W XXI wieku doczekaliśmy się już kilku trenerów, których śmiało możemy nazywać wielkimi. Klopp, Mourinho czy Guradiola to oczywiście najwięksi z największych, ale jest także grono, któremu trudno nie oddać uznania. Zalicza się do niego Antonio Conte, który do trenerskiej czołówki wdrapał się niespełna dekadę temu, zostając opiekunem „Starej Damy”.
Ekscentryczny Włoch szybko pokazał, jak wielkie drzemią w nim umiejętności. To on zapoczątkował okres niewyobrażalnej dominacji Juventusu na krajowym podwórku, to on wygrał Premier League w swoim pierwszym roku na Wyspach. Trzeba przyznać – całkiem nieźle.
Conte jest trenerem, którego chciałby u siebie niemal każdy klub, ale każdy… trochę się boi. Wszystko właśnie z powodu charakteru Włocha, który już kilkukrotnie był przyczyną poważnych sporów. 50-latek właśnie przypomniał, dlaczego ma się o nim różne zdanie. Jak? Przy „pomocy” dwójki trenerów, których uważa się obecnie za najlepszych na świecie.
– Będąc w Chelsea, wygrałem Premier League w swoim pierwszym roku i Puchar Anglii w drugim. Klopp po czterech latach nie wygrał w Anglii jeszcze niczego, a Guardiola nie wygrał nic w swoim pierwszym roku – powiedział Conte.
Z całym szacunkiem dla warsztatu i wyników Włocha, ale chyba zdecydowanie mógł, a nawet powinien darować sobie takie szpilki. Tym bardziej w stronę menedżerów, którzy obecnie są na topie i bili w ostatnich latach mnóstwo rekordów. Szukając teorii pasującej do własnego punktu widzenia, zawsze się coś znajdzie. „Bo w pierwszym roku to coś, a w trzecim jeszcze inaczej”. Conte powinien zjeść Snickera, bo chyba zaczyna za bardzo gwiazdorzyć…