Od kilku lat Bayern regularnie stara się sprowadzić do Monachium zastępcę dla Roberta Lewandowskiego. Do tej pory jednak rzadko kiedy napastnik wielkiej klasy chciał pełnić rolę zmiennika Polaka, który rzadko miewał urazy. Tego lata mistrz Niemiec jednak ponownie spróbuje sfinalizować taki transfer.
Pomimo koronawirusa i wszechobecnych oszczędności, Bayern na pewno nie musi obawiać się o swoje finanse. Podczas ostatnich sezonów niemieccy giganci wydawali raczej mało, a w klubowej kasie na pewno widnieje spora kupka pieniędzy. Nic zatem dziwnego, że z klubem łączy się takie nazwiska jak Timo Werner, Kai Havertz czy Leroy Sane. Cała trójka kosztowałaby łącznie 250 milionów euro.
Dla Bayernu ważną kwestią będzie rezerwowy napastnik, o ile ostatecznie Werner wybierze Liverpool. „TZ” donosi, że jako cel obrano Jhona Cordobe z Koeln lub Jeana-Philippe’a Mateta z Mainz. Wielu fanów Bayernu chciałoby, aby Joshua Zirkzee był alternatywą dla Lewego, ale młody Holender nie był jeszcze w stanie udowodnić swojej pozycji w dłuższej perspektywie. Dlatego Hansi Flick zastanawia się nad pewnymi alternatywami.
26-letni Cordoba trafił do Bundesligi w 2015 roku. Dwa lata później zasilił Koeln, gdzie jest podstawowym napastnikiem. W tym sezonie zaliczył już 11 bramek. Bayern w jego przypadku nie musiałby płacić wygórowanej kwoty, ponieważ umowa Kolumbijczyka wygasa już za rok.
Z kolei Mateta w tym sezonie borykał się z problemami zdrowotnymi. Mimo to od grudnia regularnie gra dla Mainz i jest dla nich ważnym graczem. Wiąże się z tym także wyższa cena, ponieważ jego wartość opiewa na około 20-30 milionów euro.
Oczywiście patrząc na statystyki obu zawodników, to trudno dorównać im Lewandowskiemu. Polak jednak z roku na rok będzie coraz bardziej potrzebował wsparcia w niektórych ligowych spotkaniach, więc transfer zastępcy powinien być dobrym pomysłem, o ile Flick rzeczywiście nie chce postawić na Zirkzee bądź Bayern nie sfinalizuje transferu Wernera.