27-letni Jorginho od kilku lat sukcesywnie pnie się w górę, głównie za sprawą udanej współpracy z Maurizio Sarrim. Pomocnik stał się kluczem układanki w Napoli, swoją rolę spełnił także w Chelsea. Kariera zawodnika rozwija się bardzo dobrze, jednak nie zawsze było tak kolorowo.
Zarejestruj się z kodem GRAMGRUBO i graj BEZ PODATKU!
Brazylijczyk trafił do Włoch w wieku 15 lat, gdzie nabierał piłkarskich szlifów w Hellas Verona. Po kilku latach „docierania się”, dwóch sezonach w Serie B, w końcu udało się awansować do Serie A. Jorginho miał wtedy już prawie 22 lata, ale nie potrzebował dużo czasu na dostosowanie się do najwyższego poziomu.
Wręcz przeciwnie. Już po połowie sezonu, w trakcie którego był jednym z najbardziej wyróżniających się zawodników, został zauważony przez Napoli i kupiony za ok. 10 milionów euro. Resztę znamy dobrze.
Reprezentant Włoch dużo zawdzięcza temu krajowi, jednak miał okazję, by się do niego zrazić. Wszystko przez… agenta. – Ponieważ Verona w tamtym okresie nie była w Serie A, nie miała drużyny młodzieżowej. Grałem więc w lokalnej drużynie Berretti, występującej w Serie C1/C2. To trwało dwa lata. Kiedy tam grałem, poznałem brazylijskiego bramkarza, nazywał się Rafael – zaczął Jorginho.
– Zakumplowałem się z nim. Wypytywał mnie, co robię, od jakiego czasu tam jestem, powiedziałem mu, że żyję za 20 euro tygodniowo. „Poczekaj chwilę, coś tu nie gra” – odparł. Trochę popytał i okazało się, że mój agent zabiera pieniądze, a ja nic o tym nie wiedziałem.
– W tamtym momencie chciałem się poddać. Byłem całkowicie zdruzgotany, miałem już dość. Zadzwoniłem do domu ze łzami w oczach i powiedziałem mamie, że chcę wrócić. Nie chciałem grać w piłkę już nigdy więcej. Powiedziała: „Nawet o tym nie myśl! Jesteś tak blisko, spędziłeś tam już kilka lat, nie pozwolę ci wrócić. Musisz zostać i trzymać się mocno”. Więc zostałem. Dalej trenowałem z pierwszym zespołem – dodał reprezentant Włoch.
Wielu agentów jest plagą piłki nożnej. O ile można zrozumieć sytuację, w której zawodnik z mocną pozycją przebiera w ofertach, a agent chce ugrać jak najwięcej dla niego i siebie, o tyle wykorzystywanie młodych talentów jedynie do swoich celów jest przegięciem. Oby jak najmniej takich sytuacji…