Arek, weź się do roboty!

reca

Arkadiusz Reca. Przed startem sezonu w mediach było sporo informacji na jego temat. Mówiło się nawet o zagranicznym transferze, ale dziś skrzydłowy Wisły tylko potwierdził, że czeka go jeszcze ogrom ciężkiej pracy. 

Pierwsze dwa mecze tego sezonu były dla niego obiecujące. Z Lechią miał szansę wpisać się na listę strzelców, ale nie zdołał wykończyć kontry. W pojedynku z Piastem, Arek strzelił swojego pierwszego gola w Ekstraklasie i był chyba najjaśniejszym punktem całego zespołu. Ostatnie dwa spotkania jednak obnażyły wady młodego zawodnika z Płocka.

Chyba największym zastrzeżeniem kibiców może być brak aktywności Recy w poszczególnych fragmentach meczu. Często bywa niewidoczny, chowa się gdzieś za kolegami z zespołu i czeka na rozwój wydarzeń. Zawodnik, który bazuje na pewności siebie, musi mieć naturalne parcie do przodu. Idealnie pokazał to Merebashvili, wychodząc na mecz z Ruchem od pierwszej minuty. Gol i asysta, masa trafnych decyzji. Nawet jeśli nie udało mu się przejść zawodnika, to zawsze wywalczył aut lub rzut rożny.

Straty, straty, straty. Z dzisiejszego meczu w pamięci zapadły dwie akcje. Pierwsza, kiedy Reca zagrał piłkę ze skrzydła prosto pod nogi rywala, umożliwiając mu wyjście z kontratakiem. Całą akcję skasował Stefańczyk, ale sędzia Frankowski nie dopatrzył się tam faulu. Żółta kartka w tamtej sytuacji raczej się należała.

W drugiej akcji Reca pod własnym polem karnym człapał do nabiegającego Konczkowskiego i umożliwił mu wrzutkę w pole karne. Pressing na alibi. Niby jesteś przy rywalu, ale nic więcej nie robisz. Po tej akcji Kaczmarek musiał się mocno zagotować i sięgnął po Dominika Kuna, który może wielkiej jakości nie wniósł, ale przynajmniej nie grał tak nonszalancko jak Reca.

Śmiejemy się z naszej Ekstraklasy, ale przeskok z I ligi jest ogromny, czy to się komuś podoba, czy też nie. Tu błędy kosztują znacznie więcej. W I lidze Reca wygrywał pojedynki biegowe, potrafił wejść w drybling. Teraz co zagranie, to strata.

Można być złośliwym i pisać na ten temat doczepliwe komentarze, ale Arkowi warto dać jedną radę – weź się do roboty! Kibice zaczną mieć coraz większe wymagania, trener prędzej czy później też straci cierpliwość, a konkurencja w zespole jest coraz większa. Gdybyś przeszedł do Cracovii lub nie daj Boże zagranicznego klubu, dwa takie mecze jak ostatnio, mogłyby usadzić Cię na ławce na najbliższe kilka tygodni.

Masz olbrzymi potencjał. Nie zmarnuj tego…

Fot. Ekstraklasa.tv

Komentarze

komentarzy