Dwa lata z życia Coutinho. Prawdziwy rollercoaster Brazylijczyka

Gdy Philippe Coutinho przechodził do Barcelony za kwotę 145 milionów euro, wielu ekspertów sugerowało, że „Duma Katalonii” mimo ogromnej kwoty, realizuje genialne wzmocnienie. Takie stwierdzenia były w pełni uzasadnione. Brazylijczyk miał za sobą świetny okres w Liverpoolu. Wydawało się, że ekipa z Anfield w pewien sposób nie jest w stanie spełnić oczekiwań sportowych samego zawodnika, dlatego Philippe musi opuścić zespół. Od samego transferu minęły dwa lata. Coutinho nie tylko nie podbił ligi hiszpańskiej, ale również utracił pewnego rodzaju pozycję w świecie futbolu.

W teorii zimowe okno transferowe nie różni się niczym, od letniego. Kluby mogą pozyskiwać oraz sprzedawać zawodników za dowolne pieniądze. W praktyce utarło się, że w styczniu duże transakcje to rzadkość. Takim przełomowym momentem był 2011 rok, gdy w ostatnim dniu okna Chelsea sprowadziła Fernando Torresa za prawie 60 milionów euro. Od tego momentu, coraz częściej byliśmy świadkami transakcji za kilkadziesiąt milionów.

Nadal jednak, nikt nie próbował wydać na jednego zawodnika dziesięciocyfrowej liczby. Szlaki przetarła Barcelona, która poświęciła na Philippe Coutinho wspomniane wcześniej 145 milionów euro. Z jednej strony, kwota oczywiście wzbudzała pewne zaskoczenie. Coutinho był drugim najdroższym transferem w historii (transfer Mbappe sfinalizowano kilka miesięcy później), zaraz po Neymarze.

Zagraj w BETFAN pierwszy kupon BEZ RYZYKA! Jeśli przegrasz, zwrot do 100 PLN trafi na Twoje KONTO GŁÓWNE z możliwością natychmiastowej wypłaty!

Liverpool miał konkretne argumenty, by zażyczyć sobie takich pieniędzy. Po pierwsze, kontrakt zawodnika. Philippe w styczniu 2017 roku podjął decyzję, by dalej kontynuować swoją przygodę z „The Reds”. 27-latek podpisał w tym czasie wieloletnią umowę, ucinając na chwile wszelkie spekulacje. Wybór piłkarza mógł nieco zaskoczyć, gdyż już wtedy Brazylijczyka łączono z przeprowadzką do innej ekipy.

Po drugie, Coutinho w trakcie kampanii 2016/2017 rozegrał swój najlepszy sezon w Premier League. Ofensywny gracz „The Reds” miał udział w 20 bramkach zespołu w lidze. Philippe we wspominanych rozgrywkach zdobył 13 goli oraz zaliczył 7 asyst.

No i najważniejsze, forma zawodnika utrzymywała się w trakcie sezonu, gdy Barcelona dokonała transferu. Brazylijczyk nie schodził z pewnego poziomu, co potwierdzały statystyki w momencie realizacji transakcji.

źródło: whoscored

Wszystkie te składowe powodowały, iż zarząd Barcelony podjął decyzję, by spełnić wszelkie wymagania „The Reds”. Liverpool mimo utraty kluczowego gracza mógł być zadowolony z tego transferu. Zespół otrzymał olbrzymi zastrzyk gotówki. Czas pokazał, że pieniądze z transakcji Coutinho były bardzo dobrze zainwestowane.

Nie było zatem strony, która mogła czuć się stratna na przenosinach piłkarza. „Duma Katalonii” zyskała zawodnika o niezwykłych umiejętnościach, ekipa z Anfield dostała żądane pieniądze, a Coutinho w końcu przeniósł się do drużyny, która miała mu zagwarantować to, czego nie osiągnął w Liverpoolu – puchary.

Nie najlepszy moment

Zmiana otoczenia w trakcie rozgrywek nie jest idealnym momentem dla piłkarza. Zdają sobie także z tego sprawę kluby, dlatego ogromne transakcje zimą nie zdarzają się zbyt często. W przypadku Coutinho, miało być nieco inaczej.

