Dobra, zacznę typowo – od gratulacji dla Lecha. Wykonali dobrą robotę, wyglądają lepiej fizycznie, nie osłabili, a nawet wzmocnili skład – i to, przynajmniej dzisiaj, zaprocentowało. 3:1 i bardzo pewna wygrana. Martwi jednak co innego – postawa Legii. Ci sami zawodnicy za 6 dni mają zacząć europejską batalię! Punktów rankingowych potrzebujemy jak wody, bo za rok odpada nam 6,625 pkt za fantastyczny sezon 2011/2012 (dwa kluby w 1/16 LE – Legia i Wisła, jeden w fazie Play-off LM (też Wisła), jeden w fazie play-off LE – Śląsk).
Drużyna Henninga Berga, zawsze, pod jego wodzą, słabo wchodzi w rundę – to tak na uspokojenie rozgrzanych głów warszawskich fanów. Tak było półtora roku temu, kiedy warszawianie męczyli bułę z Koroną, tak też było w zeszłym sezonie, kiedy przegrali superpuchar, dostali lanie od Bełchatowa w lidze i zremisowali z amatorami z Irlandii (a wszystko to na Łazienkowskiej!). Legioniści słabo weszli również w rundę pół roku temu – problem tylko taki, że jak wiosnę zaczęli, tak i skończyli. Dwa poprzednie przypadki mimo kiepskiej gry na początku, kończyły się dla Legii dobrze. Wiosną Legia zagrała fatalną rundę, jednak mimo to do ostatniej chwili liczyła się w grze o mistrzostwo.
Problemem jest jednak co innego, a co było w Legii widoczne już na wiosnę… Irracjonalne zachowania Henninga Berga, który sabotuje wręcz pracę zespołu. Myślę, że gdyby Wojskowi grali dziś bez trenera, efekt wcale nie byłby gorszy.
Norweg dostaje do zespołu czołowego stopera Ekstraklasy, który życiową formę uzyskał właśnie na tej pozycji, a w pomocy nie grał od roku? Co tam, zagra w parze z Jodłowcem w środku pomocy!
Młody Ryczkowski nie dostawał w ogóle szans w sparingach? Co tam, wystawię go w pierwszym składzie i to na nie jego pozycji, w dodatku zdejmuje chłopaka w przerwie, żeby go spalić psychicznie!
Ondrej Duda był już szykowany na transfer i nie występował w meczach towarzyskich? Wpuszczę go w przerwie jako kogoś, kto ma poderwać zespół do gry!
Guilherme jest jedynym piłkarzem Legii, który sprawia JAKIEKOLWIEK zagrożenie pod bramką rywala? Musi zejść, gra Żyro.
Od zarania dziejów gram 4-2-3-1? W meczu o trofeum (zamiast w sparingu) wystawię 4-4-2!
Norweg sabotuje pracę zespołu, totalnie gubiąc się w swoich założeniach – tak samo było wiosną z Orlando Sa. Trzeba jedynie mieć nadzieję, że Berg ogarnie całą tą zbieraninę i że najwyższa forma jest szykowana na te naprawdę najważniejsze mecze. Taką nadzieję miałem zeszłej jesieni i się nie zawiodłem. Mając jednak tą samą nadzieję w ostatniej rundzie, musiałem przeżyć spore rozczarowanie.
Być może rozwścieczę niektórych swoją teorią, ale od tego tu jestem – kontrowersyjne opinie również będę pisać – Legia przegrała nie z Lechem, a sama z sobą. Nie, nie chodzi mi tu o popularną w Warszawie teorię, że Legia jest najlepsza i jak przegrywa, to tylko przez własne błędy w danym meczu. Chodzi mi o teorię brzmiącą nieco inaczej – Legia przegrała przez własne błędy, ale nie dzisiaj! Te błędy są popełniane od co najmniej pół roku. Legioniści nie wyciągają wniosków ze swoich porażek, do tego regularnie się osłabiają (w czasie kiedy Lech się wzmacnia). Porządnych wzmocnień nie było w Warszawie od czasu zakupu trio: Duda- Guilherme-Sa. Jedno okienko ponoć bardzo udane („Nie sprzedanie nikogo to nasz największy sukces”), ale bez wzmocnień. Kolejne – miało być podobne, nawet z przygotowaniem się na odejście Ondreja Dudy, jakim był zakup Masłowskiego. Odszedł jednak Radović i okazało się, że ten transfer, albo raczej brak następcy Serba poskutkował pośrednio utratą mistrzostwa. A teraz? Teraz z Legii odeszli Astiz, Pinto, Sa, Junior, na walizkach siedzi Duda. Pytanie tylko – kto ostatni zgasi światło?
Wydaje mi się jednak, że dzisiejszy wynik jest najlepszy dla wszystkich, a w szczególności… dla Legii. Działacze warszawskiego klubu widzą jaka ich dzieli w tym momencie przepaść od Lecha i mają jeszcze czas, by dokonać naprawdę solidnych wzmocnień. Gorzej byłoby, gdyby taka brutalna porażka przyszła we wrześniu…