Giampaolo out, Pioli in. Taka decyzja kilka dni temu zapadła w Milanie, jednak śledząc media społecznościowe można było odnieść wrażenie, że jest inaczej. Kiedy władze „Rossonerrich” ogłosiły nazwisko nowego trenera, błyskawicznie jednym z najpopularniejszych hasztagów stał się #PioliOut. Kibice chcieli kogoś sprawdzonego, choćby Spallettiego, zamiast tego dostali faceta, którego przeszłość trenerska pozostawia sporo do życzenia.
Czy to była zła decyzja? Nie da się tego ocenić po jednym meczu, nawet mimo tego, że AC Milan jedynie zremisował (2:2) z mocno przeciętnym Lecce. Drużyna Krzysztofa Piątka zaczęła grać z pomysłem, z werwą, a pierwsze pół godziny meczu były prawdopodobnie najlepszym obrazkiem dla fanów tego klubu od miesięcy. Zabrakło „tylko” skuteczności.
Niektóre problemy zostały, co oczywiście nie dziwi zaledwie kilka dni po zmianie na ławce trenerskiej. Lecce było jednak dobrym rywalem, by sprawdzić kilka nowych rozwiązań, by pokazać zawodnikom, że wciąż mogą grac dobrze i czerpać z tego przyjemność. Idealną sytuacją byłoby, gdyby kolejni rywale także pasowali do tego profilu, poniekąd pozwalając „Rossonerrim” na stopniową odbudowę.
Niestety – nic z tych rzeczy. Począwszy od 27 października AC Milan czeka miesiąc ogromnych wyzwań. Klub z Mediolanu w odstępie zaledwie czterech tygodni zmierzy się w Serie A z Romą (27.10), SPAL (31.10), Lazio (3.11), Juventusem (10.11) oraz Napoli (23.11). Wygląda to groźnie.
Pięć kolejek, czterej rywale z najwyższej półki. Nie da się ukryć, że jest to delikatnie mówiąc mało komfortowa sytuacja dla trenera, który dopiero co przejął drużynę w kryzysie i chciałby wprowadzić w niej radość, siłę i poczucie pewności siebie. Dobrze, że Stefano Pioli etap siwienia i łysienia ma już za sobą – w innym przypadku najbliższy miesiąc z pewnością mocno by go doświadczył także i pod tym względem.