Atletico Madryt zbudowało nowy stadion, Real Madryt szykuje się do renowacji Santiago Bernabeu. Przebudować swój stadion zamierza również FC Barcelona. Z tego powodu jednak być może „Blaugrana” będzie musiała… sprzedać nazwę stadionu.
Barcelona – jak powszechnie wiadomo – jest jednym z najwięcej zarabiających klubów piłkarskich na świecie. Prawdę mówiąc, drużyna ta stała się już pewną marką. „Duma Katalonii” jednak zdecydowanie za dużo pieniędzy wydaje na pensje swoich zawodników, co zaczyna sprawiać, że w klubowej kasie zaczyna brakować na inne rzeczy.
Przez długi czas „Blaugrana” wzbraniała się przed jakimikolwiek sponsorami. W końcu jednak logo takowego pojawiło się na koszulkach piłkarzy największego klubu w Katalonii. Teraz być może trzeba będzie sprzedać również nazwę stadionu.
Na renowację stadionu włodarze Barcelony potrzebować będą kilkuset milionów euro. Szanse, że takie pieniądze znajdą się w klubowej kasie, są dość marne. Trzeba zatem szukać ich innymi drogami. Jedną z nich jest pozyskanie nowego sponsora.
Według informacji katalońskiego radia „Dumę Katalonii” gotów jest wesprzeć Grifols – firma farmaceutyczna, zajmująca się zaopatrywaniem szpitali. Spółka ta jest w stanie wyłożyć bagatela 400 milionów euro, aby wkupić się w nazwę Camp Nou na kolejne 30 lat.
Jeśli umowa rzeczywiście zostanie podpisana, a wiele wskazuje na to, że jest to całkiem realne, FC Barcelona otrzyma zastrzyk gotówki, dzięki któremu będzie mogła odnowić stadion, który przez najbliższe 30 lat nie nazywałby się jednak „Camp Nou”, tylko „Camp Nou Grifols”.
Należy zastanowić się jednak nad tym, czy taka zmiana będzie dla „Blaugrany” na pewno korzystna. Z jednej strony – biorąc pod uwagę szybki zarobek i możliwość przeprowadzenia niemal natychmiast renowacji obiektu – oczywiście jest to spory plus.
Z drugiej jednak – gdy policzymy, ile rocznie firma Grifols zapłaciłaby w takim układzie za dołożenie swojej nazwy do Camp Nou, wychodzi nam spory minus. Nieco ponad 13 milionów rocznie za zmianę nazwy tak rozpoznawalnego stadionu wydaje się ceną śmiesznie niską.
Grifols ma szansę zrobić zatem interes roku, a Barcelona – oprócz oddania nazwy stadionu za, bądź co bądź, niewielką sumę – straci także prestiż. Z klubu szczycącego się brakiem sponsorów, krok po kroku „Blaugrana” stanie się drużyną pod tym względem całkiem zwyczajną – jedną z wielu. Drużyną, nad którą coraz częściej będzie można pochylać się z pytaniem, czy nadal jest to mes que un club?