Golkiper, który uznawany jest za najlepszego bramkarza na świecie, a nawet w historii futbolu, opowiedział niedawno ciekawą historię z przeszłości, która ukierunkowała go na sukces. Gdy bramkarz miał 13 lat, jeden z kolegów w Parmie częstował go narkotykami. Gwiazdor Juventusu odmówił, a jego znajomy po trzech latach zmarł z przedawkowania.
Buffon w latach 1991–1995 grał w juniorskiej drużyny Parmy, by później dołączyć do jej pierwszego zespołu. Wtedy był jednak młodym chłopakiem, który pomimo wielu pokus miał tylko jeden cel. Zostać najlepszym bramkarzem świata. Wiele osób z otoczenia Buffona (lata 1991–1995) podkreśla, że popularny „Gigi” był zawsze nastawiony tylko na sukces w futbolu. Jak widać, jego upór i silny charakter doprowadziły go do miejsca, w którym znajduje się obecnie.
Niedawno piłkarz w jednym z wywiadów opowiedział o niebezpiecznej sytuacji, która spotkała go w akademiku Parmy, gdy jako 13 latek trenował w drużynie tego klubu. Jeden z jego ówczesnych kolegów usilnie namawiał go na narkotyki i zapewniał, że będzie z tego dobra zabawa. Buffonowi nie chodziło jednak o dobrą zabawę, lecz o ciężką pracę. Pomimo swojego wieku był rozważny i twardo stąpał po ziemi. Jak sam to tłumaczy dzisiaj, nie chciał brać narkotyków, bo wiedział, że dobra zabawa wybije go z rytmu ciężkiej pracy.
Legendarny piłkarz Juventusu wspomniał również, że niekoniecznie musi skończyć karierę po mundialu w 2018 roku w Rosji. Do tej pory tak twierdził, ale dzisiaj jest już zdania, że może pograć jeszcze przez pięć czy dziesięć lat. Z przymrużeniem oka dodał natomiast, że kto wie, a może pogra nawet do 65 roku życia.
Buffon twierdzi, że historia z narkotykami wywarła na nim ogromne wrażenie i po śmierci swojego kolegi miał świadomość, jak ważnego wyboru dokonał. Jednak cały czas ta sytuacja siedziała mu w głowie i tak jest nawet do dzisiaj.
Bramkarz Juventusu jest uważany za autorytet i przykładnego obywatela Włoch. Wielki piłkarz, a do tego z klasą. Bez wątpienia tacy ludzie mogą być idolami dla młodych chłopców. Niestety coraz mniej mamy taki autorytetów, a coraz więcej trafia się boiskowych debili. Powaga i rozsądek nie są już w modzie, więc tym bardziej należy trzymać kciuki za Buffona, by grał jak najdłużej. Takich ludzi nie da się zastąpić.