Do niecodziennej sytuacji doszło w lidze szwedzkiej. Klub, który początkowo miał służyć tylko i wyłącznie integracji ze społeczeństwem, stał się poważną siłą ligową. Obecnie może poszczycić się rzeszą fanów i… awansem do ekstraklasy. A to wszystko w zaledwie kilka lat!
Od pewnego czasu sport mocno łączy się ze sprawami ekonomiczno-politycznymi. Tak było i w tym przypadku. Grupa kurdyjskich uchodźców w pewnym rejonie Szwecji była dość spora i trzeba było wymyślić sposób, w który można by ich zintegrować ze społeczeństwem lokalnym. W ten właśnie sposób powstał nowy zespół piłkarski – Dalkurd FF.
Klub, który swoje mecze rozgrywa w 40-tysięcznym miasteczku Borlaenge, na początku był z założenia zespołem stricte złożonym z kurdyjskich uchodźców. O takiej przynależności świadczy nie tylko spora część obecnego składu i zarządu zespołu, ale także choćby herb klubu, układający się w flagę Kurdystanu.
Na początku istnienia, zespołu nikt nie traktował poważnie w kwestii walki o wyższe cele. Szybko okazało się jednak, że kurdyjski team bardzo prężnie się rozwija. Już w 2005 roku Dalkurd FF wygrał zawody w siódmej klasie rozgrywkowej. Od tego momentu zespół piął się regularnie co sezon, aż w roku 2010 zawitał w Division 1 – na trzecim etapie rozgrywek.
Tam Dalkurd FF miał spędzić jeszcze kilka lat. Drużyna nie zatrzymała się jednak w rozwoju, a sezon 2015 okazał się dla niej niezwykle szczęśliwy. Już na początku roku piłkarze cudem uniknęli katastrofy, gdy w ostatniej chwili zrezygnowali z lotu samolotem linii Germanwing, który rozbił się w Alpach. Szansę, jaką dał zawodnikom los, wykorzystali na murawie, wygrywając w tym roku rozgrywki ligowe i uzyskując awans na zaplecze ekstraklasy.
W Superettan, czyli drugiej klasie rozgrywkowej w Szwecji, od początku radzili sobie fenomenalnie. Już w zeszłym roku (w Szwecji gra się systemem wiosna-jesień) zajęli tam 4. miejsce. Rok 2017, zgodnie z zapowiedziami i ambicjami klubu, był zaś zupełnie niezwykły. Dalkurd FF może nie zdominował rozgrywek, ale bardzo pewnie, bo już na dwie kolejki przed końcem rozgrywek, wywalczył sobie 2. miejsce, dające awans do Allsvenskan – szwedzkiej ekstraklasy.
Na tym etapie zespół ten będzie nieprawdopodobnym fenomenem. Faktem jest, iż w ostatnich latach dużo się w zespole pozmieniało. Wiele rzeczy, które z początku wykonywano na poziomie amatorskim, zaczęło działać w pełni profesjonalnie. Składu też nie stanowią już wyłącznie Kurdowie ze szwedzkim obywatelstwem. W drużynie, która wywalczyła awans do Allsvenskan, możemy znaleźć nawet polski akcent. Jednym z obecnych piłkarzy Dalkurd FF jest bowiem, grający jeszcze do niedawna w Lechu Poznań, Kebba Ceesay.
W ciągu ostatnich lat wzrosła też znacznie liczba kibiców tej drużyny, która obecnie na Facebooku przekracza już półtora miliona zainteresowanych. Awanse i uprofesjonalnienie się początkowo amatorskiej drużyny nie sprawiły jednak, że Kurdowie zostali wyparci z ekipy. Nadal stanowią bowiem znaczącą część zarówno drużyny, jak i władz klubowych. Niezmienny pozostał także herb, który wciąż przedstawia barwy Kurdystanu.
Czy drużyna uchodźców będzie w stanie zawojować również szwedzką ekstraklasę? Choć wydaje się to abstrakcją, patrząc na to, jaką pozycję mają obecnie kluby pokroju Malmo czy AIK-u Sztokholm, trzeba mieć na uwadze to, że każdy kolejny awans był dla tego zespołu równie nieprawdopodobny. Mając na uwadze to, w jak szybki sposób rozwija się Dalkurd FF, na pewno nie można go lekceważyć. Po tym, co przeszedł i co pokazał już na szwedzkich boiskach, może być zdolny do wszystkiego.