Dla zdecydowanej większości z nas to zdecydowanie nowość. Mieliśmy już zalecenia, ostrzeżenia, czasami drobne zakazy, ale jeszcze nigdy nie musieliśmy na taką skalę zostawać w domach. Oczywiście w ramach możliwości, ale zdając sobie sprawę z zagrożenia, rozsądek sugeruje wiadome decyzje. Przynajmniej teoretycznie, bo niestety nie wszyscy mają świadomość na odpowiednim poziomie.
Do niechlubnego grona osób, które mając wypełniać polecenia i dawać przykład innym, potraktowały to mocno lekceważąco, dołączył Amine Harit. 22-letni zawodnik Schalke został przyłapany na imprezowaniu w szisza barze, podczas gdy powinien przestrzegać kwarantanny.
Pomocnik „wpadł” przez donos mieszkańców okolic baru, którzy poinformowali policję, że ten był otwarty po godzinie 18:00, mimo iż nie powinien. Wtedy napotkano w nim także Harita, który w gronie przyjaciół świętował urodziny kolegi.
Służby zajęły się sprawą, pouczając dziesięciu gości baru, dodatkowo nakładając mandat na osobę za niego odpowiedzialną. To kolejny znany zawodnik, za którego nieodpowiedzialne zachowanie oczami musiał świecić jego klub. Tym razem oświadczenie złożył Jochen Schneider, dyrektor sportowy Schalke.
– To prawda, że Amine był tam z przyjaciółmi. Był to błąd, który on teraz również dostrzega. To kolejny raz pokazało mu powagę obecnej sytuacji. Takie zachowania nie mogą być tolerowane. Amine jest z tego powodu bardzo przykro i zapewnił, że więcej się to nie powtórzy.
Czy 22-latkowi naprawdę jest przykro? Cóż, można mieć co do tego wątpliwości. Doskonale wiemy, że wielu osobom obecna sytuacja kolokwialnie ujmując wisi, a bez „bata” za plecami w postaci bardzo mocnych nakazów, wciąż będą robić to, co do tej pory. Może nie bez powodu wiele osób, które miały styczność z Haritem mówią, że gdyby jego głowa nadążała za nogami, byłby piłkarzem wybitnym. Wcześniej Jović, teraz on. Niestety – pewne stereotypy się potwierdzają…