Dziady część V. Nieznane losy poety.

z18430016Q,Jakub-Czerwinski

 

Nie tylko Anglicy piszą piękne historie romantyczne jako Wiliam Szekspir (w piłkarskim światku ukrywający się pod postacią Jamiego Vardy). Potrafimy to również my – Polacy i nasz narodowy wieszcz zwany Adamem Mickiewiczem (niektórzy, w szczególności fani sportu gdzie zawsze wygrywają Niemcy, nazywają go Jakub Czerwiński).

24 letni pisarz urodził się w Krynicy Zdrój. Niezbyt dużej, górskiej i atrakcyjnej pod względem turystycznym miejscowości. Ciężko w niej było o jakikolwiek rozwój młodego wieszcza, dlatego wtedy,  gdy miał już 16 wiosen,  zdecydował  się na przenosiny do Opalenicy. Kolejne niewielkie miasteczko, ale już o dużo lepszym zapleczu, które gwarantowało mu początkowe szlify, wystarczające by wzbudzić zainteresowania poważniejszych uczelni.

W Promieniu Opalenica, bo tak się ten uniwersytet zwał, spędził młody wieszcz Czerwiński 2 semestry. Zdecydował jednak, że niewielka uczelnia z Wielkopolski to dla niego za mało i po 28 egzaminach zdanych z wyróżnieniem, przeniósł się powrotem na swe łąki zielone, nad modrym Brześciem rozciągnione. Trafił bowiem na uczelnie zwaną też „Piwoszami” – OKS Brzesko. Jakub nie oddawał się tam jednak żadnym uciechom natury cielesnej, ani tym przenoszącym w stan mniejszej świadomości, ale weselszego usposobienia, a ciężko trenował nad rozwojem swoim i nad rozwojem OKS’u, który popadał w marazm.

Jego pierwsze kolokwium dotyczyło neutralizacji zagrożeń ze strony LKS Nieciecza. Niestety, młody poeta poległ, a niektórzy z jego kolegów żartowali nawet „Łysy” 0:3 Profesorowie. Nie załamało to jednak Czerwińskiego, który zakasał rękawy i przysiągł sobie, że szkołę ukończy i pójdzie dalej, ba! Może nawet do samego uniwersytetu w Padwie.
Wkrótce stało się to, co nieuniknione. Poeta został dostrzeżony przez koordynatora młodych polskich wieszczy i powołano go do reprezentacji na liryczne bitwy z min. Mołdawią i Szwajcarią.

Jakub został na uczelni kolejny rok i to zaprocentowało podwójnie. Często był poddawany egzaminom, a 3 z nich zostały zdane z wyróżnieniem, zwanym w Brześciu „bramką”. Wszystko to spowodowało sytuację, iż wieszcz otrzymał aneks na uczelnię w Niecieczy. Uczelni, której dyplomy były uznawane już w całej Polsce, również w akademiach najwyżej półki.

Niestety, początki były trudne. W okresie wakacyjnym pisarz zbyt mocno przemęczał się, co poskutkowało chorobą, uniemożliwiającą mu zdawanie jakichkolwiek egzaminów. Jednakże nasz romantyczny bohater nie poddał się i znowu postawił na swoim. Wypada tutaj zwrócić uwagę na jego waleczność. Większość by już się poddała i zrzuciła wszystko na karb niesprawiedliwości i jakiegoś fatum. Tak mości Słowacki, patrzę na pana. Tymczasem, Adam-Jakub brał się do pracy. Jego pierwszy egzamin dotyczył niszczenia olimpijskich zwyczajów (przygotowany przez Olimpię Elbląg). Wieszcz zdał go śpiewająco, odwracając zupełnie wynik swojego starcia z LKS Niecieczą. Tym razem mówiono „Łysy” 3:0 Profesorowie. Kolejne egzaminy przebiegały pomyślnie, niektóre jednak zdawał z wyróżnieniem (praca pt. „O niszczeniu świnoujskich flot”), a z innych zostawał wypraszany z powodu agresywnego zachowania w kierunku profesorów (praca pt. „Ja i moje spotkania z Zawiszą Czarnym z Bydgoszczy”).

 

z14007888Q,Z-lewej-Jakub-Czerwinski--obronca-Termaliki-Niecie

Ostatecznie spędził tam aż 4 semestry i trafił do jednej z najważniejszych uczelni w kraju. Z małej miejscowości przeniósł się do jednej z lepszych placówek w kraju. Popularni „Portowcy” wyprzedzili w walce o utalentowanego studenta m.in. Uniwersytet w Poznaniu czy Białymstoku. Jakub od początku zyskał przychylność rektora, słynnego wśród wszelkich środowisk – Czesława Michniewicza. Błyskawicznie poddano 24-latka kilku egzaminom, które, co nas zupełnie nie dziwi, przebiegły po jego myśli.

Póki co nasz wieszcz nie przejawia chęci zmiany otoczenia. Jeśli jednak gdzieś już trafi to prawdopodobnie będą to jakże popularne akademie w Niemczech. W każdym razie… nie musimy martwić się o jego przyszłość. Gdzie nie trafi, tam będzie urzekał swoją poezją. Prostą, ale bardzo skuteczną.

Mówi się też o zainteresowaniu osobą Jakuba ze strony głównego rektora poetów krajowych. Co prawda nie zabierze on go na bitwy liryczne z Islandią, ale, kto wie, może zobaczymy go na największym europejskim rap battle, która rozegra się w przyszłym roku we Francji.

 

 

Komentarze

komentarzy