Żarty o powstaniu Manchesteru City w 2008 roku są nieodłączonym elementem dyskusji sympatyków innych zespołów „wielkiej szóstki” Premier League. Oczywiście historia zespołu aktualnie prowadzonego przez Pepa Guardiole jest o wiele szersza, ale nikogo tak naprawdę to nie obchodzi. Jeszcze gorzej pod tym kątem traktuje się klub z Lipska u naszych zachodnich sąsiadów.
W Niemczech przejęcie klubu przez światową markę uznano za pogwałcenie pewnych tradycji, a kiedy klub od 2009 roku krok po kroku wspinał się na ligowy szczyt, skala krytyki tylko się pogłębiła. Czy w ogólnym rozrachunku ma to jakiekolwiek znaczenie? Dla wielu osób nie, ponieważ RasenBallsport Lipsk to coś o wiele więcej aniżeli wielkie pieniądze wpompowane w kadrę zespołu przez katarskich szejków.
Za pieniędzmi podążył projekt Lipska
Zaledwie siedem lat po powstaniu klubu zanotowali awans do Bundesligi, a rok później występowali już w Lidze Mistrzów. Z miesiąca na miesiąc można było zauważyć gigantyczny rozwój, a wydane pieniądze lokowano w młodych piłkarzy, którzy najlepsze lata mają dopiero przed sobą. Transfery Sabitzera, Laimera, Wernera czy Keity nikomu w chwili przenosin do Lipska za wiele nie mówiły. Raczej odbierano te nazwiska za anonimowe. Obecnie zna je wielu fanów europejskiej piłki, a o kilku tych graczy biją się najlepsze kluby w Europie.
Wszystko dzięki świetnemu systemowi skautingu. Za pieniędzmi poszedł naturalnie pomysł i obecnie wiele klubów zazdrości, w jaki sposób Lipsk dokonuje transferów i eksploruje rynek. Wystarczy jedynie spojrzeć na kadrę pierwszego zespołu. Większość z tych piłkarzy z powodzeniem mogłaby znaleźć lepszy klub, a niektórzy z pewnością dokonają takiego wyboru już za kilka lub kilkanaście miesięcy. Kto przede wszystkim może myśleć o zmianie otoczenia w najbliższej przyszłości?
Timo Werner:
Rozpocznijmy od dość oczywistego kandydata. Werner nie potrafił kilka dni temu ugryźć się w język i publicznie odrzucił zaloty Bayernu Monachium. Kierunek transferu wydaje się zatem jasny. Przenosiny do Liverpoolu są mu pisane od przeszło dwóch lat, a ten sezon potwierdził, dlaczego Klopp chciałby tego zawodnika w swoim zespole.
Mobilny (w ataku zagra na wszystkich pozycjach), szybki i diabelnie skuteczny. W ostatnim czasie często jest ustawiany przez Nagelsmanna nieco głębiej, co niektórzy złośliwie nazywają przygotowaniem pod przejęcie pozycji po Roberto Firmino na Anfield. O ile Roberta Lewandowskiego możemy nazwać typową dziewiątką, tak tutaj można mieć co do tego problemy.
Negocjacje z przyszłym mistrzem Anglii miały rozpocząć się w marcu, ale do tej pory sytuacja utknęła w martwym punkcie. Liverpool ma o tyle łatwiejszą sytuację, bowiem w kontrakcie reprezentanta Niemiec widnieje klauzula w wysokości 60 milionów euro. Timo wydaje się być przekonany do tego transferu, ale ile można czekać? Przykładowo, dyskusje przedstawicieli lidera Premier League na temat takich ważnych transferów jak Alisson czy Fabinho w 2018 roku toczyły się już od marca, czyli na kilka miesięcy przed transferem. Można zatem dojść do konkluzji, że być może Werner nie jest tej drużynie na tyle potrzebny?
Oczywiście wpływ koronawirusa na rynek jest ogromny. Ale Liverpool po „suchym” poprzednim okienku na pewno posiada odpowiednie środki do zaatakowania rynku. Klopp zdaje sobie sprawę, że z powodu napiętego terminarza (Igrzyska Olimpijskie, EURO i Puchar Narodów Afryki) rok 2021 będzie trudny pod kątem regularnej gry dla Salaha i Mane. Oba turnieje mogą mieć wpływ na cały sezon, a Adam Lallana i Xherdan Shaqiri najprawdopodobniej latem pożegnają się z zespołem. Divock Origi w pojedynkę nie zbawi zatem zespołu. Dodatkowo 24-latek mógłby przynieść do drużyny nieco świeżości. Mane, jak i Salah niebawem dojdą do 28 roku życia, a Firmino jest starszy jeszcze o rok.
