Rymaniak: W Gdyni powalczymy o zwycięstwo, gra na remis może się źle dla nas skończyć

Fot. echodnia.eu

Dzisiaj poznamy pierwszego finalistę Pucharu Polski. Arka Gdynia zagra z Koroną Kielce, natomiast jutro Legia Warszawa podejmie Górnika Zabrze. W pierwszym spotkaniu rozgrywanym w Kielcach minimalnie lepsi byli piłkarze Gino Lettieriego, którzy wygrali 2:1. Dla Arki bezcenna może się okazać bramka Luki Zarandii, bo dzięki niej piłkarzom Ojrzyńskiego do awansu wystarczy skromne 1:0.

Obydwa zespoły przystąpią do tego spotkania w zgoła odmiennych nastrojach. Arka wciąż nie może uwierzyć w to co stało się w ostatnim tygodniu. Dwie porażki z derbowych spotkaniach z Lechią, oraz przegrany mecz w Kielcach. Korona natomiast dopiero co wygrała po raz pierwszy w historii z Lechem przy Bułgarskiej. Żółto-niebieskim nie udało się wejść do grupy mistrzowskiej, w przeciwieństwie do Korony, która ma apetyty na lepszy sezon niż poprzedni. W Gdyni jednak wszyscy wiedzą co znaczy finał na Stadionie Narodowym, dlatego dzisiaj możemy się spodziewać ciekawego widowiska. M.in. o tym dwumeczu rozmawialiśmy z kapitanem Korony Bartoszem Rymaniakiem.

Długo świętowaliście zwycięstwo z Lechem? 

Nie, to był mecz ligowy. Nie spodziewaliśmy się takiego wyniku, ale na pewno jechaliśmy do Poznania po punkty. Udało się zdobyć komplet, więc w szatni była duża radość, co jest naturalne. Z pewnością z tyłu głowy mieliśmy jednak dzisiejszy mecz z Arką, bo awans do finału jest dla nas priorytetem.

Przed meczem z Lechem sporo się mówiło o tym, że do Poznania pojedzie rezerwowy skład, a ten mocniejszy pojedzie na mecz do Gdyni. Rzekomo mieliście odpuścić ligowe spotkanie i skoncentrować się na meczu z Arką. Jak Wy na to patrzyliście?

Trener zadecydował, że w Poznaniu da szansę gry tym piłkarzom, którzy rzadziej występują. Na pewno miał na uwadze dzisiejsze spotkanie, które jak mówiłem jest dla nas bardzo ważne, ale też wiedział, że kilku zawodników ma delikatne problemy zdrowotne. Dla nich mecz z Lechem mógł pogłębić urazy, a tego chciał uniknąć. Wyszło idealnie, bo trener wstrzelił się ze składem w Poznaniu. Dzisiaj również kilku zawodników zabraknie, bo wczoraj nie wsiedli do autokaru i do Gdyni nie pojedzie. Myślę jednak, że mecz z Lechem pokazał, że nie ważne jakie nazwiska są na boisku. Korona tworzy zgraną drużynę i przy odpowiednim zaangażowaniu jest w stanie wygrać z każdym.

Na boisku nie było widać odpuszczania, o którym mówiło się przed meczem. Mówiłeś, że część zawodników nie wsiadło do autokaru, zatem kogo dzisiaj zabraknie w Gdyni?

Na pewno nie pojechał z nami Jakub Żubrowski, bo zmaga się z urazem mięśniowym. Zabraknie również Jacka Kiełba, bo jest przeziębiony, oraz Olivera Petraka, który zmaga się z urazem już blisko tydzień. Szkoda, bo to nasi podstawowi piłkarze, natomiast tak jak mówiłem, mecz z Lechem pokazał, że mamy kim ich zastąpić.

Jakie są cele Korony na ten sezon? Po wygranej w Poznaniu zmniejszyliście stratę do Lecha do 7 punktów. Pojawiło się światełko w tunelu i jest szansa, że powalczycie o coś więcej niż 5-6 miejsce?

Niewątpliwie celem jest awans do finału Pucharu Polski, a jeśli chodzi o ligę, to celem był awans do ósemki. Udało się, natomiast nie chcieliśmy wygodnie usiąść w fotelu i rozdawać punkty, tylko zagrać o jak najwyższe miejsce. Wiadomo, że fajnie będzie powtórzyć 5 miejsce z przed roku. Pokazało by to jakąś regularność, gdybyśmy dwa sezony z rzędu skończyli w TOP 5 i było by to dla nas fajną sprawą. Widzimy jednak co się dzieje i jak się układa tabela. Zwycięstwo w Poznaniu wpłynęło na nas pozytywnie, więc tak mi się wydaje, że możemy powalczyć nawet i o 4 miejsce.

Jakie odczucia towarzyszyły Wam po tym meczu? Czuliście w szatni, że zdominowaliście Lecha, czy jednak to lider sam napsuł sobie krwi ponownie marnując przeciwko Wam jedenastkę i nie wykorzystując dogodnych okazji? Piątek 13-go był pechowy dla Lecha, nie dla Was.

No trochę pokrzyżowaliśmy plany Lechowi. Powtórzę to samo, co w wywiadach pomeczowych, że szczęśliwy był dla nas obroniony karny. Lech, który by prowadził u siebie 1:0, raczej by tego meczu nie przegrał, bo wiemy jak ciężko jest wygrać w Poznaniu przy takiej publice. W moim odczuciu my jako zespół zagraliśmy bardzo mądrze i nie pozwoliliśmy Lechowi na zbyt wiele. Denerwują mnie opinie dziennikarzy, którzy mówią, że Lech zagrał słabo, nie patrząc na żadne pozytywy w grze Korony. Lech nie przegrał od roku czasu przy Bułgarskiej. Moim zdaniem stworzyliśmy sobie więcej okazji np. niż Legia. Wiadomo, że Lech przy tylu dośrodkowaniach i długich podaniach stworzy sobie dwie-trzy okazje, chociażby po odbitych piłkach. Uważam, że byliśmy lepszym zespołem i zasłużenie wygraliśmy.

