Ekstraklasa: to nie jest miejsce dla ofensywnych piłkarzy

Ekstraklasa Piłkarskiego Biznesu

W czasach, gdy zachodni futbol coraz częściej wypiera w telewizji naszą rodzimą ligę, liczby osiągane w Ekstraklasie przestają robić wrażenie. Ten temat nieco przypadkiem trafił pod naszą analizę, ale niestety polska liga nie sprzyja wykręcaniu efektownych liczb.

Pozory mylą

Krzysztof Piątek wyjechał i zrobił karierę. Wcześniej nasza liga wysłała kilku innych ofensywnych piłkarzy w świat, z Milikiem i Lewandowskim na czele. Teraz zachodnie kluby chętnie sięgnęły po naszych napastników – Buksa i Niezgoda wyjechali do USA, a Klimala do Szkocji. Mimo tego Ekstraklasa, jak zobaczycie poniżej, nie jest miejscem, w którym znajdują się zawodnicy, którzy pod względem liczb są hegemonami.

Inspiracją do tego tekstu był niedawny odcinek z Mateuszem Cetnarskim na kanale FootTruck. Prowadzący przypomnieli, że „Cetnar” jest ostatnim Polakiem, który zaliczył double-double w jednym sezonie, a więc dwucyfrową zdobycz po stronie strzelonych goli oraz zaliczonych asyst. Faktycznie, rozgrywki 2015/16, gdy Cetnarski był zawodnikiem Cracovii były wyjątkowe pod tym względem. Żeby uzmysłowić, ile czasu minęło od tamtej pory, trzeba przypomnieć, że wówczas królem strzelców był Nemanja Nikolić, a na podium klasyfikacji strzelców był m.in. Mariusz Stępiński.

Skupiliśmy się zatem na dziesięciu ostatnich sezonach Ekstraklasy. Chodziło o pełne rozgrywki, więc obecny odpuściliśmy, wszak trudno wymagać po 21. kolejkach spełnienia takiego kryterium. Średnio, co drugi sezon ktoś w klasyfikacji kanadyjskiej punktuje dwucyfrowo zarówno po stronie strzelonych goli, jak i ostatnich podań do kolegów trafiających do siatki.

Rozpoczynamy od rozgrywek 2009/2010. Wtedy nie udało się to… Robertowi Lewandowskiemu, który tuż przed transferem do Borussii został królem strzelców z osiemnastoma golami na koncie. Zanotował także osiem asyst, więc dwóch zabrakło do double-double. Co ciekawe jedynym zawodnikiem, któremu się to udało wówczas był wyśmiewany przez wielu Paweł Brożek – 10 goli i 11 asyst.

Później nastąpiła kilkuletnia przerwa. Rok po Brożku blisko byli Miro Radović i Artur Sobiech, ale zabrakło im jednego gola i dwóch asyst. Kolejny sezon był najgorszy w omawianym okresie, ale już w 2012/13 Jakub Kosecki był o krok, bo w obu aspektach ofensywnych statystyk zabrakło mu po jednym punkcie do klasyfikacji kanadyjskiej.

Jagiellonia w czołówce

Dopiero sezon 2013/14 był przełomowy, jeśli chodzi o double-double, bo od razu dwóch piłkarzy wyskoczyło z takim osiągnięciem. Dani Quintana 15 goli i 12 asyst, a Filip Starzyński zaliczył dwie „dyszki”. Niewiele brakowało, a znowu w tym gronie znalazłby się Paweł Brożek, któremu z siedemnastoma bramkami na koncie zabrakło jednej asysty.

Z racji, że Ekstraklasa to niekończąca się sinusoida, więc potrzebny był sezon przerwy. Co prawda Szymon Pawłowski i Marcin Budziński mieli 10 ostatnich podań, to jednak każdemu zabrakło jednego strzelonego gola. Jednak, co się odwlecze, to nie uciecze, zwłaszcza w przypadku Cracovii. Skoro „Budzik” nie mógł tego zrobić, więc sezon później sztuka udała się wspomnianemu Cetnarskiemu. W kolejnych rozgrywkach za ciosem poszedł Konstantin Wassiljew zdobywając double-double w barwach Jagiellonii przebijając dorobek Cetnarskiego. Estończyk strzelił 13 goli będąc trzecim strzelcem – za Robakiem i Marco Paixao – oraz zaliczył 14 asysty i w tej kwestii był najlepszy, wyprzedzając o dwie sztuki Vadisa Odjidje-Ofoe.

Niewiele brakowało, a Jagiellonia ustrzeliłaby hattricka, bo w rozgrywkach 2017/18 Arvydas Novikovas miał 9 goli i 9 asyst, podobnie jak w ostatnim sezonie Zvonimir Kozulj. Jeszcze bliższy dołączenia do tego grona był Żarko Udovicić, który miał 11 asyst, ale jednego gola za mało. Wśród Polaków najbliżsi byli Bartłomiej Pawłowski i Radosław Majewski, obaj 8 goli i 9 asyst.

Nadzieja wśród legionisty i ex-legionisty

Patrząc po liczbach za jesień obecnego sezonu próżno szukać kogoś, kto byłby blisko i został w lidze. Adam Buksa(7+4) oraz Darko Jevtić(6+5) wyjechali w przeciwnych kierunkach. Wśród Polaków najlepiej na ten momenet wyglądają Paweł Wszołek i Dominik Furman. Obecny piłkarz Legii jest w tym aspekcie nieco gorszy od byłego legionisty, a dzisiaj kapitana Wisły Płock – 4+5 do 5+5.

Patrząc na tendencje transferowe, coraz trudniej będzie o takiego zawodnika, który miałby wykręcić double-double w Polsce. Ekstraklasa to w tym moment okienko wystawowe i wystarczy jedna dobra runda – przykład Klimali – by przebierać w ofertach. Mimo wszystko liczymy, że w końcu ktoś zwolni Cetnarskiego z tego zaszczytnego miejsca wśród naszych zawodników.

Komentarze

komentarzy