W tym momencie pojawia się jednak najważniejsze pytanie. Kto z wielkiej trójki straciłby miejsce w składzie? W tym sezonie mogliśmy niejednokrotnie zobaczyć wściekłego Senegalczyka, który w nieco dziwny sposób reagował na zmiany. Z kolei Brazylijczyk to fundament taktyki Kloppa, a Salah po cichu regularnie trafia do siatki i wykręca niesamowite statystyki. Mimo to, Werner nie trafiłby do Liverpoolu jako zmiennik, tylko realna konkurencja. Jeden z najlepszych napastników na świecie nie może być traktowany jako piąte koło u wozu i zapchajdziura. Poniekąd przypominało to dostawienie do „Galacticos” młodego Michaela Owena, pomimo posiadania Raula, Ronaldo i Morientesa. Niemiecki szkoleniowiec musi zatem wiedzieć, że czasami lepsze jest po prostu wrogiem dobrego.
Dayot Upamecano:
Kolejny dość oczywisty kandydat. W jego przypadku jednak transfer może zostać przełożony o kolejny rok. Powód jest dość oczywisty. Bayern bowiem bardziej skupi się latem na wzmocnienie ofensywy i Upamecano zapewne „przeczeka” jeszcze rok w Saksonii. Między innymi z tego powodu oddalają się także przenosiny Kaia Havertza do Monachium.
Pojawiają się plotki z Anglii, ale zapewne wszystko zostało już dogadane między mistrzem Niemiec i Francuzem. Upamecano to idealny kandydat do roli lidera defensywy na kilka czy nawet kilkanaście lat. Jeśli mielibyśmy opisać go jednym słowem, to idealnie definiuje go skała. Nawet nie mowa tutaj o wzroście, bo to „tylko” 1,86 metrów, ale bardziej o sile fizycznej. Często wygląda na takiego, którego nie da się po prostu minąć. Na ten moment trudno znaleźć w lidze lepszego środkowego defensora. Kombinacja umiejętności technicznych, wspomnianych walorów fizycznych i młodego wieku sprawia, że trudno znaleźć lepszy cel transferowy na środek defensywy. W skrócie można nazwać go nowoczesnym stoperem.
Po raz kolejny zadziałał tutaj pion skautingowy, który wytropił tak duży talent za jedyne 10 milionów euro. Na ten moment klauzula w jego kontrakcie wynosi sześć razy tyle. Przez ostatnie dwa lata zdołał rozwinąć się pod okiem Nagelsmana, który doskonale wie jak wykorzystać ten talent. Między innymi dzięki niemu Lipsk wraz z Bayernem może pochwalić się najlepszą defensywą w lidze.
Marcel Sabitzer:
Jeśli Upamecano to nowoczesny środkowy obrońca, to Sabtzer jest ucieleśnieniem mobilności pomocnika. Bok pomocy, środek pomocy, dycha. W tym sezonie Nagelsmann próbował go w wielu sektorach boiska i niemal zawsze wychodziło to idealnie. Dwa gole Austriaka w pierwszych 21 minutach z „Kogutami” zagwarantowały Lipskowi awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Wraz z Konradem Laimerem zaryglowali środek pola i nie przepuszczał tam nawet powietrza. Wyglądało to jakby Tottenham przyjechał drugim lub trzecim składem. Przepaść od pierwszej do ostatniej minuty.
– Oboje byli wybitni. Bramki Sabiego były wisienką na torcie, ale Konrad jest także dla nas bardzo cenny. To ważne postacie, które są liderami drużyny. Fenomenalnie przejęli kontrolę nad boiskiem – przyznał po meczu szkoleniowiec Lipska.
W ostatnich meczach reprezentant Austrii pełnił rolę kapitana zespołu. Nie ma w tym oczywiście niczego dziwnego, ponieważ z RB był jeszcze podczas walki o awans do Bundesligi. Jego rozwój to pomysł na budowę zawodnika od podstaw. Wykupiony został już jako 20-latek przez Lipsk za 2 miliony euro i natychmiast wypożyczony do drużyny z Salzburga.