Lech oddał w sumie 21 strzałów, więc też nie można mówić, że Lech zagrał słabe spotkanie, po prostu byliście o tą jedną bramkę lepsi. Twoim zdaniem jest to zespół, którego stać na zdobycie mistrzostwa? 

No tak, ja pochodzę z Wielkopolski, więc życzę Lechowi mistrzostwa, bo od małego jestem jego kibicem. Tabela po te kolejce ułożyła się ciekawie, bo wszyscy z czołówki przegrali swoje mecze i wciąż każda z nich ma szanse na mistrzostwo.

W spotkaniu z Lechem na murawę wyprowadzał Was Radek Dejmek. Tak się zastanawiam od czego zależy kto jest w danym meczu kapitanem? W tym sezonie 17 razy pełniłeś rolę kapitana, dzielicie się po połowie czy jak to wygląda?

Pierwszym kapitanem zespołu jest Radek. Kiedy jego nie ma, to ja jestem kapitanem jako jego zastępca. W tych wszystkich meczach, w których miałem opaskę na ramieniu, to Radek nie grał.

Arka przegrała trzy ostatnie mecze, z Wami w Kielcach oraz dwukrotnie z Lechią. Oglądaliście te spotkania wnikliwie? Patrząc na te porażki spodziewacie się dzisiaj łatwiejszego meczu, czy wręcz przeciwnie? 

Wiemy, że Arka jest w nie najlepszej sytuacji. To znaczy, może źle powiedziałem, mają za sobą ciężki tydzień. Tak się terminarz ułożył, że dwukrotnie grali mecze derbowe z Lechią, które przegrali, ale nie możemy się tym absolutnie sugerować. Moim zdaniem o ligę się martwić nie muszą, bo są prawie pewni utrzymania. Będą się mogli skupić tylko na pucharze, ale wiemy jakie są atuty Arki i będziemy chcieli je zneutralizować. Jeśli zatrzymamy Arkę na ich stadionie, to awansujemy do finału, co jest naszym celem.

43 mecze w jednym sezonie, to Twoim zdaniem duży wysiłek dla organizmu?

Nie wiem, cały czas jesteśmy w treningu, więc wydaje mi się, że każdy z nas chce grać jak najwięcej i jeżeli zdrowie dopisuje, to żadna większa liczba spotkań nie robi dla mnie dużej różnicy.

Pytam nie bez powodu. Rozegrałeś dotychczas 35 spotkań, 30 w lidze i 5 w pucharze. Jeśli do końca sezonu w lidze nie musiałbyś pauzować, to czeka Ciebie 6 spotkań plus przy dzisiejszym awansie kolejne spotkanie w finale. To chyba Twój najbardziej intensywny sezon w karierze.

No tak, zgadza się. Na pewno w ostatnich latach dużo szybciej odpadaliśmy z rozgrywek pucharu Polski, dlatego tych spotkań do rozegrania było mniej. W tym sezonie gram praktycznie wszystko od deski do deski, ale fajnie, cieszę się z tego. Póki co zdrowie dopisuje i mogę pomagać zespołowi w prawie każdym spotkaniu.

Wiosną przegraliście tylko jedno spotkanie, 0:2 z Wisłą w Płocku. Atakujecie trochę po cichu z tylnego fotela, ale jednak chyba zbyt często remisujecie.

W całym sezonie mamy tylko 7 porażek w 31 meczach. Szkoda, bo były mecze, które mogliśmy wygrać, a ostatecznie je remisowaliśmy. Taka jest jednak piłka, nie bądźmy zachłanni. Cieszymy się bardzo z tego w jakiej pozycji jesteśmy, bo cały czas nasz zespół jest w budowie. Kolejny raz przed sezonem wszyscy nas skreślają, a my znowu gramy wszystkim na nosie. Dobrze, że jesteśmy w grupie mistrzowskiej, bo teraz już bez większej presji możemy pokazywać coraz lepszą grę.

Gracie bez presji, to oznacza, że w najbliższych meczach, to Jagiellonia i Legia musi bardziej drżeć o wynik, niż Wy. 

Zgadza się, w grupie mistrzowskiej nie ma wielkich różnic punktowych. Dlatego takie zespoły jak Lech, Jagiellonia i Legia nie mogą sobie przedwcześnie dopisywać punktów. Każdy z pozostałych zespołów chce zająć na koniec jak najlepsze miejsce i z pewnością nikt nie będzie za darmo rozdawał punktów.

Wracając już do dzisiejszego spotkania, jaką Koronę zobaczymy? Grającą ofensywnie, czy jednak cofniecie się i będziecie bronić wyniku 2:1 wywalczonego w Kielcach?

Na pewno nie będziemy grali na remis, bo wiemy jak to się potrafi skończyć. Przeważnie traci się bramkę, a dzisiaj 1:0 dla Arki da im awans, nie nam. Musimy odważnie zagrać o zwycięstwo. Z takim celem i założeniami jedziemy do Gdyni. A co będzie, to zobaczymy już na boisku.

Rozmawiał Jakub Treć

Totolotek: Zarejestruj się i graj bez podatku! – KLIKNIJ W LINK I ODBIERZ BONUS!

 

 

 

 

 

 

 

Komentarze

komentarzy