Kamil Wilczek kontynuuje swoją świetną grę w lidze duńskiej. 31-letni napastnik zaliczył trzeci mecz z rzędu, w którym strzelił dwie bramki. Niestety, niedzielną potyczkę z Randers Polak zapamięta raczej negatywnie. Snajper Brondby opuścił murawę ze względu na czerwoną kartkę, którą otrzymał za nieodpowiednie zachowanie!
Wydaje się, że liga duńska jest stworzona dla Kamila Wilczka. Były gracz Piasta Gliwice trafił do Brondby w 2016 roku z Carpi, gdzie grał naprawdę niewiele. Transfer do Superligi okazał się strzałem w dziesiątkę, gdyż już w drugiej części sezonu 2015/2016, Wilczek strzelił kilka bramek dla swojej nowej ekipy.
Znacznie lepiej wyglądała w wykonaniu Polaka kampania 2016/2017, w której Kamil zakończył ligowe rozgrywki z 13 trafieniami oraz 7 asystami. Od początku pobytu w Brondby, napastnik nie schodzi z pewnego poziomu, co potwierdza fakt, iż obecne rozgrywki są już czwartym sezonem z rzędu z minimum 13 golami Wilczka w lidze.
Ta kampania może być dla Kamila Wilczka najlepsza w karierze, gdyż po czternastu kolejkach, były gracz Piasta ma na swoim koncie już 14 goli w Superlidze. Problem w tym, że swoją serię strzelecką (wspomniane trzy mecze z dwoma trafieniami w każdym spotkaniu) Wilczek musi odłożyć na kilka spotkań.
Wilczek zachował się bardzo nieodpowiedzialnie w rywalizacji z Rangers, gdy przy stanie 5-2, tuż przed końcem spotkania (92. minuta), uderzył rywala głową. Całe zdarzenie miało miejsce po starciu Kamila z rywalem.
Można przypuszczać, że za taki czyn, 31-latka czeka kilka meczów przerwy. Kamil Wilczek ma o co walczyć w tym sezonie, gdyż Polakowi brakuje już tylko jednej bramki, by wyrównać rekord Ebbe Sanda. Duńczyk jest najlepszym, historycznym strzelcem Brondby w lidze. Podczas swojej przygody w tym klubie, zawodnik strzelił 69 bramek, natomiast Wilczek ma na swoim koncie 68 goli.