Dzisiejszy mecz Belgów ze Szwecją miał być tylko dopełnieniem formalności. Ekipa Marca Wilmotsa miała pewnie pokonać Szwedów, a tymczasem Włosi mieli wygrać z Irlandią. Skończyło się na 1:0 dla Czerwonych Diabłów, ale nie był to bynajmniej spacerek.
Belgowie potrzebowali remisu do zapewnienia sobie udziału w fazie pucharowej po łatwiejszej stronie drabinki. Zapewnione zwycięstwo w grupie mieli już Włosi, a Irlandczycy i Szwedzi potencjalnie mogli wskoczyć na drugie lub trzecie miejsce. Belgowie chyba się specjalnie nie przejęli faktem, że szczytem ich możliwości jest drugie miejsce w grupie. Mniej powodów do radości mieli w równoległym meczu Włosi.
Powiedzcie Włochom, że nawet gdyby się zesrali to na drugie miejsce nie zdołają spaść. Niestety, wybrali złą stronę drabinki.
— Krzysztof Stanowski (@K_Stanowski) 22 czerwca 2016
Od pierwszych minut meczu obserwowaliśmy starcie drużyn, z których jedna musi, ale nie za bardzo umie i tej która umie, ale nie za bardzo jej się chce. Tą drugą stroną byli oczywiście Belgowie. Szwedzi grali ambitnie, byli nieźle zorganizowani w defensywnie i próbowali w jakiś sposób Belgów ukłuć. Problem w tym, że nie umieli. Coś tam próbował Zlatan, ale widać było, że za bardzo nie ma z kim grać. Sam też zresztą grał dość kiepsko. Kilka wrzutek i podań w pole karne to za mało, by pokonać Cortouis. W drugiej połowie Szwedzi się zerwali. Nadal brakowało jakości. Gola strzelił nawet Ibrahimovic, ale trafienie nie zostało uznane. Najpewniej chodziło o zbyt wysoko uniesioną nogę Berga.
Kilka razy jeszcze się zagotowało w polu karnym Belgów – choćby w 82.minucie, gdy po rzucie rożnym piłkę z linii bramkowej wybił De Bruyne.
Belgowie odgryzali się kilkukrotnie kontrami – po fantastycznym podaniu de Bruyne, 'sam na sam’ z bramkarzem wyszedł Lukaku. Belg szukał usilnie lewej nogi, co mu się ostatecznie nie opłaciło i trafił w Isakssona. Lukaku ponownie stanął 'oko w oko’ z bramkarzem już kilkadziesiąt sekund później. Tym razem uderzył z prawej nogi i piłka wtoczyła się do bramki. Napastnik Evertonu znajdował się jednak na pozycji spalonej. Ostatnie nadzieje Szwedów na korzystny rezultat i wyjście z grupy zgasły w 85.minucie – Hazard wrzucił piłkę na 20. metr, opanował ją Nainggolan i huknął nie do obrony. Świetne uderzenie, którym zapewnił Belgom awans do fazy pucharowej z drugiego miejsca. Szwedzi już się nie podnieśli.
To był mecz bez większej historii. Wydarzeniem meczu można chyba obwołać pożegnanie Zlatana z reprezentacją Szwecji i, to już moja osobista teza, pożegnanie reprezentacji Szwecji z wielkimi turniejami na długie lata.
Koniec. 15 lat w kadrze, 116 meczów, 62 gole. LEGENDA! pic.twitter.com/gPS3G2wJsU — Samuel Szczygielski (@SamSzczygielski) 22 czerwca 2016
Belgowie mogą teraz się szykować na mecz z Węgrami w 1/8 finału. Trafili do łatwiejszej części drabinki. W ćwierćfinale potencjalnie czeka Walia lub Irlandia Północna. Z kolei Irlandia (gra z Francją) i Włochy (hit 1/8 finału przeciwko Hiszpanom) wyszły na tym wszystkim znacznie gorzej. Belgia, o ile niczego spektakularnie nie zepsuje, ma ogromną szansę na medal mistrzostw Europy. To może się okazać jedyna szansa na jakikolwiek medal wielkiej imprezy dla 'złotego pokolenia’ belgijskiej piłki.
Szwedzi kończą ten turniej w przygnębiający sposób. Z jedną jedyną bramką podarowaną im w prezencie przez Clarka i z pierwszym celnym strzałem podczas turnieju oddanym dopiero dziś. Obok Ukrainy i Rosji to chyba najgorsza drużyna turnieju. Ale to, w odróżnieniu od pozycji naszych sąsiadów, nie jest żadnym zaskoczeniem.