Czego nie wiesz, a powinieneś wiedzieć o FC Basel

Lech Poznań trafił najgorzej jak tylko mógł, ale FC Basel to już nie to samo co jeszcze rok temu. To wciąż potentat w lidze szwajcarskiej, klub który od kilku lat regularnie melduje się w Lidze Mistrzów, ale jednocześnie jest skazywany na sprzedawanie swoich największych gwiazd, aby utrzymać się na powierzchni. 

1. Fabryka gwiazd
Pamiętacie jeszcze pierwszą konferencję prasową Henninga Berga? Mówił wtedy między innymi o tym, że Legia powinna równać do FC Basel i wzorować się na modelu szwajcarskim. Norweski trener miał rację, bo dziś Bazylea kojarzy się ze świetnym scoutingiem i mądrą polityką transferową. Tu nie ma miejsca na przypadek, a lata prób i błędów sprawiły, że dziś co roku Szwajcaria ma swojego przedstawiciela w europejskich pucharach. Póki co nie ma mowy o zatrzymywaniu swoich najlepszych piłkarzy, robieniu kominów płacowych, czy kupowaniu kogoś za grube miliony – to po prostu na razie się nie opłaca i uwierzcie, że Szwajcarzy opanowali podstawy ekonomii, więc nie trzeba się o nich martwić. Dziś na pensje zawodników idzie jedynie 47% całego budżetu.

Zamiast kupować gwiazdy, czy robić dom spokojnej starości, wolą sami wyszukiwać talenty na całym świecie. Co ciekawe, mają o wiele mniejszą liczbę scoutów niż choćby Benfica czy Porto. To głównie zasługa Rudiego Zbindena – szefa scoutingu, który przyznał nawet w jednej z gazet, że jeszcze kilka/kilkanaście lat temu szwajcarskie kluby zatrudniały piłkarzy głównie po obejrzeniu filmików na YouTubie czy na kasecie. Basel chciało iść w inną stronę, bo widziało jak wiele trafia do ich ligi zawodników określanych potocznie mianem szrotu. Dlatego Zbinden stworzył świetnie działający model i w dużej mierze dzięki temu udało się sprowadzić do Bazylei takich piłkarzy jak:

– Felipe Caicedo
– Xherdan Shaqiri
– Mladen Petricia
– Ivan Rakitic
– Samuel Inkoom
– Radoslav Kovac
– Fabian Schar
– Mohamed Elneny
– Yann Sommer
– Mohamed Salah

I wielu wielu innych.

2. Najlepsi kibole
Basel bez wątpienia może pochwalić się też najlepszymi kibicami w kraju. Może to niezbyt wielka sztuka, bo Szwajcaria to raczej spokojny kraj, ale i tak szacunek rywalom Lecha się po prostu należy, a i ultrasi mog. Na każdym meczu jest ponad 20 tysięcy fanów, a oprawy na St Jacob prezentują się wyśmienicie. Teraz popatrzmy ile polskich klubów może pochwalić się takim wynikiem? Oczywiście frekwencja przekłada się też pozytywnie na klubowe finanse. Pewnie tylko z przychodów dnia meczu można utrzymać całą drużynę, albo wyjechać na zgrupowanie, kupić kilku piłkarzy i jeszcze część zainwestować w szkółkę juniorów. To naprawdę wielki handicap i wypada tylko pozazdrościć Szwajcarom, że mają zapełnienie stadionu na poziomie 90%.

Basel

Basel2

Basler Fans treffen beim Stade de Suisse Wankdorf ein vor dem Fussball Super League Spiel zwischen Young Boys Bern und dem FC Basel am Sonntag, 10. April 2011 in Bern. (KEYSTONE/Peter Klaunzer)

3. Przebudowa trwa
Architektem nowych sukcesów ma być Urs Fisher, który zastąpił na stanowisku trenera pierwszej drużyny Paulo Sousę, ale trudno będzie mu wskoczyć w buty swojego kolegi po fachu. Sousa stworzył coś niesamowitego, kibice go uwielbiali, a zarząd darzył olbrzymim zaufaniem. Natomiast Fisher został przyjęty… dość chłodno przez fanów. Przede wszystkim dlatego, że jest byłym zawodnikiem i trenerem FC Zurich, ale też z tego powodu, że podobno ma za małe doświadczenie na stołku. Wicemistrzostwo z Zurichem i czwarte miejsce z Thunem to za mało na nieco rozpieszczonych kibiców. Z drugiej strony trudno im się dziwić, bo po latach gry w europejskich pucharach liczyli na mocniejsze kandydatury – kogoś kto wzniesie zespół na wyższy poziom.

Fisher nie będzie miał jednak łatwo, bo z drużyny odeszli najważniejsi gracze, faceci z mocnymi papierami na poważne granie. Przede wszystkim w oczy rzuca się brak Fabiana Freia, który często wyprowadzał zespół jako kapitan. W środku pola została olbrzymia wyrwa, bo Frei potrafił znakomicie bronić, regulować tempo gry, inicjować ataki – po prostu człowiek orkiestra. Do Hoffenheim sprzedano z kolei Fabiana Schara, czyli czołowego obrońcę, gościa z charakterem, który potrafił trzymać całą defensywę. No i nie ma już legendy klubu – piłkarz, który pogrążył Liverpool, lidera na boisku i poza nim, czyli Marco Strellera. Można kupić dobrego piłkarza, ale charyzmy i doświadczenia nie da się kupić. To chyba na odejściu tego gracza przeciwnik Lecha stracił najwięcej.

4. Daniel Sikorski najlepszy napastnik Polski

Tak tak, nasz towar eksportowy potrafił nieźle namieszać. Nie każdemu było dane strzelić takiej drużynie jak FC Basel, a byłemu zawodnikowi FC Sankt Gallen się udało. Choć, jakie „udało” – to po prostu umiejętności. Oceńcie zresztą sami!

5. Wzór dla Barcelony
Okazuje się, że Barcelona wiele zawdzięcza FC Basel i kto wie – być może gdyby nie Szwajcarzy dziś nie byłoby wielkiego klubu z Katalonii. Joan Gamper – kojarzycie tego gościa? Pewnie wielu z Was nie, bo ten jowialny grubasek żył jeszcze w XIX wieku.

Gamper to wizjoner i jeden z pionierów piłki nożnej – założył kilka klubów w tym właśnie Basel i Barcelonę. Najpierw było Basel, potem Barcelona. Gamper kopiował wiele pomysłów i modeli zarządzania, które poznał jeszcze w Szwajcarii. Po założeniu Barcelony szybko został jej prezesem i zajął się budową stadionu. W 1930 roku na jego pogrzeb przyszły tłumy kibiców, którzy zgodnie stwierdzili potem, że należy uczcić tak ważną personę w historii ich ulubionego klubu. Dlatego szwajcarski wizjoner otrzymał na zawsze specjalny numer jego karty członkowskiej, a także utworzono turniej na jego cześć.

Co ciekawe kolory i herby obu zespołów są bardzo podobne. To tylko może potwierdzić tezę iż Szwajcar był mocno związany z budową dwóch potęg.