Eintracht odpadł, a kibice mieli już bilety na finał. To, co z nimi zrobili, zasługuje na największe uznanie

Gdy się człowiek spieszy, to się diabeł cieszy? Niekoniecznie. Co prawda najczęściej pośpiech i nadgorliwość powodują nieplanowane, kłopotliwe i nieoczekiwane sytuacje, ale i z nich mogą narodzić się piękne historie.

Zarejestruj się z kodem GRAMGRUBO i graj BEZ PODATKU!

Tym razem udowodnili to kibice Eintrachtu Frankfurt – klubu, który dobrze spisuje się nie tylko na krajowym podwórku. Podopieczni Adiego Huttera zapracowali sobie na szacunek także w Europie, w której poza ładną grą imponowali także wynikami.

Eintracht był niezwykle blisko finału Ligi Europy, a o udziale w nim zadecydowały rzuty karne. Te lepiej wykonywali gracze Chelsea, a swój dzień miał także Kepa Arrizabalaga. Niemieccy fani musieli obejść się smakiem, ale był jeden problem – wielu z nich nabyło już wejściówki na mecz, który odbędzie się w Baku.

Co zrobić z tak chodliwym, choć niepotrzebnym „towarem”? Można mimo wszystko udać się na mecz i obejrzeć inne drużyny bijące się o europejskie trofeum. Można także odsprzedać bilety i zapić (jakimś dobrym soczkiem) smutki, że to jednak nie ukochana drużyna zagra w wielkim finale.

Na inny pomysł wpadło około stu fanów klubu z Frankfurtu, którzy postanowili przekazać swoje bilety… niepełnosprawnym dzieciom z Azerbejdżanu. Te, zmagając się codziennie z trudami życia, dostaną w końcu coś, czego nigdy nie zapomną. Wezmą udział w piłkarskim święcie, które zagości w ich kraju. Eintracht może być dumny z postawy kibiców – dzięki nim reklamuje się nie tylko dobrą grą. Wielka klasa.

Zarejestruj się z kodem GRAMGRUBO i graj BEZ PODATKU!

Komentarze

komentarzy