W nowym sezonie Premier League jedni zachwycają się fenomenalną formą Manchesteru City, a inni ganią Chelsea. Pewne osoby chwalą też wyrachowanie Manchesteru United, a sztormy rzucają na fatalne Newcastle czy Sunderland. Ponad to jest jednak osoba, która wzbudza ogromne zafascynowanie. Mowa tutaj o Riyadzie Mahrezie, szalonym Algierczyku, nękającym bramkarzy rywali.
Historia obecnego gracza Leicester to klasyczna opowieść o graczu, który zjadł zęby w niższych ligach i dzięki temu awansował na najwyższy poziom. Młody Mahrez karierę rozpoczynał we francuskim AAS Sarcelles, do którego wstąpił jako nieopierzony młokos. W 2009 roku po raz pierwszy udało mu się podpisać profesjonalny kontrakt z amatorskim, czwartoligowym Quimper. Tam bardzo szybko wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie i po poprawnym sezonie dołączył do innego klubu we Francji – Le Havre, grającego wówczas w drugiej lidze. Oferty przyszły także od Marsylii oraz PSG, ale pokusa regularnej gry w słabszym klubie okazała się ostatecznie większa. Początki w nowym miejscu miał mimo to trudne, bo musiał występować w rezerwach zespołu. Dopiero po dwóch latach dobrej gry (w ciągu nich strzelił 24 bramki) został przekwalifikowany na pełnoprawnego gracza drużyny.
Był rok 2014, kiedy to Leicester walczyło o awans do Premier League w Championship. Szefowie „Lisów” szukali wzmocnień do wymagającej drugiej części sezonu. Rob Mackenzie, teraz jeden z trenerów Tottenhamu, a ówczesny szef skautów Leicester zdradził, że musiał rozejrzeć się za wzmocnieniami w drugiej lidze hiszpańskiej, niemieckiej, angielskiej oraz francuskiej. Przeglądał się również pierwszej lidze w Szwajcarii. Chciał gracza, któremu kontrakt wygasa w lecie, ponieważ wiedział, że to będzie okazja do taniego pozyskania dobrego zawodnika. Mackenzie zdradza, że szukał piłkarza w przedziale 20-22 lat. Dokładnie sprecyzował swoje statystyczne zachcianki i w taki sposób właśnie wybrał Mahreza. Był to przykład procesu statystycznego, który doprowadził „Lisy” do sprowadzenia zawodnika na swoje terytorium. Można porównać to do działań w filmie „Moneyball”, gdzie menedżer wraz ze swoim analitykiem musieli zastąpić swoich najlepszych graczy zawodnikami o mniejszej renomie. A że w klubie nie przelewało się od pieniędzy, stworzyli setki analiz poszukiwania graczy, za których płacili grosze, a którzy ostatecznie doprowadzili ich do tytułu.
Choć Leicester pokonało Torino w walce o Mahreza, to sam zawodnik nie był entuzjastycznie nastawiony do wyjazdu z Francji. Dopiero rozmowa ze swoim rodakiem, Djamelem Abdounem, występującym w Nottingham Forrest całkowicie przekonała go do zmiany ligi.
Mahrez dołączył do zespołu w trakcie sezonu, jednak dla menedżerów zespołów w Championship każdy zawodnik na pokładzie jest na wagę złota. Początkowo miał spore problemy z nauką języka angielskiego, lecz w klubie znalazł kilka osób mówiących po francusku, dzięki którym łatwiej przeszedł etap aklimatyzacji. Na boisku skrzydłowy szybko wywalczył miejsce w podstawowej jedenastce i sezon zakończył z 19 występami na koncie, podczas których zaliczył 3 bramki i 5 asyst. Szefowie klubu szybko przekonali się, że zdobyli prawdziwy skarb za małe pieniądze.
Pomimo narodzin we Francji, Mahrez wybrał grę dla reprezentacji Algierii. Skrzydłowy oprócz korzeni francuskich i algierskich ma również obywatelstwo marokańskie. Pomimo zaliczonego debiutu w narodowej kadrze dopiero dwa tygodnie przed Mistrzostwami Świata, Riyard ostatecznie znalazł się w 23-osobowej kadrze na turniej w Brazylii. Jak się później okazało – było to dobrym posunięciem. Furory na boiskach w Ameryce Południowej być może nie zrobił, ale nawet jedno spotkanie na takiej imprezie podbudowało jego wiarę we własne umiejętności.
Po powrocie do klubu z Mistrzostw Świata, skrzydłowy musiał mierzyć się z nowymi problemami. Jego Leicester, po dobrym wejściu w sezon, szybko zaczęło spadać w otchłań miejsca spadkowego w Premier League. Dopiero w końcówce sezonu „Lisy” eksplodowali z formą i zdołali zapewnić sobie utrzymanie, między innymi dzięki dwóm bramkom algierskiego skrzydłowego w spotkaniu 36 kolejki ze Southampton.
– „To ekscytujący zawodnik, który posiada niezwykłą kreatywność. Ona ma jakość do tworzenie czegoś z niczego. Taki gracz jest bardzo przydatny dla zespołu” – chwalił swojego kolegę przed sezonem bramkarz Leicester, Kasper Schmeichel.
Pomimo, że Mahrez głównie występuje na prawym skrzydle, to nie przeszkadza mu gra po przeciwnej stronie boiska. Wszystko za sprawą jego dobrej gry obiema nogami. Dzięki temu może bez obaw schodzić do środka i tak zaskakiwać obronę rywali, co zrobił już w tym sezonie między innymi w spotkaniu ze Spurs.
Na jednym z portali społecznościowych dosyć szybko został okrzykniętym „algierskim Angelem Di Marią”. Oczywiście takie porównania są tylko robieniem szumu wokół nowej gwiazdy, ale bez wątpienia Riyard ma wszystko by na poziom Argentyńczyka szybko wskoczyć, tym bardziej jeśli w takim tempie będzie trafiał do bramki rywali, w jaki robi to od trzech tygodni. Możemy być tego pewni.