Biedny piłkarz – oksymoron

Zacznę od tego, że daleki jestem od opinii, jakoby piłkarze zarabiali tak duże pieniądze, że wynagrodzenie powinni pobierać tylko od czasu do czasu. Piłkarz to zawód jak każdy inny, więc nigdy nie powinno być społecznego przyzwolenia na to, by nie byli wynagradzani za pracę jaką wykonują. To czy mają predyspozycje do tego, by zarabiać gigantyczne jak na nasze warunki pieniądze jest kwestią zupełnie inną, przerabianą już wielokrotnie zarówno przez domorosłych ekspertów jak i ludzi, którzy od lat tkwią w temacie polskiej piłki. Czuje się jednak zbulwersowany wypowiedzią Piotra Świerczewskiego dla katowickisport.pl. Oto jej fragment:

Zwykli ludzie kupują sobie karnety na siłownię i czasami są lepiej przygotowani niż piłkarze, którzy z powodu zaległości finansowych nie mogą sobie chodzić dodatkowo na siłownię.

Być może pan Świerczewski ma siatkę znajomych, której pozazdrościłaby większość jego kolegów po fachu – temu nie sposób zaprzeczyć. Mam jednak wrażenie, że były reprezentant Polski stracił nieco kontakt z rzeczywistością, albo najzwyczajniej nie wie ile zarabiają, jak to określił ,,zwykli ludzie”. Wcale nie jestem zdegustowany tym, że według pana Piotra, polski piłkarz jest kimś niezwykłym, zaś mianem zwykłym nazywa się całą resztę. Oceną tego fragmentu wypowiedzi zajmą się inne nadwrażliwe na przejawy nietolerancji środowiska. Zażenowany jestem naiwnością początkującego trenera, który uważa, że niewypłacanie zawodnikom kwot zapisanych w kontrakcie przez okres kilku miesięcy czyni z nich żebraków. Z piłkarzami jest trochę jak z prawnikami czy lekarzami. Widzieliście kiedyś biednych?

Auto Łukasza Madeja, który nie ma czego włożyć do garnka:

Samochód głodującego Adama Dancha, piłkarza Górnika Zabrze, któremu klub zalega z wypłatą pieniędzy:

Rzeczywiście, piłkarzy, którzy nie dostają pensji może nie być stać na siłownię. Może Piotr Świerczewski miał na myśli piłkarzy z niższych lig? Wątpliwe. Facet z takimi kontaktami nie rozpatrywałby podjęcia pracy w Elanie Toruń czy Chemiku Police.