Desperacja – tak można podsumować ostatnie działania kilku uznanych klubów, a jednym z nich jest bez wątpienia AC Milan. Mediolańczycy od lat próbują wrócić na szczyt, desperacko wierząc w co chwilę ściąganych nowych zawodników i jeszcze bardziej desperacko licząc na kolejnych trenerów.
Ci jak na razie radzą sobie miernie. Na przestrzeni pięciu ostatnich lat zastąpić Allegriego próbowali Tassotti, Seedorf, Inzaghi, Mihajlović, Brocchi, Montella, Gattuso, a ostatnio Giampaolo. Tak – wszyscy oni pracowali w Milanie od 2014 roku. To tylko pokazuje, jak wielki „wirus” wdarł się do klubu i jak trudno z nim zwyciężyć.
Niedawno po zaledwie siedmiu rozegranych meczach podziękowano wspomnianemu Giampaoliemu, którego także przerosło postawione przed nim wyzwanie. Na kolejnego potencjalnego cudotwórcę wskazano Stefano Pioliego, który ma wydostać zespół z okolic miejsc spadkowych, wprowadzić spokój, radość, perspektywy rozwoju, pewność siebie, spójność… Ok, trochę się zagalopowaliśmy. Jak tlenu potrzeba przede wszystkim punktów.
Dziś włoska prasa zasypuje nas jednak kolejnymi doniesieniami, według których także Pioli może nie∂długo pożegnać się z klubem. Tym razem nie chodzi jednak o to, że zawiódł. Wszystko za sprawą… Carlo Ancelottiego i napiętej sytuacji, jaka panuje ostatnio w Napoli. De Laurentiis ma na pieńku nie tylko z zawodnikami, ale traci cierpliwość także w stosunku do 60-latka.
Sytuację ma bacznie obserwować właśnie AC Milan, który w razie zwolnienia Ancelottiego chciałby ponownie zatrudnić trenera, z którymi ponad dekadę temu święcił wielkie triumfy. Pozostaje zadać sobie pytanie, czy Ancelotti chciałby objąć „takie coś”…