Niewiele polskich klubów może pochwalić się osobami w zarządzie, które są tak przywiązane do zespołu, jak Jacek Kruszewski do Wisły Płock. Prezes „Nafciarzy” przed objęciem ważnego stanowiska niejednokrotnie znajdował się w tej części trybun Wisły, w której zasiadają ultrasi drużyny. W trakcie rywalizacji z Piastem Gliwice, Jacek Kruszewski wrócił do korzeni.
Dla ekipy z Płocka, trwający sezon ekstraklasy w pewnym momencie rozgrywek był wręcz zaskakujący. Drużyna po zwycięstwie z Jagiellonią wskoczyła bowiem na fotel lidera. Niestety, radość z prowadzenia w PKO BP Ekstraklasie nie trwała długo. Po wspomnianym triumfie, zespół Radosława Sobolewskiego zanotował aż sześć spotkań z rzędu bez zwycięstwa w lidze oraz przegrał spotkanie w Pucharze Polski ze Stomilem Olsztyn.
Sytuacja drużyny w ekstraklasie zaczęła robić się nieciekawa. Wisła Płock powoli traciła miejsce nie tylko w czołówce, ale również w gronie ekip walczących w grupie mistrzowskiej. Szczęścia swojemu klubowi w rywalizacji z Piastem Gliwice chciał dopisać prezes „Nafciarzy”, Jacek Kruszewski, który zasiadł na trybunie wschodniej stadionu, gdzie miejsce ma „młyn” Wisły Płock.
Pomysł okazał się jak najbardziej trafiony. Zespół przerwał serię spotkań bez zwycięstwa, pokonując na własnym obiekcie mistrza Polski, ekipę Piasta Gliwice. Tuż po spotkaniu, Kruszewski w rozmowie z „Portal Płock” opowiedział o swojej decyzji.
Troszkę zatęskniłem za klimatem prawdziwego kibicowania, a z drugiej strony może chciałem przełamać fatum meczów bez zwycięstwa. Postanowiłem stanąć w miejscu, w którym stałem przez kilkanaście lat. Przyniosło to szczęście. Bardzo dobrze się tam czułem, choć kibiców mogłoby być więcej. Nie powiem, że to moje miejsce, bo to pewnie by źle zabrzmiało, ale myślę, że w pewnym sensie pomogłem – zakończył Jacek Kruszewski.
Wisła Płock rundę jesienną kończy na ósmy miejscu w tabeli. Strata do lidera ekstraklasy, drużyny Legii Warszawa wynosi osiem punktów.
fot. YouTube