Dariusz Mioduski wygrywa walkę o Legię

Dariusz Mioduski, Bogusław Leśniodorski i Maciej Wandzel

Od dłuższego czasu trwał bój o władzę w Legii Warszawa. Ostatecznie postacią numer jeden będzie Dariusz Mioduski. Natomiast Leśnodorski zostanie prezesem rady nadzorczej, a Maciej Wandzel wypada z gry. 

Parę tygodni temu nastąpił konflikt pomiędzy Mioduskim i duetem Leśnodorski–Wandzel. Jak się okazało, była to sprawa nie do przejścia i skończyło się rozpadem najbardziej znanego trio w polskiej piłce na szczeblu zarządczym. Mioduski i Wandzel zaproponowali 60 milinów złotych za 60% udziałów większościowego udziałowca. Ten się nie zgodził i nastąpił proces licytacji. Ktoś musiał od kogoś kupić. Skończyło się na tym, że kupił Dariusz Mioduski za 38 milionów złotych.

Kwota ta wydaje się bardzo duża, biorąc pod uwagę, że obaj panowie kupili po 20% udziałów w warszawskim klubie za 1,6 miliona złotych. Teraz dostaną po 19 milionów, co – jak łatwo policzyć – daje kolosalny zysk w nieco ponad cztery lata. Czy można sobie wymarzyć lepszy biznes?

Obecnie wiadomo tylko tyle, że najprawdopodobniej prezesem zostanie Mioduski i jego wpływ na Legię będzie dużo większy niż dotychczas. Właściwie można powiedzieć, że wreszcie będzie postacią pierwszoplanową, z którą, jak sam powtarzał, wielokrotnie nie chce mieć nic do czynienia. Sytuacja jednak zmusiła go do tego i niebawem zobaczymy, w którą stronę pójdzie Legia pod jego dowództwem.

Wraz z przegraną Leśnodorskiego miały być odejścia i takie oczywiście już są. Z klubem pożegnali się: Jacek Mazurek (dyrektor sportowy – akademia), Jarosław Wójcik (akademia), Radosław Boczek (akademia), Seweryn Dmowski (PR – dziennikarz), Marcin Ungier (prawnik), Grzegorz Szamotulski (trener bramkarzy) i Dominik Ebebenge (człowiek od wszystkiego). Jak na razie w klubie ma pozostać Michał Żewłakow, ale nie wiadomo, jak długo to potrwa. W kuluarach mówi się, że zostaje tylko i wyłącznie dlatego, ponieważ Leśnodorski zdecydował się do przewodnictwo w radzie nadzorczej.

Czy jedyny właściciel Legii poszuka nowego wspólnika? Najprawdopodobniej tak, ponieważ będzie chciał odzyskać choć część pieniędzy zainwestowanych w spłatę dwójki biznesmenów, którzy przez kilka lat wraz z nim zarządzali Legią. Najbliższe tygodni pokażą, czy sprawa ta odciśnie się na poziomie sportowym drużyny prowadzonej przez Jacka Magierę.

Komentarze

komentarzy