Po kilku latach znajduje się w czołówce najważniejszych piłkarzy z obecnej kadry. Jose Mourinho przed meczami w Lidze Mistrzów nazwał go Messim Lipska, zauważając jaki wpływ ma Marcel na grę ekipy Nagelsmanna. W grudniowym wywiadzie dla „Der Spiegel” zawodnik nie wykluczył opuszczenia aktualnego pracodawcy, twierdząc, że pewnego dnia piłkarz po prostu rozwija się ponad swój klub. Mamy pewność o zajściu takiego przypadku w kontekście Sabitzera. O ile wielu spodziewało się do niedawna odejścia Wernera czy Upamecano, tak to zupełnie kto inny może być jednym z najgorętszych kąsków podczas letniego okienka.
Christopher Nkunku:
Kiedy Thomas Tuchel przejmował PSG, to wielu adeptów akademii mistrza Francji odetchnęło z ulgą. Wszak Niemca uznawano za trenera, który chętnie rozwija młodzież, co potwierdził w Dortmundzie. Tymczasem Nkunku przez dwa sezony zebrał około 2100 minut. Francuz nie miał zamiaru dłużej czekać i po otrzymaniu oferty od Lipska długo się nie zastanawiał nad jej akceptacją.
To kolejny zawodnik po Sabitzerze, którego trudno przyspawać do jednej pozycji. Gra niemalże wszędzie, choć najlepiej czuje się na skrzydle. Podczas tego sezonu zanotował już 14 asysty w Bundeslidze, a więcej zdobyli tylko Thomas Mueller i Jadon Sancho. Bezpośrednio w bramkę dla swojej drużyny jest zaangażowany co 80 minut. Dzisiaj zapłacone 13 milionów funtów za młodzieżowego reprezentanta Francji można uznać za osobliwą promocję.
Oprócz asyst dołożył cztery bramki. Średnio kreuje swoim kolegom trzy kluczowe sytuacje na mecz, a do tego idealnie wykonuje pośrednio rzuty rożne. Jego transfer rok temu nie wywołał wielkiej sensacji, ponieważ w Paryżu niemalże wszyscy oprócz Neymara i Mbappe są anonimowi.
Wychowanek akademii PSG jak dotąd nadal nie zadebiutował w narodowej kadrze. O ile w klubie z Lipska lepiej się czuje jako skrzydłowy, tak w barwach „Trójkolorowych” ze względu na obecną sytuację powinien lepiej przystosować się do gry w środku pola. Problemy Nadomble, Pogby czy częstotliwość kontuzji Kante sprawia, że Deschamps prędzej czy później zwróci się ku Nkunku.
Występy w narodowej kadrze na pewno pomogą w podniesieniu mu swojej wartości. Dla wielu graczy Lipsk to jedynie przystanek do zrobienia wielkiej kariery, a podobnie zespół z Saksonii traktuje zapewne Christopher. Być może tego lata transfer wydaje się mało prawdopodobny ze względu na krótką grę w niemieckim klubie (zaledwie od sierpnia poprzedniego roku), jednak mimo to na pewno wiele drużyn rozpoczęło już podwaliny pod transakcje w następnych okienkach transferowych.
Peter Gulacsi:
Jeden z najstarszych zawodników Lipska. Mimo problemów na początku sezonu, obecnie to solidny punkt drużyny. Leon Goretzka zapewne do dziś nie wie, w jaki sposób Węgier sparował jego strzał w ostatnim meczu z Lipskiem. 30-latek ma za sobą burzliwą przeszłość i obecność między innymi w Liverpoolu czy Hull City, ale nawet fani „The Reds” mają problem z zapamiętaniem tego epizodu.
Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że 30-letni bramkarze (nawet jak na specyfikę tej pozycji) nie są zbyt rozchwytywani, ale czy przykładowa Chelsea z chęcią nie powitałaby doświadczonego reprezentanta Węgier? Wgłębiając się w statystyki i porównując je między innymi do Manuela Neuera, Gulacsi nie ma się czego wstydzić. W tym sezonie stracił identyczną liczb bramek, co nieco starszy Niemiec. I o ile jest to zapewne duża zasługa Upamecano czy Marcela Halstenberga (równie bardzo niedoceniany zawodnik), to Peter na pewno do tego wyniku dołożył wiele od siebie.
***
Poniekąd do tej grupy można dołączyć kilku innych piłkarzy. Wspomniany Halstenberg, Laimer czy Patrick Schick są dodatkowymi przykładami. To niejako pokazuje, jaką drużynę przez dwa lata zdołał zbudować Julian Nagelsmann. Niemiec kilka lat temu odrzucił zaloty Realu Madryt, aby powoli wdrapać się na trenerski szczyt. Patrząc na rozwój poszczególnych graczy, nie poczekamy jednak na to zbyt długo.