EKSTRAklasowe hity transferowe

Kurz po Euro 2016 powoli opada. Można spokojnie wrócić na krajowe podwórko. Już jutro rozpoczyna się kolejny sezon Ekstraklasy. Jest to więc znakomita okazja, aby przyjrzeć się najciekawszym transferom tego lata.  

Oczywiście nie doczekamy się, przynajmniej na razie, transferu wielkiego, hitowego za ogromne pieniądze, jak w najlepszych ligach Europy. Nie możemy jednak narzekać. Kilka nazwisk jest dobrze nam znanych, o innych pierwszy raz słyszymy. Boisko zweryfikuje, czy było warto po nich sięgać. Zapraszam w takim razie na krótki przewodnik pod tytułem: nowe/stare twarze w Ekstraklasie.

z20307599Q,Thibault-Moulin
Thibault Moulin po raz pierwszy pozuje z koszulką Legii.

Największy hit tego okienka? Zdecydowanie Thibault Moulin. Nowy zawodnik Legii Warszawa to ofensywny pomocnik, wychowanek Caen, który zagrał także dwukrotnie we francuskiej młodzieżówce, obok takich graczy jak Mangala czy Brahimi. 26-latek w ostatnim sezonie występował w belgijskim Waasland-Beveren (4 bramki, 10 asyst). Nic dziwnego, że zainteresował nowego trenera Legionistów, Besnika Hasiego, który Jupiler Ligę zna bardzo dobrze. Mógł więc go bacznie obserwować. Oczywiście nie można po jednym meczu wysnuwać daleko idących wniosków, ale Moulin to dobry materiał na rozgrywającego z krwi i kości. Pokazał to już w swoim debiutanckim występie w eliminacjach do Ligi Mistrzów. Harował w defensywnie, w ofensywnie był równie aktywny (asysta przy bramce Nikolicia). Powinni mieć z niego pożytek. Jeśli już jesteśmy przy Legii, to zagadką wciąż pozostaje napastnik z Ghany Sadam Sulley. Dużo o nim nie wiemy – w internecie ciężko coś znaleźć, można za to pooglądać filmik, na którym gra na… afrykańskim pastwisku. Właściciele jednak czarnoskórego zawodnika chwalą i bronią. Jest wysoki, silny, szybki i dobrze wyszkolony technicznie. Już niebawem się o tym przekonamy, czy mieli rację.

majewski
Prezentacja Radosława Majewskiego.

Główny konkurent mistrza Polski również prężnie działał w tym okienku transferowym. Lech pozyskał Radosława Majewskiego czy Lasse Nielsena. Pierwszy z nich to dobrze znany gracz, powraca po 7 latach do Ekstraklasy. Z ogromnym bagażem doświadczenia, który powinien pomóc w odzyskaniu upragnionego trofeum. Przyszedł z greckiej AS Verii, gdzie grał regularnie (29 występów, 2 bramki, 4 kluczowe podania), ale klub popadł w kłopoty finansowe, na wypłatę w terminie nie miał co liczyć. Z pewnością wzmocni środek pola, klubowi ze stolicy Wielkopolski przyda się przysłowiowy „walczak” (doświadczenie z ligi angielskiej) oraz kreator gry – ostatnio kogoś takiego brakowało w Lechu. Z kolei Nielsen „wkłada głowę tam, gdzie inny nogi nie włoży”. Taki typ zawodnika: silny, nieustępliwy, świetnie czujący się w pojedynkach powietrznych. W debiutanckim spotkaniu przeciwko Legii strzelił swoją pierwszą bramkę, co jest dobrym znakiem na przyszłość. W duńskiej Superlidze także, jak na obrońcę, spisywał się dobrze w ofensywie (15 bramek w ośmiu ostatnich sezonach), choć w swojej ojczyźnie uznawany jest za piłkarza dość przeciętnego. Czy na boiskach Ekstraklasy udowodni, że się mylili? Ponadto do składu dołączył Maciej Makuszewski – wiosnę spędził w Portugalii, Vitoria Setubal nie zdecydowała się jednak wykupić pomocnika, więc powrócił on do Lechii, która bez namysłu oddała w dobre ręce. Boki drugiej linii są więc coraz silniejsze.

wolski
Rafał Wolski na treningu Lechii.

Poza tym głośno było o transferach pomiędzy polskimi klubami. Adam Mójta, jeden z najlepszych obrońców poprzednich rozgrywek, zamienił Podbeskidzie Bielsko-Biała na Wisłę Kraków. Michał Masłowski wyrwał się ze stolicy, gdzie nie mógł liczyć na dużą ilość występów i teraz reprezentuje barwy Piasta Gliwice. Do Ekstraklasy zawita po rocznej przerwie utalentowany Kamil Drygas, który już od dawna zasługiwał na grę w klubie lepszym niż bydgoski Zawisza, Pogoń Szczecin wydaje się dobrym wyborem, aby rozwijać się w dobrym kierunku. Wracają również synowie marnotrawni: Dominik Furman po nieudanej przygodzie w Hellas Verona (zasilił Wisłę Płock) czy walczący o miejsce w pierwszym składzie Legii Jakub Kosecki, który wrócił po rocznym wypożyczeniu w niemieckim drugoligowcu, SV Sandhausen. Nie zapominajmy także, że Lechia Gdańsk odkupiła z Fiorentiny Rafała Wolskiego, który pół roku temu powrócił do polskiej ligi (występował w Wiśle) i grał jak z nut (14 występów, 4 gole, 7 asyst), jednakże krakowska drużyna nie była w stanie go zatrzymać, czytaj: nie było ją na niego stać. Jak sam mówi, w Gdańsku chce się odbudować i wrócić do reprezentacji. Jest ku temu ogromna szansa, bo nikt nie ma takiej siły w ofensywnie, jak Lechia.

Już za kilka miesięcy przekonamy się, czy wspomniani przeze mnie zawodnicy (i nie tylko, nie wszystkich bym zmieścił w artykule) byli warci tych pieniędzy, tej szansy, którą dali im właściciele klubów. Teraz zostaje nam tylko usiąść wygodnie w fotelach i czekać na pierwszy gwizdek. A ten już jutro o godzinie 18 na stadionie w Płocku.

Komentarze

komentarzy