Już 3 lata temu zabiegały o niego takie firmy jak Bayern Monachium, Borussia Dortmund czy Chelsea Londyn, jednak on postanowił im odmówić, by dalej rozwijać swoje nieprzeciętne umiejętności w mniejszym klubie. W tym poprzednim sezonie zdobył więcej bramek od Leroya Sane i mimo niedawno ukończonych 20 lat jest już niesamowicie doświadczonym graczem mającym na koncie blisko 100 występów w Bundeslidze. Jak do tej pory przebiegała jego kariera? Dlaczego niedługo będą się o niego biły największe piłkarskie kluby? Czy na Igrzyskach w Rio pokaże Joachimowi Loewowi, że odtrącenie go na ostatniej prostej przed EURO 2016 było sporym błędem?
Urodzony w Bremie Julian swoje pierwsze piłkarskie kroki stawiał w dwóch klubach niedaleko miejsca zamieszkania – SC Borgfeld oraz FC Oberneuland. To właśnie z tego drugiego, wówczas 15-letni Brandt przeniósł się do Vfl Wolfsburg, gdzie tak naprawdę zaczęła się jego profesjonalna przygoda z futbolem. Już pierwszy sezon w drużynie U-17 w barwach Wilków pokazał, że ten zawodnik ma ofensywny styl gry. Brandt w 25 meczach ligowych zdobył 14 bramek, a te liczby sprawiły szybki przeskok oczko wyżej – do zespołu U–19.
Od „Wilka” do „Aptekarza”
Kolejne półtora roku spędzone w starszej wiekowo drużynie to prawdziwy rozkwit talentu Brandta – 42 spotkania, w których poza 21 golami dołożył 25 asyst – te statystyki pokazują, że z wiekiem obecny gracz Bayeru coraz częściej zaczął zauważać na boisku swoich kolegów, umiejętnie obsługując ich podaniem poprzedzającym zdobycie bramki. Młodziutki Brandt zwrócił na siebie uwagę kilka klubów, jednak postanowił wybrać Bayer Leverkusen, którego szkoleniowcem był wówczas Sami Hyypia. Po upływie 2,5 roku od tej decyzji można powiedzieć, że był to doskonały ruch ze strony zawodnika, jak i klubu. Obecny kontrakt obowiązuje jeszcze przez 3 lata. W samych superlatywach wypowiadał się o nim Rudi Voeller, dyrektor sportowy ekipy z Bay Arena, a także trener Roger Schmidt. Opinia jest jednogłośna, że Julian „ma potencjał” i „to jeden z najbardziej utalentowanych młodych zawodników w niemieckim futbolu” i to wraz z innymi piłkarzami młodego pokolenia – Jedvajem oraz Tahem – mają stanowić o sile trzeciej drużyny poprzedniego sezonu.
Przyspieszony kurs dojrzewania
Przychodzący do Leverkusen zimą 2014 roku Julian w ciągu zaledwie kilku miesięcy przeskoczył o dwa, a może nawet i 3 poziomy do góry. 07.12.2013 zagrał ostatni mecz U-19 w barwach Wolfsburga, by 15.02.2014 wybiec na murawę w spotkaniu Bundesligi z Schalke. 3 dni po debiucie w lidze przyszedł czas na pierwsze spotkanie w 1/8 finału Champions League przeciwko PSG. Taki obrót spraw musiał być niesamowitym piłkarskim przeżyciem dla ówczesnego niespełna 18-latka. Do końca sezonu 2013/2014 Brandt zagrał łącznie w 12 spotkaniach Bundesligi oraz dwóch CL (oba z PSG). Niestety debiutanckie występy piłkarza z Bremy nie będą przez niego mile wspominane – ligowa potyczka z Schalke to porażka 1:2, natomiast w Lidze Mistrzów po Bayerze 0:4 przejechał się Ibra i spółka.
Pierwsze przegrane nie zrobiły większego wrażenia na lewoskrzydłowym Bayeru, bo tam jest najczęściej wystawiany na boisku. Co więcej, zebrane doświadczenie w tak młodym wieku to bezcenny dar dający wiele pożytku na przyszłość. 17 lat, 9 miesięcy i 13 dni – dokładnie w takim wieku Julian Brandt zadebiutował w Bundeslidze, co czyni go 3 najmłodszym piłkarzem w historii Bayeru (młodziej debiutowali jedynie Gonzalo Castro oraz Levin Öztunali).
Debiutancki sukces i lekkie wyhamowanie
Po sezonie przyszedł czas na mistrzostwa Europy do lat 19, na których nie mogło zabraknąć bohatera tego tekstu, będącego podstawowym graczem tej drużyny podczas eliminacji do tych zawodów. Turniej potoczył się dla Niemców znakomicie i tym samym Brandt wraz z kolegami mógł świętować pierwsze w karierze zdobyte trofeum na szczeblu międzynarodowym.
