Luka Jović stał się jednym z największych odkryć minionego sezonu Bundesligi i dość szybko stało się jasne, że Frankfurt robi się dla niego za mały. Serb ostatecznie trafił do Realu Madryt za 60 milionów euro, choć ta kwota nie do końca mówi wszystko.
Zarejestruj się z kodem GRAMGRUBO i graj BEZ PODATKU!
Eintracht najpierw wypożyczył do siebie napastnika, następnie skorzystał z zapisu w umowie i wykupił go od Benfiki za „frytki”, czyli ok. 5 milionów euro. Biorąc pod uwagę, że kilka miesięcy później za 21-latka zapłacono dwanaście razy więcej, moglibyśmy wychwalać niesamowity interes.
Rzeczywistość dla niemieckiego klubu nie wygląda aż tak kolorowo, przede wszystkim z powodu kolejnego zapisu, mówiącego o tym, że Benfica dostanie 30% kwoty od kolejnego transferu Serba. W praktyce Eintracht zarobił więc nie 60 milionów, a ok. 42. Na tym jednak nie koniec.
– Po opłaceniu wszystkich podatków, zapłaceniu Benfice i agentom, skończyliśmy z zyskiem jedynie ok. 20 milionów euro – zdradził Peter Fischer, prezydent klubu z Frankfurtu.
Czy to możliwe, żeby podatki i agencie pochłonęli kolejne 30% całkowitej kwoty transferu? Niestety tak. Kiedy Borussia Moenchengladbach sprzedawała Reusa i jeszcze jednego piłkarza za 22 miliony, zarobiła „jedynie” 15. A nie było tam żadnego klubu „pośredniczącego”, jak w tym przypadku Benfica. Agenci – jak dobrze wiemy – w tych czasach także potrafią się ustawić…
W praktyce może się więc okazać, że „na czysto” Jović da Benfice zarobić podobną kwotę, co Eintrachtowi. 20 milionów to dla niemieckiego klubu wciąż bardzo dużo, jednak nie wygląda to tak imponująco jak przebitka z pięciu na 60 milionów…