Finał Pucharu Anglii w 1953 roku przeszedł do historii jako „finał Stanley’a Matthewsa”. To właśnie ten zawodnik poderwał do walki przegrywającą z Bolton Wanderers drużynę Blackpool i zainspirował kolegów z boiska. To dzięki jego rajdom i dośrodkowaniom piłkarze „The Tangerines” w nieco ponad dwadzieścia minut zdołali nie tylko odrobić dwubramkową stratę, ale także przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. To spotkanie miało jednak jeszcze jednego bohatera. Człowieka, który 2 maja 1953 roku, jako pierwszy i – do tej pory – jedyny futbolista w historii, strzelił trzy bramki w meczu finałowym rozgrywek o Puchar Anglii. Zawodnikiem tym był Stanley Mortensen, napastnik, który w 395 meczach w pomarańczowej koszulce Blackpool zdobył 225 bramek
Mortensen urodził się 26 maja 1921 roku w South Shields, niedaleko Newcastle. Niespotykane na Wyspach nazwisko odziedziczył po dziadku – norweskim marynarzu, który osiadł w Anglii. Stan od najmłodszych lat namiętnie kopał piłkę, całymi dniami odbijając ją od ściany domu. W wieku dziewięciu lat został wybrany do drużyny szkolnej, w której grał z chłopcami starszymi od niego o kilka lat. W 1934 roku młodego piłkarza wyróżniono powołaniem do międzyszkolnej reprezentacji całego South Shields. Jednak jego przygoda z futbolem szkolnym zakończyła się w momencie, kiedy Stan porzucił naukę.
Sytuacja materialna rodziny Mortensenów, zwłaszcza po śmierci ojca Stana w 1926 roku, nie była najlepsza. Dlatego też chłopak w wieku czternastu lat zakończył edukację i podjął pracę w składzie drewna. W dalszym ciągu kopał piłkę w jednej z lokalnych drużyn, wciąż szlifując swoje umiejętności. Ciężka praca na boisku i poza nim, zaowocowała kontraktem z klubem z Blackpool, który Stan podpisał w 1937 roku. Niestety w pierwszych dwóch sezonach młody piłkarz nie zdołał przebić się do pierwszego składu i w 1939 roku był o krok od opuszczenia Bloomfield Road. Klubowi trenerzy uważali, że Mortensenowi brakuje szybkości, potrzebnej w zawodowej piłce. Jego sytuacja uległa zmianie wraz z wybuchem Drugiej Wojny Światowej.
Stan Mortensen wstąpił do RAF-u i trafił do jednego z brytyjskich dywizjonów bombowych. Jego czynna służba nie trwała jednak długo. Podczas jednego z lotow ćwiczebnych, Wellington – na pokładzie którego znajdował się piłkarz Blackpool, pełniacy rolę radiooperatora – rozbił się. W katastrofie zginęli pilot i bombardier, a nawigator został ciężko ranny. Mortensen doznał poważnych obrażeń głowy. Rany były na tyle groźne, że decyzją lekarską został wycofany z czynnej służby wojskowej. Pod znakiem zapytania stanęła także dalsza kariera piłkarska Stana. Po długm okresie rekonwalescencji zezwolono mu jednak na występy w drużynie reprezentującej wojska lotnicze, w której występowali tak znani zawodnicy, jak Stanley Matthews, George Hardwick, Ted Drake, czy Joe Mercer.
