Chłopak z sąsiedztwa bohaterem

Niedziela była wielkim dniem dla kibiców the Villans. Po 15 latach AV awansowała do finału Pucharu Anglii, rozgrywek wyjątkowych dla każdego kibica na Wyspach. Kiedyś Paul Scholes, legenda United powiedział – Jeszcze będąc chłopcem marzyłem, żeby zagrać na Wembley w finale Pucharu Anglii. Oczywiście chciałem grać przeciwko najlepszym zawodnikom i klubom w Europie, ale to mecz na wspaniałym Wembley był moim największym sportowym marzeniem. Ciężka praca została wynagrodzona w dniu, którym strzeliłem bramkę na Wembley w finale.

Jack Grealish to 19-letni gracz i wychowanek Aston Villa FC. Cała rodzina od pokoleń kibicuje the Villans. Jack jest wychowankiem klubu i wielu uznaje go za gracza o wielkim potencjale. W niedzielę to właśnie on odegrał decydującą rolę przy bramkach Benteke i Delpha. Chłopak „z sąsiedztwa” spełnił marzenie nie tylko kibiców, ale również całej swojej rodziny i … swoje.

Ojciec Jacka, Kevin o wielkiej dumie – Byliśmy w loży ciesząc się ze zwycięstwa i z tego, że nasz syn zagrał bardzo dobry mecz. Wszedł, mocno się do nas przytulił, jak wtedy kiedy był małym chłopcem i zaczął płakać. Bardzo wzruszająca chwila, bo wiemy, jak ciężko na to pracował i jak długo czekał na to, jako kibic. Od małego odwoziliśmy go na treningi, aż w pewnym momencie okazało się, że on kopie piłkę na poważnie. Bardzo naturalnie przeszliśmy od zabawy do profesjonalnego grania. Jednego dnia widzisz syna, który wraca cały w błocie z kolejnego meczu w parku, a chwilę później twój syn prowadzi ukochaną drużynę do finału pucharu na Wembley. Trudno opisać to uczucie. To radość, wzruszenie. AV jeszcze nie wygrała, ale cieszę się, że ciężka praca Jacka dała mu szansę na zapisanie się historii angielskiego footballu.

Fabian+Delph+Jack+Grealish+Aston+Villa+v+Liverpool+2HHPa5YWZLTl

Na drugi dzień rano zszedłem na dòł, a tam wszystkie rzeczy Jacka porozrzucane na podłodze. Cały Jack, ten chłopak chyba nigdy się nie zmieni. Po meczu poszedł poświętować z drużyną.

Musiałem zawieść siostrę i brata Jacka do szkoły, więc założyłem koszulkę, w której wywalczył awans do finału i postanowiłem z dumą odwiedzić kilka miejsc. Była śmierdząca, ale wiecie to był „słodki smak zwycięstwa”. Wkurzyłem chyba wszystkich napotkanych fanów the Blues (Birmingham FC) i Albionu (WBA), których spotkałem. Później zrobiłem to samo w mojej siłowni i w pobliskim pubie. Po tym wszystkim po prostu oprawiłem koszulkę w ramę i zawiesiłem na ścianie. Mam wielu znajomych, którzy kibicują lokalnym rywalom. Mój telefon dzwonił cały dzień. Gratulacje i podziękowania za to wspaniałe zwycięstwo. Mój kumpel Bill, kibic BFC wysłał mi wiadomość – Pierwszy raz w życiu kibicowałem the Villans. Czas umierać. Była też wiadomość od mojego lekarza, prywatnie kibica Liverpoolu również z gratulacjami. Teraz niech drużyna się utrzyma, a później niech walczą o przejście do historii.

Komentarze

komentarzy