Niestety, miesiące po triumfie z kadrą nie potoczyły się po myśli niemieckiego skrzydłowego. Na 17 kolejek rundy jesiennej sezonu 2014/2015 Brandt opuścił aż 9 spotkań, głównie przez zerwanie więzadła zewnętrznego w stawie skokowym. Wiosną było już lepiej – Julian zagrał w każdym meczu Bundesligi do końca sezonu, a także znów zaznał smaku Ligi Mistrzów. Od końcówki stycznia do końca rozgrywek Brandt był wystawiany na różnych pozycjach w ofensywie. Na jego nominalnej pozycji w tamtym okresie grał Hueng – Min Son, który na szczęście dla młodego Niemca latem 2015 odszedł do Tottenhamu, tym samym zwalniając miejsce na lewym skrzydle w zespole „Aptekarzy”.
Najlepszy sezon w karierze
Wreszcie nastał sezon 2015/2016 i bez wątpienia należy stwierdzić, że to był najlepszy okres w karierze Juliana Brandta. Mocna pozycja w zespole, zaufanie trenera Rogera Schmidta oraz znakomici partnerzy na boisku – taka mieszanka musiała wypalić. Łącznie 42 spotkania, w których zdobył 10 bramek i dołożył 8 asyst daje do zrozumienia, że mówimy o naprawdę nieprzeciętnym graczu, mającym papiery na granie w topowych klubach Europy. Dla porównania można przywołać statystyki innego skrzydłowego młodego pokolenia – Leroya Sane. Nowy nabytek Manchesteru City w 33 meczach sezonu 2015/2016 w Bundeslidze zdobył 8 goli i miał 6 asyst, natomiast Brandt w 29 spotkaniach pokonał brakarza 9-krotnie i 5 razy asystował. Liczby są wyrównane, jednak jeśli spojrzymy na ilość minut spędzonych na murawie (Sane ponad 11 godzin więcej) widzimy jak bardziej efektywny w mniejszym wymiarze czasowym był zawodnik Bayeru. Szczególnie imponująca była końcówka sezonu w wydaniu zarówno 20-latka rodem z Bremy, jak i całego zespołu Aptekarzy. Brandt od 27 do 32 kolejki wpisywał się na listę strzelców, a gdyby nie grypa żołądkowa uniemożliwiająca my występ w meczu z Gladbach, ta seria mogłaby potrwać dłużej. Kapitalna gra w końcówce sezonu Bayeru Leverkusen w dużej mierze była zasługą ofensywnego kwartetu Chicharito, Bellarabi, Calhanoglu, Brandt, grającego ładny dla oka i skuteczny futbol, dzięki czemu udało im się zając 3 miejsce w ligowej tabeli.
Odtrącony na ostatniej prostej
Wspomniany już bilans bramek i asyst niejako zmusił Joachima Loewa do powołania skrzydłowego Bayeru do szerokiej kadry Niemiec na EURO 2016. Brandt był jednym z kilku piłkarzy młodego pokolenia obok Weigla, Kimmicha (razem z nim wygrał me U-19), Taha czy wspomnianego już Sane. Gdy selekcjoner odrzucił Reusa, wydawało się kwestią czasu, kiedy to będący w życiowej formie Julian Brandt znajdzie się w 23– osobowej drużynie na EURO. Tak się jednak nie stało, a zamiast perspektywicznego zawodnika w zespole Loewa znalazł się m.in. Lukas Podolski. Na pewno było to jedno z największych rozczarowań w karierze tego 20-latka, który swój debiut w dorosłej reprezentacji, podobnie jak pierwsze mecze w Bundeslidze oraz Lidze Mistrzów, zaliczył w przegranym 1:3 spotkaniu ze Słowacją w maju tego roku.
Na pocieszenie Brandt będzie reprezentował swój kraj na Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro, gdzie wraz m.in. z Maxem Meyerem, Leonem Goretzką, Mathiasem Ginterem czy braćmi Bender postara się o jak najlepszy wynik.
Piłkarska kariera Juliana Brandta rozwija się w błyskawicznym tempie, a to miejmy nadzieję dopiero początek fantastycznej piłkarskiej przygody zawodnika, o którego już za chwilę będą się bić najlepsze europejskie marki z angielskimi klubami na czele. Cena z pewnością będzie wysoka, bowiem dyrektor sportowy Rudi Voeller oraz trener Roger Schmidt dobrze wiedzą z jaką skalą talentu mają do czynienia i tym razem klub nie pomyli się, jak w przypadku sprzedanego za grosze Arkadiusza Milika do Ajaxu Amsterdam.