Brazylijczyk w sezonie 2017/2018 błyszczał formą nie tylko na krajowym podwórku. 27-latek świetnie radził sobie także na arenie międzynarodowej, co potwierdzały statystyki zawodnika. Philippe zdołał strzelić 5 goli w 5 występach LM, dorzucając do tego 2 asysty. Co więcej, podczas ostatniego meczu na europejskiej scenie jako zawodnik „The Reds”, Coutinho ustrzelił hattricka.

źródło: transfermarkt

W tamtym czasie przepisy uniemożliwiały zawodnikom występy w Lidze Mistrzów w barwach dwóch różnych klubów. W związku z tym, Brazylijczyk zdawał sobie sprawę, że w momencie przeprowadzki żegna się z tą edycją LM.

Ta reguła miała pewien plus. Coutinho mógł skupić się na adaptacji w LaLiga. Swój debiutancki mecz w lidze hiszpańskiej 27-latek rozegrał 28 stycznia 2018 roku. Było to spotkanie przeciwko Alaves. Sam początek przygody piłkarza z rozgrywkami na Półwyspie Iberyjskim nie był obiecujący. W trakcie czterech występów, Philippe ani nie wpisał się na listę strzelców, ani nie zanotował asysty. Przełom nastąpił w rywalizacji z Gironą. Brazylijczyk zdobył bramkę oraz odegrał ostatnią piłkę do partnera z drużyny.

Zdecydowanie lepiej wyglądała końcówka sezonu w wykonaniu piłkarza. Coutinho regularnie odnotowywał gole albo asysty. Był to niezwykle dobry prognostyk na sezon 2018/2019.

Dziewięć ostatnich spotkań Coutinho w sezonie 2017/2018 LaLiga
(źródło: transfermarkt)

Rozczarowanie

Skoro były gracz Liverpoolu miał za sobą imponujący finisz oraz mógł przepracować z zespołem część okresu przygotowawczego (w 2018 roku przypadały oczywiście mistrzostwa świata), sympatycy „Dumy Katalonii” mogli mieć nadzieję, że Coutinho rozegra przynajmniej tak dobrą kampanię, jak w ekipie „The Reds” podczas rozgrywek 2016/2017. Niestety, rzeczywistość mocno odbiegała od oczekiwań.

Zaledwie 5 bramek oraz 2 asysty w 34 meczach LaLiga. Trzeba jasno sobie to powiedzieć. Był to wynik wręcz tragiczny. Po raz ostatni, Coutinho miał tak niewielki udział w golach swojego zespołu w trakcie sezonu 2011/2012, gdy przez pierwszą cześć kampanii grał w Interze, a następnie trafił na wypożyczenie do Girony.

Czy można w jakiś sposób usprawiedliwić postawę zawodnika? Po części tak. Ernesto Valverde dość regularnie wystawiał Brazylijczyka na lewej stronie boiska, gdzie spisywał się gorzej, niż w środku pola. Zamysł taktyczny szkoleniowca Barcelony również nie wpasowywał się w profil Coutinho. Nic dziwnego, że „Duma Katalonii” wypożyczyła Philippe do Bayernu licząc na to, że po dobrym sezonie „Bawarczycy” wykupią zawodnika.

Ustalone warunki między klubami wykluczały już na starcie realizację definitywnej przeprowadzki 27-latka. Niektórzy dziennikarze prześmiewczo uznawali, iż wpisana klauzula dołączona była tylko na pokaz. Nikt nie mógł sobie wyobrazić, że Bayern wykupi piłkarza z rocznika 1992 za 120 milionów euro.

Coutinho dostał jednak szansę, by zdecydowanie poprawić swoją pozycję na rynku. Zespół z Monachium to idealne miejsce dla ofensywnych zawodników. Co sezon „Bawarczycy” gromadzą na swoim koncie imponującą liczbę bramek. Philippe nie miał mieć większych problemów ze zdobyciem pewnej liczby asyst, skoro na szpicy znajduje się Robert Lewandowski.

