My, przeciętni kibice, dopiero co weszliśmy w rytm nowego sezonu, a są miejsca, gdzie emocje już (prawie) opadły. Jednym z nich jest Białoruś, w której rozgrywki Wyszejszajej Lihi rozpoczynają się z początkiem marca, a kończą… No właśnie – właściwie już się skończyły, w miniony weekend. BATE postanowiło zagrać na nerwach swoim kibicom i zabawiło się w Manchester City.
Wszyscy dobrze pamiętamy, w jakich okolicznościach Kun Aguero dał swojemu klubowi mistrzostwo w 2012 roku. Kiedy na Stadium of Light Manchester United szykował się do fety po pokonaniu Sunderlandu, jego „dobrzy znajomi” z niebieskiej części miasta odwrócili wynik w doliczonym czasie gry spotkania z Q.P.R. Jak się okazuje, podobne emocje dostarcza nie tylko Premier League.
W ostatniej kolejce białoruskiej ekstraklasy BATE Borysów, który jest mistrzem nieprzerwanie od 2006 roku, potrzebowało punktu. I to przy scenariuszu, w którym goniące go Dynamo Mińsk wygrałoby swój mecz. Tak też się stało – siedmiokrotny mistrz Białorusi rozbił na wyjeździe FK Witebsk (1:4) i czekał na możliwość świętowania zdobycia tytułu po 13 latach. Brakowało do tego sekund, tak samo jak niegdyś zawodnikom United…
BATE, zmęczone czwartkową potyczką w Lidze Europy (0:0 z Crveną Zvezdą), musiało udać się na pojedynek z FK Haradzieja – typowym średniakiem środka tabeli. Zadanie proste, ale tylko teoretycznie. Goście mimo objęcia prowadzenia skończyli pierwszą połowę z wynikiem 1:2, na dodatek rywale dołożyli trzecie trafienie tuż po przerwie. Dwunaste z rzędu mistrzostwo zaczęło wyraźnie się oddalać. Właśnie wtedy pojawił się on – 33-letni Witalij Radzionau (lub jak kto woli – Radionow). Dołączył do kolegów w 55. minucie, w 78. wykorzystał rzut karny, a w 95. stało się to…
Absolute scenes as BATE Borisov secure their 12th consecutive Belarusian title with a 95th minute equaliser #Belarus #win #League #MondayMotivation pic.twitter.com/zE3btPL4qZ
— That Stat Football (@That_Stat_) November 27, 2017
Dzięki temu trafieniu BATE zrównało się punktami z Dynamem, ale miało lepszy bilans bramkowy i wygrało oba bezpośrednie starcia. W jednym miejscu wielka radość i euforia, w drugim płacz i uczucie wielkiej pustki, spowodowanej stratą czegoś, co było na wyciągnięcie ręki. Efekt może nie aż tak powalający jak na Etihad Stadium, jednak czego się spodziewać – jaka liga, taki Manchester City. Mistrzom gratulujemy, a rywalom życzymy powodzenia w 2018 roku. W końcu 12 lat z tym samym mistrzem może Białorusinów „lekko” irytować, nawet mimo oczywistych zasług, jakie BATE zawdzięcza białoruska piłka nożna. Dla szczęśliwców to jednak nie koniec sezonu – by myśleć o wyjściu z grupy LE, muszą 7 grudnia pokonać Arsenal…