Erling Haaland bez żadnych problemów stawia kolejne kroki w karierze. Po transferze z Red Bulla Salzburg nie potrzebował czasu na aklimatyzację i od pierwszego spotkania trafiał do siatki rywali. Nic zatem dziwnego, że Norweg jest łączony z kolejnym transferem. Jednak póki co ten temat zostanie na pewno odłożony w czasie.
Haaland i niesamowite statystyki
Obecnie największe kluby w Europie na pewno żałują, że nie skorzystały zimą z klauzuli w kontrakcie napastnika, która pozwalała na jego wykup za 20 milionów euro (oczywiście Mino Raiola otrzymał drugie tyle). Największe zainteresowanie piłkarzem wykazało BVB i dziś na pewno nikt w klubie tego nie żałuje. Haaland trafił już 13 bramek dla niemieckiego klubu w 12 potkaniach.
Takie osiągniecie sprawiło, że coraz częściej mówi się o następnym transferze rosłego napastnika. Hiszpańskie media donoszą o zainteresowaniu Realu Madryt, który chciałby wykupić Haalanda w 2021 roku. Jednak według informacji „London Evening Standard”, klauzula zapisana w kontrakcie piłkarza pozwala na jego wykup za 75 milionów euro. Jednak tylko od 2022 roku.
Real musi poczekać?
To rodzi spore komplikacje dla „Los Blancos”. Florentino Perez od wielu lat posiada dobre relacje z jednym z dyrektorów Borussii, Hansem-Joachimem Watkze, ale ten transfer będzie przede wszystkim zależny od dogadania się z Mino Raiolą. Szef Realu do tej pory raczej unikał biznesów z charakterystycznym agentem, więc tym razem będzie musiał nieco zmienić zdanie.
Oczywiście możliwe, że drużyna z Dortmundu zdecyduje się na sprzedaż Haalanda nawet już za rok. Jeśli tylko uda im się otrzymać satysfakcjonującą ofertę, która przewyższy wspomnianą klauzule, to nie powinien być to duży problem. Pytanie tylko ile z tej operacji wyciągnie znowu Mino Raiola.