O ile po wtorkowym meczu z Rosją mogliśmy mieć nadzieje, że reprezentacja Polski może sprawić sensacje i wyjść z grupy na futsalowym Euro, o tyle dzisiaj Kazachstan pozbawił nas złudzeń i, poniekąd, pokazał nam miejsce w szeregu. Porażka 1:5 boli, ale mimo wszystko wstydu nasi zawodnicy na przestrzeni całego turnieju nie przynieśli.
Tym razem nie było mowy o walce od pierwszej minuty. Brazylijsko-kazachska koalicja od początku siadła na naszym zespole i już po trzech minutach udowodniła swoją przewagę. W porównaniu do meczu z Rosją, właściwie nic nie zrobiliśmy w pierwszej połowie. Wtedy próbowaliśmy wyższego pressingu oraz stałych fragmentów gry, a dzisiaj tego zabrakło. Paradoks polega na tym, że największe zagrożenie, w pierwszych dwudziestu minutach, stworzyliśmy po wznowieniach gry Michała Kałuży. Jednak trzy długie piłki na połowę, to zdecydowanie za mało zwłaszcza, gdy przeciwko grają tuzy europejskiego i światowego futsalu. Efekt? Do przerwy Kazachowie schodzili z czterema bramkami zapasu!
Po przerwie było znacznie lepiej, czego efektem był bardzo efektowny gol Dominika Soleckiego, po pomysłowo rozegranym rzucie rożnym. Być może drużyna ze wschodu odpuściła i szykowała siły na sobotni mecz z Rosją, to jednak nie umniejsza dobrej postawy biało-czerwonych. Wreszcie było widać dużą agresje w poczynaniach naszych reprezentantów. Sił oraz zapału nie wystarczyło jednak na całą połowę, bo szybkie faule nieco musiały utemperować podopiecznych Błażeja Korczyńskiego. Skończyło się na 1:5, które chluby nie przynosi, ale po raz kolejny się powtórzymy – każdy zdobyty punkt na tych mistrzostwach był/jest niespodzianką, a ewentualne triumfy czy awans z grupy można byłoby rozpatrywać w kategoriach sensacji.
Teoretycznie matematyka daje niewielką nadzieje, ale w sobotę musimy liczyć na Kazachów. Jeśli wygrają czterema bramkami – np. 4:0 – lub wyżej, to my będziemy drugim zespołem grupy B. Trudno w to uwierzyć, bo Rosjanie będą mieli za sobą kilka dni odpoczynku i jasną sytuacje. Poza tym ewentualna porażka Sbornej oznaczałaby, że już w 1/4 finału mogliby trafić na Włochów, a tego z pewnością chcieliby uniknąć. Dlatego powinniśmy się przygotować na to, że w sobotni wieczór oficjalnie zakończymy udział polskiej kadry w futsalowych ME.