Ostatnie dwa lata dla Marca Wilmotsa bez wątpienia nie były najlepsze. Od czasu zwolnienia z funkcji selekcjonera reprezentacji Belgii w 2016 roku, 49-latek nie poradził sobie w dwóch kolejnych drużynach. Po niepowodzeniu w Schalke oraz w Wybrzeżu Kości Słoniowej, Belg postanowił przypomnieć o sobie w nieco inny sposób. Na jego nieszczęście zrobił to dość nieumyślnie, co może go sporo kosztować.
Kilka dni temu Wilmots wprost oznajmił, że miał w drużynie „kreta”, którym był Thibaut Courtois. W rozmowie z dziennikarzami „BEIN sports” stwierdził: – Miałem problem, ponieważ kiedy o 18:00 oznajmiałem skład drużynie, to po piętnastu minutach był już dostępny na wszystkich mediach społecznościowych. Oznacza to jedno – gracze dzielili się nim z mediami. Zostałem o tym poinformowany przez francuskich dziennikarzy, którzy wskazali na ojca Thibaut Courtois. Postępowanie w taki sposób sprawia, że nie szanujesz swojej ojczyzny.
Takie oskarżenia nie przeszły bez jakiejkolwiek reakcji od rodziny Courtois. Bramkarz Chelsea wygłosił oświadczenie, w którym czytamy: – Pan Wilmots nie po raz pierwszy oskarża mnie i chce zszargać moją reputację. Wraz ze swoim ojcem postanowiliśmy wspólnie złożyć skargę do sądu w związku z tym zniesławieniem.
Taka sytuacja na pewno nie pomoże Wilmotsowi odbudować swojej reputacji po fatalnej przygodzie w ostatnich dwóch miejscach pracy.
Przypomnijmy, że 49-latek został zwolniony tuż po EURO 2016, kiedy to „Czerwone Diabły” odpadły w ćwierćfinale z Walią. Po turnieju bramkarz „The Blues” publicznie nawoływał, aby jego trener zastanowił się nad zwolnieniem z pracy. Kto wie, być może Wilmots w taki sposób postanowił się zemścić na swoim byłym podopiecznym? Wydaję się jednak, że ta zemsta może dość szybko obrócić się przeciwko niemu.