Pierwsza porażka Labbadii. Borussia lepsza w bezbarwnym meczu

Po świetnym meczu w Leverkusen, przed spotkaniem w Dortmundzie mieliśmy apetyty na świetne widowisko. Tymczasem już pierwsza połowa wynudziła nas niemiłosiernie. Ostatecznie to Borussia zgarnęła kompletów punktów i umocniła swoją pozycję w ligowej tabeli po remisie Lipska. To pierwsza porażka Bruno Labbadii jako trenera Herthy. 

Nuda, nuda i jeszcze raz nuda

Długo czekaliśmy na jakiś przebłysk geniuszu z obu stron. Ten przyszedł dopiero w drugiej połowie, kiedy jedną z dobrych okazji zmarnował Jadon Sancho.

Wiceliderzy Bundesligi nie potrafili przebić się przez szczelną obronę rywali. Brakowało przede wszystkim Erlinga Haalanda, który nadal się leczy po urazie odniesionym podczas spotkania z Bayernem.

Jakiś czas później jeden z najlepszych graczy tego spotkania, czyli Julian Brandt, świetnie dograł do Emre Cana i mieliśmy otwarcie wyniku.

Bruno Labbadia natychmiast postanowił zaryzykować. Niemiec wprowadził Krzysztofa Piąstka, a drużyna grała z dwoma nominalnymi napastnikami. Hertha nie miała niejako nic do stracenia, więc ryzyko ze strony trenera „Starej Damy” było dość zrozumiałe. Ostatecznie nie przyniosło jednak odpowiedniego rezultatu.

Niewidoczny Piątek

Jeśli chodzi o reprezentanta Polski to możemy się cieszyć, że szkoleniowiec daje mu coraz więcej czasu na pokazanie swoich umiejętności. W poprzednich kolejkach rozegrał odpowiednio 11, 15, 19, 26 minut. Tym razem spędził na boisku 28 minut. Na bosku 24-latek niczym się jednak nie wyróżnił.

Z pewnością zawiódł Ibisević. Dla Bośniaka to trzeci mecz bez zdobytego gola. Powoli można zauważyć, że 35-latek traci paliwo. Ze spotkania na spotkanie analizując statystyki widzimy z jego strony mniej kontaktów z piłką, mniejszą liczbę sprintów czy wykreowanych okazji.

Ostatecznie trzy punkty zostają w Dortmundzie. BVB poniekąd została obrabowana z rzutu karnego w końcówce spotkania, który pod względem wizualnym nieco poprawiłby wynik. Gra pozostawia jednak sporo do życzenia.