Jeden sezon dopiero co się skończył, a powoli już możemy szykować się na kolejny. Poznajemy zmieniające się kadry, przewidujemy faworytów, a ci rozpoczynają wewnętrzne gierki. Takie już od lat mamy między Bayernem i Borussią Dortmund.
Zarejestruj się z kodem GRAMGRUBO i graj BEZ PODATKU!
BVB po sprowadzeniu do siebie kilku naprawdę świetnych zawodników, kończy z tak zwanymi okresami przejściowymi. W sezonie 2019/2020 chcą pójść po wszystko i w końcu przerwać krajową hegemonię Bayernu, co pechowo nie udało się w poprzednich miesiącach.
By walka była jak najbardziej fair-play, kluby oczekują takiego samego traktowania i nie ułatwiania niczego ani jednym, ani drugim. Mimo tego często widzimy szukanie problemów na siłę i tym razem Michael Zorc dał chyba kolejny tego przykład.
Dyrektorowi sportowemu BVB nie podoba się kalendarz zbliżającego się sezonu Bundesligi. Wszystkie ligowe spotkania po meczach fazy grupowej Ligi Mistrzów (sześć) Borussia zagra na wyjazdach. W przeciwieństwie do Bayernu, który wszystkie sześć meczów po europejskich wojażach zagra w domu. Zorc – jak donosi „Kicker” – jest z tego bardzo niezadowolony.
Na pierwszy rzut oka faktycznie może to wyglądać dość nienaturalnie, gdyby nie pewna rzecz. W poprzednim sezonie to Bayern pięć z sześciu takich spotkań zagrał na wyjazdach. A Borussia? – Okrągłe zero. Cóż, jak widać kontekst dobiera się tak, by pasował danej osobie do danej sytuacji. „Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia”… Rok temu Zorc raczej nie narzekał.