcąc nie chcąc, w wieku 36 lat będąc piłkarzem ma się ogromny bagaż doświadczeń, przeżytych chwil, czy poznanych ludzi. Szatnie piłkarskie prawie nigdy nie są hermetyczne przez dłuższy okres. Nowi koledzy przychodzą, starzy odchodzą, zmieniają się trenerzy… Każdy z nich wyrabia sobie na twój temat jakieś zdanie i nie zawsze jest ono dobre.
Franck Ribery w dotychczasowej karierze miał przyjemność współpracować z naprawdę wieloma wybitnymi fachowcami. W latach 2009-2011 na jego drodze pojawił się także Louis van Gaal, mający wprowadzić bawarski klub na wyższy poziom. Biorąc pod uwagę dotarcie do finału Ligi Mistrzów, można stwierdzić, że to właśnie Holender zapoczątkował erę Bayernu, którą obserwujemy od kilku lat.
Bogata kariera 36-letniego Francuza to jedno, ale Van Gaal ma dużo większy bagaż doświadczeń. Trener, który w latach ’90 był na ustach całego świata po sukcesach w Ajaksie, prowadził wielu legendarnych zawodników. Porównując ich do Francuza, Ribery w ocenie Van Gaala wypada dość… blado.
– W wieku 34 lat, Rijkaard był wciąż otwarty na moje pomysły. Nie wykorzystywał swojego statusu dla własnych korzyści, ale dla dobra drużyny. Tacy gracze są o wiele bardziej użyteczni niż tak zwane gwiazdy. Luis Figo był moją gwiazdą. Ribery myślał więcej o sobie, niż o drużynie – stwierdził były trener m.in. Ajaksu, Barcelony czy Manchesteru United.
Opinia dość oczywista i przy okazji niekorzystna, ale jest coś, co broni Francuza – wino. W opisywanej przez trenera chwili Ribery miał 26 i 27 lat, mógł być więc jeszcze w pewnym sensie dzieciakiem. A zarówno on, jak i Arjen Robben, był właśnie niczym wino – z sezonu na sezon coraz lepszy.
Nie da się zapomnieć ewolucji obu skrzydłowych u Juppa Heynckesa, szczególnie w pamiętnym dwumeczu z Barceloną, w którym obaj zasuwali w obronie aż miło. Nie negujemy słów Van Gaala, ale może po prostu to on nie potrafił wycisnąć z Francuza tego, co chciał? Ribery w późniejszym okresie potrafił pokazać, że gra nie dla siebie, a dla drużyny.
Odbierz zakład bez ryzyka z kodem GRAMGRUBO500 w BETCLIC – jest już legalny w Polsce!