W dobie mediów społecznościowych i szybkim wycieku informacji jesteśmy narażeni na tzw. fake newsy. Niestety tyczy się to także śmierci pewnych osób, w tym piłkarzy. W 2016 roku jednak informacje o zgonie Hiannicka Kamby wyglądały dość realnie. Jak się jednak okazuje, całą operacją kierowała żona piłkarza.
Kamba przez jakiś czas dzielił szatnie między innymi z Manuelem Neuerem. Niemiec z pewnością niezbyt pamięta tego zawodnika, ponieważ Hiannick wielkiej kariery raczej nie zrobił. Kiedy pojawiły się informacje o jego śmierci w wypadku samochodowym, wówczas występował w niemieckiej drużynie Vfb Hulls na ósmym poziomie rozgrywkowym.
Jednak, jak donosi Bild, obrońca jest cały i zdrowy. Piłkarz pracuje jako technik w firmie energetycznej w Gelsenkirchen. Skąd zatem pojawiły się informacje o jego śmierci? Podejrzenia padają na żonę, która rzekomo odebrała za rzekomą śmierć męża gigantyczne odszkodowanie. Akt zgonu został jednak sfałszowany. W tej sprawie postanowili wypowiedzieć się już prokuratorzy:
– Kobieta jest oskarżona o oszustwo, ale zaprzecza temu. Postępowanie wciąż trwa. Kamba stwierdził, że jego towarzysze w podróży do Kongo pozostawili go bez dokumentów, pieniędzy oraz telefonu.
33-latek złożył wniosek o powrót do Niemiec dwa lata temu i teraz zostanie wezwana na świadka w sprawie tych wydarzeń. O doniesieniach na temat swojej śmierci dowiedział się w Kinszasie, gdzie postanowił poinformować lokalne władze o przestępstwie.