Chociaż w trakcie wojny nie rozgrywano żadnych oficjalnych spotkań piłkarskich, wiele klubów grało towarzysko. Dzięki temu Mortensen, który przez cały okres służby wojskowej intensywnie trenował nad poprawieniem szybkości, mógł pokazać swoje umiejętności kibicom i trenerom Blackpool. Świetnymi występami w spotkaniach pokazowych zapracował sobie na nowy kontrakt, który klub zaoferował mu tuż po zakończeniu działań wojennych. Ligowy debiut w barwach drużyny z Bloomfield Road Stan Mortensen zaliczył w pierwszej kolejce pierwszego powojennego sezonu (1946/47). W 1948 roku piłkarze Blackpool pokazali się z dobrej strony w rozgrywkach pucharu Anglii, pokonując kolejno Chester, Colchester United i Fulham, i docierając do półfinału. „Morty” trafiał na listę strzelców w każdym z tych spotkań. W kolejnej rundzie jego drużyna zmierzyła się z Tottenhamem. Rozegrany na Villa Park półfinał był popisem jednego aktora. Co prawda to „Spurs” – dzięki trafieniu Lena Duquemina w 64 minucie – objęli prowadzenie, ale na cztery minuty przed końcowym gwizdkiem Mortensen otrzymał idealne podanie od rozgrywającego swój pierwszy sezon w barwach klubu Matthewsa i wyrównał wynik spotkania. Na tym nie zakończyły się jednak jego strzeleckie popisy. Kolejne dwa trafienia zaliczył już w dogrywce, zapewniając swojej drużynie awans i występ w finale na Wembley. Przeciwnikiem Blackpool w decydującym meczu był Manchester United. „Jedenastka” Matthewsa i Mortensena szybko wyszła na prowadzenie, jednak „Czerwone Diably” równie szybko wyrównały. W 35 minucie kolejną bramkę dla Blackpool strzelił Mortensen, stając się pierwszym w historii zawodnikiem, który trafił we wszystkich kolejnych rundach Pucharu Anglii w jednym sezonie. Niestety jego gol nie wystarczył do zdobycia trofeum. Zawodnicy United zwyciężyli ostatecznie 4:2, ale kibice „The Tangerines” mogli się cieszyć ze świetnego występu swojego „superduetu”. „Morty”, znany ze swojej skromności, powiedział po spotkaniu: Przywilejem był dla mnie występ w tak ważnym spotkaniu, porażka nie ma tu znaczenia.
W 1951 roku zawodnicy Blackpool wywalczyli trzecie miejsce w First Division, a Mortensen – z 30 trafieniami – został ligowym „królem strzelców”. Klub ponownie dotarł do finału Pucharu Anglii i ponownie piłkarze z Bloomfield Road musieli obejść się smakiem. Tym razem nie sprostali Newcastle United, przegrywając finał 2:0. Na Wembley Mortensen i Matthews wystąpili ponownie w 1953 roku, w swoim trzecim finale Pucharu Anglii w przeciągu pięciu lat. To właśnie to spotkanie przeszło do historii jako „Finał Matthewsa”. Grający słabe zawody piłkarze Blackpool, na 30 minut przed końcem przegrywali z Bolton Wanderers 3:1 (jedynego gola dla „Tangerines” zdobył oczywiście Mortensen). Wtedy do akcji wkroczył „Czarodziej Dryblingu”, nieprzerwanie atakujący prawym skrzydłem i posyłający groźne dośrodkowania w pole karne przeciwnika. Jedno z nich dotarło do Mortensena, który z najbliższej odległości wepchnął piłkę do siatki, zmieniając wynik na 3:2 dla Boltonu. Swoją bramkę numer trzy w tym spotkniu nasz bohater zdobył po potężnym uderzeniu z rzutu wolnego, po którym futbolówka wylądowała w samym „okienku” bramki strzeżonej przez golkipera Wanderers, Stana Hansona. Po kolejnym rajdzie i kolejnym podaniu w pole karne w wykonaniu Matthewsa, do piłki dopadł Bill Perry, który ustalił wynik spotkania na 4:3. Puchar Anglii powędrował do Blackpool, a Mortensen został pierwszym i, do tej pory jedynym, zdobywcą hat-tricka w meczu finałowym tych rozgrywek.
Stan Mortensen był niewątpliwie jednym z najlepszych i najskuteczniejszych napastników w czasach powojennych. Tommy Lawton, były piłkarz między innymi Evertonu i Chelsea, mówił o nim: najgroźniejszy zawodnik ofensywny, jakiego widziałem, dodając: swoimi sprytymi, pełnymi energii sprintami rozerwał więcej formacji defensywnych, niż którykolwiek piłkarz tamtej epoki. Dodatkowo miał najlepszy start do piłki, jaki widziałem. Nie bez znaczenia dla jego popisów strzeleckich była świetna współpraca z jednym z najlepszych skrzydłowych w historii, jakim niewątpliwie był Stanley Matthews. Z każdym treningiem i z każdym kolejnym meczem ci dwaj piłkarze doskonalili się sztukę kooperacji, wypracowując porozumienie niemal telepatyczne. Sam Matthews w swojej biografii opisał „Morty’ego” w następujący sposób: Jak na napastnika znanego głównie z popisów strzeleckich, Stan zaskakująco często wracał po piłkę na środek pomocy, po czym ruszał do ataku po skrzydle. Nie musiałem się odwracać, by wiedzieć, że zaraz dostanę idealnie wyważoną piłkę na wolne pole przede mną. Następnie „Monty” ruszał na środek pola karnego, by błyskawicznie zmienić kierunek i pobiec w kierunku bliższego słupka. Dzięki swojej szybkości i umiejętności zmiany kierunku gubił większość obrońców i niepilnowany docierał pod bramkę. Nie był najwyższy, dzięki czemu mógł błyskawicznie zmieniać pozycję w polu karnym. Zarówno w „szesnastce” jak i poza nią był śmiertelnym zagrożeniem. Potrafił uderzyć piłkę z niesamowitą siłą i robił to obiema nogami. Przy swoich 177 centymetrach wzrostu był w walce o górne piłki równie dobry, jak najlepsi defensorzy przeciwnika. Dzięki strzeleckiemu instynktowi zawsze pojawiał się tam, gdzie za chwilę miała pojawić się piłka. Kiedy wyskakiwał w powietrze, wydawało się, że sam Pan Bóg sięgał z niebios i chwytał go za koszulkę. „Morty” nie przejmował się grawitacją i wisiał tak długo, aż piłka spadła mu na głowę.
