BundesHeld aus Polen – Tomasz Hajto

Pograł sporo w ekstraklasie i Bundeslidze. W trakcie kariery trafił także na Wyspy Brytyjskie. W Niemczech odnosił największe sukcesy, przez kilka minut był nawet mistrzem Niemiec. Uczestnik Mistrzostw Świata 2002, na których „pokonał go Pedro Pauleta”. Jak przebiegała kariera Tomasza Hajty? Czym teraz zajmuje się były zawodnik m.in. Schalke?

Karierę juniorską Hajto rozpoczynał w rodzinnym Makowie Podhalańskim, by stamtąd przenieść się do żywieckiego Górala. Poważne granie w piłkę zaczęło się dopiero w Hutniku Kraków, gdzie Tomasz Hajto miał okazję występować razem z Kazimierzem Węgrzynem, który obecnie jest komentatorem sportowych kanałów Canal+. Dobre występy w stolicy Małopolski sprawiły, że obrońca trafił na cztery lata do Górnika Zabrze. W klubie z Górnego Śląska był zawodnikiem podstawowej jedenastki. Wreszcie przyszedł czas na wyjazd do Niemiec. Łącznie u naszych zachodnich sąsiadów popularny Gianni grał przez 8 sezonów, a największe sukcesy święcił w Schalke Gelsenkirchen.

Jednak najpierw Hajto trafił do MSV Duisburg. Po trzech latach gry w Bundeslidze przyszedł czas na transfer do dużo mocniejszego zespołu – Schalke. O ile poziom sportowy obu drużyn dzielił spory dystans, o tyle fizyczna odległość wynosi jedynie około 30 km.

1782935_5

To właśnie w klubie z Gelsenkirchen Hajto przeżywał najlepsze momenty w karierze klubowej. Razem z Tomaszem Wałdochem przez kilka sezonów stanowili o sile defensywy największego rywala Borussii Dortmund. Cztery sezony spędzony w ekipie Koenigsblauen okraszone zostały dwukrotnym zdobyciem Pucharu Niemiec. Niestety Hajcie nie udało się zdobyć Mistrzostwa Bundesligi. Najbliżej tego trofeum był w 2001 roku, kiedy to Bayern Monachium wyprzedził Schalke zaledwie jednym punktem. Piłkarze z Gelsenkirchen już otwierali szampana, by świętować wygraną w lidze, jednak Bayern w końcówce spotkania z HSV Hamburg zdobył gola na wagę Srebrnej Patery. Można więc powiedzieć, że Schalke w 2001 roku było Mistrzem Niemiec przez około 4 minuty.

Hajcie udało się również poznać smak Ligi Mistrzów. W sezonie 2001/2002 rozegrał wszystkie 6 spotkań w fazie grupowej.
Trzeba przyznać, że kariera klubowa była całkiem zacna. Kilka ładnych sezonów w Bundeslidze, do tego Ekstraklasa i Premier League. Mimo, że nie był to wirtuoz gry, nadrabiał techniczne braki zaangażowaniem, sercem do walki. Te cechy doprowadziły go na tak wysoki poziom w piłce klubowej oraz reprezentacyjnej.

Kadra narodowa

Tomasz Hajto zaczynał karierę reprezentacyjną w kadrze Antoniego Piechniczka. 62 występy. Udział w Mistrzostwach Świata w 2002 roku. I tutaj w zasadzie można by zakończyć, jednak trudno nie wspomnieć o niepowołaniu Hajty na MŚ w Niemczech w 2006 roku. Wtedy to ówczesny selekcjoner Paweł Janas nie zabrał ze sobą m.in. Hajty, Kłosa czy Jerzego Dudka. Być może Gianniemu udałoby się zmazać plamę po poprzednim Mundialu, na którym to obrona reprezentacji była kompletnie pogubiona. A gdy już mowa o Mistrzostwach w Korei i Japonii, czas rozwikłać „zagadkę” kim był autor cytatu z pierwszych zdań tego tekstu. W tym wypadku należy sięgnąć do książki Grzegorza Szamotulskiego. Oto fragment:

Innym razem chłopaki w ŁKS-ie zrobili sobie jaja z „Gianniego” i podpuścili młodego zawodnika – nie do końca kumającego klimaty i nie rozumiejącego, co może Tomka zdenerwować – by opowiedział wierszyk. To był chyba jakiś chrzest dla juniorów. Chłopaczyna – nieświadomy, że popełnia jeden z większych błędów w życiu – wstał i wyrecytował:

– Tomek Hajto to wielki atleta…
„Gianni” z dumą uśmiechnął się pod nosem.
– Pokonał go w Korei Pedro Pauleta
I już tak miło nie było.

Życie po życiu

Wreszcie nastał moment zakończenia kariery. Z zagospodarowaniem czasu Hajto poradził sobie dosyć szybko. Niestety jak na razie bez sukcesów. Najpierw przyszedł czas na trenerkę – Jagielloni Białystok, a następnie GKS-u Tychy. O ile w pierwszym klubie skończyło się na 10 miejscu i zakończeniu współpracy, o tyle z zespołem z Tychów Hajto zanotował spadek do 2. ligi.

tomasz_hajto2

Obecnie Tomasz Hajto więcej angażuje się w pracę komentatorską, bowiem na sportowych kanałach Polsatu wraz z Mateuszem Borkiem ma okazję komentować mecze reprezentacji Polski, natomiast w stacji Eurosport możemy go usłyszeć w czasie spotkań Bundesligi oraz Ekstraklasy. I jakby to delikatnie ująć – ta robota nie wychodzi mu najlepiej. Nie spotkałem jeszcze osoby, której komentarz Hajty przypadłby do gustu. Jego opowieści sprzed 15 lat i drążenie tematów nikogo nie interesujących jest często nie do zniesienia, szczególnie dla takich ludzi jak ja, którzy oglądają Bundesligę oraz reprezentację. Były obrońca kadry stał się pośmiewiskiem w Internecie, a liczba memów przekroczyła już chyba wartość trzycyfrową. Po każdym meczu można wychwycić kilka „kwiatków”, które pozostawiają niesmak. Oczywiście największą furorę zrobiło podanie przez Hajtę składu Kaiseslautern z sezonu 97/98. Rzecz jasna idealnie nawiązywało to do wydarzeń na boisku, ponieważ trwał mecz Piasta Gliwice z Termaliką.

Tak czy inaczej Tomasza Hajtę należy zapamiętać jako solidnego obrońcę, który w swojej karierze osiągnął sporo, jednak zabrakło sukcesu z reprezentacją Polski. Być może już jako komentator będzie miał okazję do świętowania sukcesów kadry, tej Adama Nawałki, czego jemu oraz wszystkim fanom polskiego futbolu życzę.