Nadchodzą wielkie zmiany w ekstraklasie – zaczynamy gonić Europę?

Ekstraklasa

Wraz z sezonem 2013/2014 w ekstraklasie nastąpiła zmiana systemu rozgrywek. W celu podniesienia atrakcyjności w życie wszedł format ESA 37, obowiązujący do dziś. Po sezonie zasadniczym dzielimy na połowę zarówno tabelę, jak i liczbę punktów, a następnie drużyny grają kolejne siedem spotkań z rywalami ze swojej grupy.

Czy to była dobra zmiana? Zależy jak na to patrzeć. Więcej kolejek = więcej frajdy dla kibiców, dzielenie punktów = większy ścisk w końcowej tabeli i emocje do końca. Takie było założenie, które po części się sprawdziło (zadowolone są władze ligowej spółki). Jednak patrząc na to chłodnym okiem, taka forma rozgrywek to cyrk. Najsilniejsze europejskie ligi od dekad grają jedną, sprawdzoną formułą, a w Polsce wciąż coś nie pasuje. Na siłę szuka się rozwiązań, które uatrakcyjnią ligę (czemu nie wpadnie się na to, że chodzi o poziom sportowy?), coś na wzór skoków narciarskich. Nowy cykl Raw Air, od kilku lat wliczanie punktów za wiatr – to też nie do końca w duchu tego sportu, ale chociaż próbuje się uczynić go sprawiedliwym.

W ekstraklasie natomiast o sprawiedliwości nie ma mowy – punkty zdobywane jesienią mają mniejszą wagę niż te zebrane wiosną. – Masz genialny początek sezonu i liczysz, że na koniec nie będziesz musiał walczyć o spadek utrzymanie? – Spokojnie, my to zepsujemy. Bo jak inaczej podsumować przypadek Podbeskidzia, które przed rokiem tylko przez gorszy bilans spotkań bezpośrednich nie dostało się do grupy mistrzowskiej, a na koniec spadło z hukiem? To nie jest zdrowa, sportowa rywalizacja.

Widzi to Zbigniew Boniek i ma plany, by to zmienić.

Boniek

Prezes PZPN już od dłuższego czasu zbiera zaufanych ludzi i rozważa z nimi możliwości reformy, a dziś na PGE Narodowym organizuje dyskusję o piłce. Hasło? „Nic o Was, bez Was”, nawiązując tym samym do prezesów klubów i ich kluczowych opinii. Tematy dyskusji to reforma Centralnej Ligi Juniorów, zmiany w szkoleniu i licencjonowaniu trenerów, ale przede wszystkim rozważania nad ESA 37.

Prezesi klubów na pomysł patrzą z optymizmem. Prezes Lechii – Adam Mandziara – twierdzi, że skoro może to poprawić atrakcyjność medialną, a co za tym idzie wartość praw telewizyjnych, trzeba się nad tym zastanowić. Prezes Lecha – Karol Klimczak – również pozytywnie zapatruje się na propozycję Bońka (o niej za chwilę), a wtóruje mu również prezes Zagłębia Lubin – Robert Sadowski – dodając, że czas na konkrety i porozumienie, w celu ustalenia czegoś trwałego. Ekstraklasowy okrągły stół może niedługo wejść w życie.

Do zmian jednak sceptycznie nastawione są władze ligi, na czele z Maciejem Wandzelem, szefem Rady Nadzorczej Ekstraklasy SA. Twierdzi on, że ESA 37 ma bardzo dobre fundamenty, a dzielenie punktów wcale nie jest jej kluczowym czynnikiem. Innego zdania już dawniej był Boniek, twierdząc, że system ma sens albo z dzieleniem punktów, albo wcale. Wandzel odpowiada tylko, że kompetencje PZPN leżą gdzie indziej, a Ekstraklasa sama ustali nowe zasady, powołując się na swoją autonomię.

mecz

Ale przejdźmy do konkretów, czyli tego, jak zmiany miałyby wyglądać

Przyszły sezon – 2017/2018 miałby być tym przejściowym, bez dzielenia punktów. Natomiast od kolejnych rozgrywek w ekstraklasie miałoby występować aż 18 drużyn. „Aż”, odnosząc się do polskich warunków, bo w najmocniejszych ligach jest to absolutne minimum. Wspomniany Karol Klimczak stwierdził, że 37 kolejek to za dużo (nie wiedzieć czemu), ale powrót do 30 to też niedobry pomysł. Dlatego 18 drużyn i 34 kolejki miałyby być złotym środkiem. Jego zdanie podziela Robert Sadowski, dodając, że 40-milionowy kraj powinien być gotowy na ligę złożoną z 18 drużyn.

Dodatkowo, na koniec sezonu z ligą miałyby żegnać się trzy zespoły, natomiast z 1. ligi bezpośrednio awansować dwie. Kolejna byłaby wyłaniana w barażach między drużynami z pozycji 3-6, czyli tak, jak ma to miejsce w angielskiej Championship. Taki właśnie pomysł ma Zbigniew Boniek i chce poznać opinię środowiska. Ekstraklasa ze zmianami musi się spieszyć – już w najbliższych miesiącach musiałby być zorganizowany walny zjazd, np. w czerwcu, by zmiany mogły wejść w życie już z początkiem sezonu 2018/2019. By do tego doszło, kluby muszą w końcu się ze sobą dogadać. Jak na razie się to nie udawało, ale teraz ma nastąpić przełomowy moment. Trzymamy kciuki, bo jeśli mamy gonić Europę, to normalny system rozgrywek powinien być rzeczą podstawową.