Dobre występy Mortensena w barwach klubowych nie umknęły uwadze powojennych selekcjonerów reprezentacji Anglii. W drużynie narodowej „Morty”zadebiutował 25 maja 1947 roku, w meczu z Portugalią. Był to debiut niesamowicie udany. Anglicy pokonali przeciwników aż 10:0, a Mortensen trafił do siatki czterokrotnie. Jeszcze w tym samym roku wystapił w spotkaniach z Belgią, Walią, Irlandią Północną i Szwecją. Tylko w tych pięciu meczach rozegranych w 1947 roku zdobył dziewięć bramek. Mortensen był także członkiem drużyny, która na mistrzostwach świata w 1950 roku nieoczekiwanie przegrała z reprezentacją Stanów Zjednoczonych. Niestety, zarówno kontuzje, jak i silna konkurencja w reprezentacyjnym ataku sprawiły, że „Morty” rozegrał tylko 25 meczów międzynarodowych, strzelając w nich 23 gole. Jego ostatnim występem w kadrze był słynny pojedynek „Synów Albionu” z Węgrami w 1953 roku, który ci drudzy wygrali 6:3.
Po 1953 roku, borykający się z kontuzją kolana Mortensen, grywał coraz mniej. W 1955 roku przeniósł się do drugoligowego Hull, gdzie spędził kolejne dwa lata. Poźniej reprezentował jeszcze barwy Southport, Bath City i Lancaster City, ostatecznie kończąc piłkarską karierę w 1962 roku. Kilka lat później powrócił na Bloomfield Road, tym razem w roli trenera. W 1983 roku, decyzją akcjonariuszy klubu, Mortensen został mianowany honorowym wiceprezesem Blackpool F.C.
„Morty” przeniósł się do Blackpool w wieku 16 lat i do końca życia pozostał lojalny, zarówno wobec miasta, jak i klubu piłkarskiego. W trakcie trwania swojej piłkarskiej kariery mieszkał zaledwie kilkadziesiąt metrów od stadionu, na który docierał piechotą, często tuż przed pierwszym gwizdkiem. Po zawieszeniu butów na kołku otworzył w centrum miasta sklep z pocztówkami. Swój klub kochał tak bardzo, że zdecydował się sprzedać własne medale i trofea, by zebrać pieniądze potrzebne na ratowanie go w czasach, kiedy nad Bloomfield Road zawisło widmo bankructwa. Stan Mortensen zmarł 22 maja 1991 roku, na cztery dni przed swoimi siedemdziesiątymi urodzinami. Tego samego dnia piłkarze jego ukochanego klubu wybiegli na murawę Wembley, by zmierzyć się ze Scunthorpe United w półfinale czwartoligowych play-offów. Był to pierwszy występ „The Tangerines” na tym stadionie od finału Pucharu Anglii w 1953 roku. Słynnego piłkarza pożegnano w kościele świętego Jana w Blackpool. Po ceremoniach pogrzebowych jeden z miejscowych dziennikarzy zażartował: uroczystości nazwą pewnie „Pogrzebem Matthewsa” – nawiązując w ten sposób do słynnego meczu finałowego Pucharu Anglii. W 2003 roku „Morty” został wprowadzony do angielskiej Futbolowej Galerii Sław. Władze klubu z Blackpool przemianowały trybunę północną stadionu przy Bloomfield Road, nadając jej imię Stana Mortensena. W 2005 roku przy wejściu na trybunę odsłonięto pomnik, upamiętniający klubową legendę.
so I cannot complain too much
miranda lambert weight loss Section 8 and Housing Authority
quick weight lossWhat to Wear to Tighten the Stomach