Spoglądając na statystyki Brazylijczyka z tego sezonu oraz ubiegłej kampanii, widać oczywiście pewną poprawę. Trudno jednak stwierdzić, by wyniki osiągane w Monachium był zadowalające. Od momentu, gdy Bayern prowadzi Hansi Flick, Coutinho nie jest już tak kluczowych zawodnikiem. Odżył przede wszystkim Thomas Mueller, który ma znacznie większy wpływ na rezultaty drużyny.

Dość wymowna była jedenastka „Bawarczyków” w meczu z Chelsea. Szkoleniowiec niemieckiej ekipy miał do dyspozycji praktycznie wszystkich zawodników, więc wyjściowy skład przedstawiał obraz sytuacji poszczególnych graczy w klubie. Spotkanie z ławki rezerwowych obserwował na starcie Coutinho, który wszedł w drugiej części potyczki.

Ostatnie doniesienia mediów sugerują, że przedstawiciele Bayernu nie podejmą próby wykupu Brazylijczyka. Z pewnością Barcelona obniżyłaby swoje wymagania, jednakże mistrz Niemiec nie wygląda na zespół, który chce w ogóle zasiąść do rozmów.

Co zatem dalej z Coutinho? Jeszcze kilka miesięcy temu, gdy ekipę z Camp Nou prowadził Ernesto Valverde, piłkarz nie miałby czego szukać w szeregach „Dumy Katalonii”. Zmiana na ławce trenerskiej hiszpańskiego zespołu pozwala Philippe wierzyć, że dostanie szansę od szkoleniowca. Oznajmił to jasno Quique Setien:

Coutinho? Bardzo go lubię. On cały czas jest zawodnikiem Barcelony. Klub, który chce go pozyskać musi wpłacić klauzulę wykupu lub uzgodnić warunki z naszym zarządem. Myślę, że może być w składzie na następny sezon. Nie wiem jednak, czego on sam chce. Muszę z nim o tym porozmawiać.

Czy oznacza to, że Coutinho na pewno wróci na Camp Nou po sezonie? Niekoniecznie. To co mówi Setien to jedno, a co zrobi zarząd Barcelony, to drugie. Nie jest tajemnicą, iż „Duma Katalonii” chce Lautaro Martineza w swoim zespole. Inter wydaje się w kwestii Argentyńczyka nieugięty. Tylko wpłacona klauzula umożliwi napastnikowi przeprowadzkę.

W związku z tym, hiszpański zespół musi poszukać funduszy. Przy zapowiadanym kryzysie na rynku, nie będzie to łatwa sprawa. Część transferu Lautaro może pokryć właśnie sprzedaż Coutinho. Pytanie, czy znajdzie się chętny na Brazylijczyka?

Zagraj w BETFAN pierwszy kupon BEZ RYZYKA! Jeśli przegrasz, zwrot do 100 PLN trafi na Twoje KONTO GŁÓWNE z możliwością natychmiastowej wypłaty!

Media sugerują przede wszystkim angielskie ekipy. Jedną z nich jest Chelsea. Frank Lampard rzekomo chciałby zobaczyć Philippe w swoim zespole, a 27-latek chętnie zapatruje się na grę w barwach „The Blues”. Dodatkowo agentem Coutinho jest Kia Joorabchian, człowiek odpowiedzialny m.in. za kupno Chelsea przez Abramowicza. Z pewnością przedstawiciel zawodnika dołoży wszelkich starań, by przekonać londyński zespół do transferu.

Żadnych szczegółów jeszcze nie ma i z pewnością w najbliższym czasie nie będzie. Coutinho nie jest rozchwytywanym piłkarzem na rynku. Można przypuszczać, że wiele zespołów traktuje 27-latka jako alternatywę do swoich głównych celów. Trudno także nie odnieść wrażenia, iż potencjalna nowa drużyna gracza spróbuje wykorzystać najlepszy moment, na realizację transferu, by zaoszczędzić jak najwięcej gotówki.