Na piłkarskiej mapie polski wiele jest miast, które nigdy nie posiadały Ekstraklasy. Jedne są większe, drugie mniejsze. Jeśli zawęzimy obszar obserwacji i do braku występów w najwyższej klasie rozgrywkowej dodamy dwa czynniki, a mianowicie sukces w postaci Pucharu Polski i status jedynej polskiej drużyny, która w europejskich pucharach nigdy nie przegrała na wyjeździe, zostanie nam tylko jedna pozycja – Miedź Legnica. Zespół, który w 1992 roku jako ówczesny drugoligowiec pokonał w finale PP Górnik Zabrze i reprezentował Polskę w Pucharze Zdobywców Pucharów (porażka 0-1 u siebie i remis 1-1 na wyjeździe z AS Monaco), zajmuje miejsce w ścisłej czołówce najciekawszych transferów tegorocznego okienka. Problem w tym, że piłkarze, którzy do legnickiej drużyny trafiają są już po trzydziestce…
Nazwiska, które już zasiliły „Miedziankę” naprawdę robią wrażenie. Na stadionie przy al.Orła Białego zagrają:
– 32-letni Marek Gancarczyk, pomocnik, mistrz polski ze Śląskiem Wrocław, 58 meczów w ekstraklasie
– 34-letni Michał Stasiak, obrońca, mistrz polski z Zagłębiem Lubin, 204 mecze w ekstraklasie
– 33-letni Bartosz Ślusarski, były napastnik między innymi Lecha Poznań, ostatnio GKSu Bełchatów, 242 mecze w ekstaklasie i 62 bramki
-31-letni Błażej Telichowski, obrońca, ostatnio GKS Bełchatów, 209 meczów w ekstarklasie
Ponadto do Legnicy zawitali także Michał Ilków-Gołąb (30 lat) i Bułgar Rumen Trifonow (30 lat). Jednak największą bombą było zakontraktowanie byłego pomocnika reprezentacji Polski i Wisły Kraków, 34-letniego Łukasza Garguły. Gołym okiem widać, że legniczanie budują ekipę na awans. Nowi zawodnicy mają, na pewno ciekawe CV, duże doświadczenie oraz spore umiejętności. Nie można jednak się czarować, wszyscy są już wiekowymi zawodnikami. W legnickich kuluarach już teraz można usłyszeć pytanie, czy aby na pewno ci zawodnicy przyszli tu zrobić awans, czy może była to jedyna propozycja, nad którą można się było poważniej zastanowić i przy której można odcinać kupony od bogatej kariery.
Obawy kibiców Miedzi mają pokrycie w historii. W drużynie, która w sezonie 2011/2012 awansowała do I Ligi, znajdowali się tacy weterani ekstraklasowych boisk jak Andrzej Bledzewski, Mariusz Mowlik, Adrian Woźniczka, Zbigniew Zakrzewski czy Tomasz Szewczuk. To właśnie oni mieli być kręgosłupem zespołu, który w 3 lata miał awansować do upragnionej elity. Dodatkowo legniczan wzmocnili tacy zawodnicy jak Piotr Madejski, Wojciech Łobodziński, czy Krzysztof Wołczek. Mocnej personalnie ekipie nie udało się jednak osiągnąć trzyletniego celu. Właściciel Andrzej Dadełło pożegnał się wtedy ze sporą liczbą piłkarzy, którą kibice posądzali o brak zaangażowania. Dla równowagi ściągnięto wtedy na Dolny Śląsk kilku młodych piłkarzy, z których na dłużej w pierwszym zespole zagościł tylko Adrian Cierpka.
O tym, że historia lubi się powtarzać wiedzą wszyscy. Legniccy fani wierzą jednak, że ci zawodnicy, pomimo najwyższej średniej wieku w lidze, spełnią pokładane w nich nadzieje. Ciekawie będzie się również zapowiadała walka na pozycję młodzieżowca (w I lidze obowiązuje przepis, który mówi, że w wyjściowej jedenastce musi być przynajmniej jeden zawodnik do 21 roku życia) pośród tak doświadczonych graczy. Pytanie, „czy leśnymi dziadkami da się awansować” pozostaje otwarte i wydaje się, że może (choć nie musi) szybko zostać zamknięte.
źródło zdjęcia www.miedzlegnica.eu