Powrót do klasyki. Bundesliga kończy współpracę z Adidasem

Osiem lat i ani dnia więcej – tyle łącznie potrwa współpraca DFL (organizacja kierująca 1. i 2. Bundesligą) z Adidasem w zakresie dostarczania piłek na mecze ligowe. Obie strony postanowiły nie przedłużać umowy, a na horyzoncie automatycznie pojawił się nowy producent, który chciałby, aby to jego piłkami gole strzelali tacy jak Robert Lewandowski.

Kontrakt z Adidasem obowiązuje od sezonu 2010/2011 i wygaśnie wraz z końcem ostatniego meczu w kampanii 2017/2018. Niemiecki gigant w produkcji sprzętu sportowego na każdy ligowy mecz dostarcza ponad 100 piłek modelu Torfabrik, przed każdym sezonem wypuszczając odświeżony graficznie projekt. Już wiemy, że ta współpraca potrwa nie dłużej niż do zakończenia przyszłej edycji Bundesligi, bo Adidas nie był nawet zainteresowany przedłużaniem kontraktu. Bardzo szybko znalazł się jednak nowy kontrahent, a mowa o Derbystar, czyli marce zajmującej się głównie produkcją piłek. To właśnie ta firma od sezonu 2018/2019 będzie widoczna na murawach stadionów w 1. i 2. Bundeslidze.

Kultowe piłki utrzymywane w klasycznym designie, z sześciokątnymi łatami już przed laty były obecne na niemieckich boiskach. Na początku na pojedynczych meczach ze względu na współpracę z tylko niektórymi klubami, ale w sezonie 1979/1980 futbolówką Derbystar rozegrano wszystkie 306 spotkań. Tutaj Berti Vogs z czasów mistrzowskiej Borussii Moenchengladbach w latach 70.

piłka
(Zdjęcie: Imago)

Tę znacznie mniej popularną od Adidasa czy Nike markę mogliśmy spotkać na niemieckich boiskach również przed dekadą. Nam szczególnie kojarzy się ona z Claudio Pizarro i Diego grającymi w Werderze Brema.

(Zdjęcie: nordphoto)
(Zdjęcie: Nordphoto)

Dziś Derbystar możemy oglądać głównie w holenderskiej Eredivisie, ale również podczas gier pojedynczych zespołów w Danii. Z tym krajem marka jest szczególnie związana, gdyż od 1991 roku należy do innej firmy produkującej piłkarski sprzęt – grupy Select.

Dla większości piłkarskich kibiców to sprawa małej wagi. Dla nowego dostawcy sprzętu meczowego wygląda to zupełnie inaczej. Dzięki kontraktowi z DFL marka powstała pod koniec lat 60. będzie mogła się lepiej zareklamować i trafić do świadomości szerszego grona sympatyków piłki nożnej, zwłaszcza tych najmłodszych. Pomyślcie tylko, ile dzieci będzie chciało grać identyczną piłką, jaką gole strzela Robert Lewandowski. To oczywiście sprawa wielkich pieniędzy, a przez te cztery lata (bo na taki okres podpisano kontrakt) sprzedaż powinna wzrosnąć co najmniej kilkukrotnie. Ale dlaczego tak właściwie wycofał się Adidas?

– Po rozmowach z DFL doszliśmy do wniosku, że nie będziemy kontynuować naszej długiej i udanej współpracy po wygaśnięciu obecnej umowy po sezonie 2017/2018 – komentował ogłoszenie decyzji Oliver Brueggen, rzecznik Adidasa.

Oficjalny powód nie jest więc znany. Rzecznik niemieckiej marki skupia się jednak na tym, że wciąż mają umowy z UEFA, FIFA i wieloma klubami na całym świecie. Teraz będą chcieli się skoncentrować na pozyskiwaniu kolejnych, w tym wielu młodych piłkarzy. Coraz więcej mówi się w kontekście podpisania kontraktu z Arsenalem, który w strojach z trzema paskami miałby biegać od sezonu 2018/2019. Adidas pozyskuje, ale też traci. Wiemy już, że dobiega końca jego umowa z Chelsea, która zmienia dostawcę sprzętu na Nike. Wiemy też, że po tym sezonie kończy się współpraca Adidasa z francuską LFP i w kolejnej kampanii Ligue 1 zobaczymy piłki marki Uhlsport. Nadchodzi więc zmiana warty w kontekście dostawców piłkarskiego sprzętu, a kolejni producenci muszą oferować coraz wyższe kontrakty zbliżające się do granicy 100 milionów euro w skali roku.

Fortuna: Odbierz 110 zł na zakład bez ryzyka + do 400 zł bonusu!