Chelsea 2 – 4 Bradford City. Jose na gorąco po meczu

Dziennikarz – Jose w zasadzie to mam jedno pytanie – co się stało?
Jose MourinhoHmm, football jest piękny. Właśnie w footballu, jak chyba w żadnej innej dyscyplinie, drużyna dużo lepsza może ulec mniejszej. Szczególnie w Anglii, gdzie FA Cup to dla każdego klubu coś absolutnie wyjątkowego. Mniejsze drużyny wierzą w sukces, wznoszą się na wyżyny. Jadą i są gotowi na porażkę 0-4, czy 0-5 i po prostu chcą cieszyć się chwilą. Wielki szacunek dla rywala, ponieważ osiągnęli świetny rezultat i zapisali się w historii klubu. Dla takich drużyn jak my ta porażka to hańba. Rywal zasłużył na to zwycięstwo. My? Cóż, jest nam po prostu wstyd. Myślę, że słowo frustracja tu nie pasuje. Różnica w umiejętnościach jest zbyt duża.
DziennikarzWygrywaliście 2-0 i właściwie było po meczu. Co się stało w drugiej połowie?
Jose MourinhoTak, jak mówiłem.  To jest football. Nie czuję się winny, czy smutny. Ja wykonałem swoją pracę należycie. Drużyna była dobrze przygotowana do tego meczu. W przerwie powiedziałem zawodnikom dokładnie to, co może wydarzyć się w drugiej połowie. Oczywiście przegraliśmy wszyscy. Taka porażka przydarzyła mi się pierwszy raz w Anglii. Uwagi, które przekazałem zawodnikom chyba do nich nie dotarły. Poszedłem do szatni gości i po prostu im pogratulowałem. Zagrali fantastyczny mecz i nie był to przypadek, że dzisiaj wygrali. Byli lepsi i za to należy im się szacunek.

1
DziennikarzWczoraj Cambridge z Manchesterem, dzisiaj odpada City, wyeliminowana zostaje Chelsea, Swansea.
Jose MourinhoTo jest piękno FA Cup. Zupełnie szczerze to wolałbym, żeby to „piękno” mi się nie przydarzyło. Wolałbym być częścią tej lepszej dla nas historii rozgrywek pucharowych. Nie krytykujcie tylko nas. Docencie Bradford.

Phil Parkinson, manager Bradford CityTo zwycięstwo to coś surrealistycznego. Zwycięstwo nad wielką drużyną to niesamowite uczucie. Graliśmy dobry football, ale za łatwo daliśmy sobie strzelić dwie bramki. W przerwie kazałem zawodnikom trzymać się wcześniej ustalonego planu. Po pierwszej bramce poczuliśmy, że wracamy do gry. Później tej drużyny nie dało się zatrzymać. Piękne bramki, ale przede wszystkim jestem dumny z tego, jak wykreowaliśmy sobie te sytuacje. W drugiej połowie 6 tys. naszych kibiców dopingowało nas wspaniale. Graliśmy, jak u siebie w domu. Nie pamiętam takiego meczu w mojej karierze.