Ancelotti na Uniwersytecie. Piwo sposobem na poprawienie finansów?

Kojarzycie te spotkania na wyższych uczelniach, kiedy przychodzi jakaś znana persona? Można przyjść, usiąść na auli, posłuchać mądrych i/lub ciekawych rzeczy, zapytać o rzeczy, które zawsze nas ciekawiły. Mniej więcej takie wydarzenie miało miejsce na Uniwersytecie Neapolitańskim, a jego gościem był nie byle kto, bo sam Carlo Ancelotti.

59-letni Włoch jest w swoim kraju niezwykle ceniony nie tylko ze względu na jego sukcesy jeszcze jako piłkarz, ale także – a może przede wszystkim – jako trener. Po zostaniu głównym budowniczym wielkich sukcesów Milanu, mistrzostwie Anglii z Chelsea i Francji z budującym wówczas swoją pozycję PSG, przyszła pora na Real Madryt i upragnioną „La Decimę”. Gorzej było w Bayernie, w którym mimo mistrzostwa i dwóch Superpucharach coś zaczęło się sypać i zwolniono go po nieco ponad roku. Przed obecnym sezonem zdecydował się objąć Napoli. To nie kolejny klub z hasłem #CarloMusisz. Tu nie musi wygrywać od razu, ale ma tworzyć od podstaw swój autorski projekt.

Wykorzystaj kod i odbierz 20 zł za FRIKO

Ancelotti szczegółowo opowiadał o tym jakie trudności towarzyszą w pierwszym roku pracy w nowym miejscu, a także z czym obecnie muszą zmagać się kluby. „Carletto” docenił drogę, jaką Napoli przeszło w ostatnich latach, dodając szczerze, że klub na ten moment nie może się mierzyć z wielkimi projektami innych europejskich klubów. Mimo tego wyraził nadzieję, że w najbliższej przyszłości dzięki jego doświadczeniu uda się wygrać Serie A. A co z klubowymi finansami, które w obecnych czasach są tak ważne?

– Kluby zarabiają pieniądze na trzy sposoby: z praw TV, od sponsorów i z posiadania stadionów. Dla przykładu, stadion Bayernu jest zawsze zapełniony i sprzedają 30 tysięcy litrów piwa co mecz – powiedział obyty w temacie Ancelotti.

Trudno się nie zgodzić – im większą marką jest klub, im lepiej gra, tym więcej osób przyciąga na trybuny. Ci mniejsi zawsze mają trudniejsze zadanie i muszą przebyć bardziej wyboistą drogę, by dorównać gigantom. Co do pieniędzy, jest jeszcze czwarty, dość oczywisty sposób – sprzedawanie zawodników. Mniejsze kluby muszą to robić czy tego chcą, czy nie. Jeśli ktoś się wyróżnia, zawsze znajdzie się lepszy, bogatszy klub, który będzie chciał takiego zawodnika sprowadzić. Tu czyha kolejne wyzwanie, by takich przypadków było… jak najwięcej. Wtedy klub zarabia, może pozwolić sobie na śmielsze ruchy, staje się silniejszy i bardziej niezależny. Napoli w ostatnich latach zrobiło kilka dużych kroków na tej płaszczyźnie, ale czy to wystarczy do budowy drużyny na miarę mistrzostwa?

Wykorzystaj kod i odbierz 20 zł za FRIKO

Komentarze

komentarzy